Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odmowa przyjęcia, a nie wypis

Redakcja
Emilia Chanczewska
Z początkiem 2012 roku w Stargardzie przestał działać Szpitalny Oddział Ratunkowy. Na jego miejsce powstała izba przyjęć. Dyrektor szpitala uspokaja pacjentów, że nie odczują zmiany.

Stało się tak dlatego, że nie było szans, by zdążyć do końca roku z przystosowaniem SOR-u do nowych wymogów ministra zdrowia. Wymogi te dotyczą rozwiązań architektonicznych (wejść i wjazdów), specjalistycznego sprzętu oraz wyszkolenia personelu. W Stargardzie potrzebne są niewielkie zmiany w siedzibie oddziału oraz dokupienie aparatury.– Dla pacjentów nie niesie to żadnych zmian, nie muszą się obawiać – zapewnia Jacek Siwulski, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej – Wymagania, stawiane izbie przyjęć czy szpitalnemu oddziałowi ratunkowemu co do zaopatrywania pacjenta, są bardzo podobne. Różnica polega jedynie na tym, że jeśli pacjent nie pozostaje w szpitalu, to gdy się żegnamy izba przyjęć wydaje odmowę przyjęcia, a SOR wydawał wypis ze szpitala.Jednak główna różnica, to sposób finansowania przez NFZ. Inne różnice między SOR a izbą też są. Na przykład na izbie nie ma tzw. łóżek obserwacyjnych.– Będę dokładał wszelkich starań, by SOR został odtworzony – mówi dyrektor Siwulski. – Dajemy sobie na to trzy miesiące. Na szpitalnej izbie przyjęć w Stargardzie pozostał ten sam personel, który pracował w SOR. Musiał dostosować się do zmian, m.in. do innego systemu informatycznego. Wciąż działają tam zespoły ratownictwa medycznego, które karetkami przywożą pacjentów. Najwięcej kłopotów z załatwieniem formalności wciąż sprawiają osoby bezdomne. Na izbę pacjenci powinni się zgłaszać ze skierowaniem od lekarza rodzinnego lub nocnej pomocy lekarskiej na konkretny oddział szpitalny.– W przypadku zagrożenia zdrowia lub życia pacjent może się zgłosić zawsze – podkreśla Jacek Siwulski. Wczoraj w południe na szpitalnej izbie przyjęć nie było tłumu, na badania czekało kilka osób. W tym inwalida na wózku i maluszek w wózku dziecięcym. Jak mówili chorzy, na swoją kolej trzeba czekać około półtorej godziny.– Długo się czeka – narzeka pani Irena ze Stargardu. – Moja mama weszła na badania. Ma już skierowanie na oddział. – A ja muszę czekać na miejsce w szpitalu – mówi Waldemar Dąbrowski, stargardzianin. – Pobrali mi tylko krew do badania. Chyba się paniom coś pomyliło, bo wenflon przykleiły mi kolorowymi dziecięcymi plasterkami w misie. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Odmowa przyjęcia, a nie wypis - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto