Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od lat muzea są niedofinansowane. Brakuje pieniędzy na wszystko

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
Nie zawsze w muzeach są takie tłumy jak na Nocy Muzeów
Nie zawsze w muzeach są takie tłumy jak na Nocy Muzeów Anna Kaczmarz
Po "Nocy muzeów", czyli po wielkim zwiedzaniu i ogromnych zachwytach, czas na refleksję: małopolskie muzea ledwo zipią. To, że mamy co oglądać, zawdzięczamy pracy dyrektorów tych placówek i przede wszystkim muzealników. Wykazują się oni wręcz cyrkowymi umiejętnościami w zdobywaniu pieniędzy i w wymyślaniu tematów ekspozycji, na które będzie można pozyskać fundusze.

Od lat nasze muzea są niedofinansowane. Brakuje pieniędzy na wszystko: na utrzymanie, remonty, modernizacje budynków i ekspozycji, a także na pozyskiwanie nowych muzealiów, ich konserwację oraz naukowe opracowanie. Muzealnicy zrzeszeni w Sekcji Muzeów NSZZ "Solidarność" Regionu Małopolska, zwracają uwagę, że wiele muzeów jest w bardzo trudnej sytuacji, a pieniędzy brakuje prawie wszystkim - i to od lat.

Dyrektorzy zgadzają się z pracownikami. - Jest gorzej, niż przed kilku laty. Bardzo brakuje funduszy i odbija się to na instytucji. W muzealnictwie można zauważyć stopniowy spadek w dół, choć ustawowym obowiązkiem organu założycielskiego jest dotowanie jednostki, aby mogła działać na odpowiednim poziomie - mówi Roman Kucia, zastępca dyrektora Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu.

Dyrektorzy przyznają związkowcom rację, że samorządowcy, od których zależy finansowanie muzeów, nie zauważają wielu problemów. Interesują się głównie spektakularnymi wydarzeniami, które odpowiednio nagłośnione w mediach przyczynią się do zagwarantowania następnej kadencji w wyborach.

- Tymczasem muzea umierają w ciszy. Większe oszczędności zagrażają już naszej działalności. Przecież muzea to nie huczne otwarcia ekspozycji i przecinanie wstęg - mówi Andrzej Rybicki, starszy kustosz Muzeum Historii Fotografii, przewodniczący Sekcji Muzeów NSZZ "Solidarność" Regionu Małopolska. - Muzea służą przede wszystkim gromadzeniu zbiorów, konserwacji, katalogowaniu i naukowemu opracowaniu, a dopiero później udostępnianiu. A na tę podstawową pracę brakuje pieniędzy.
Przez lata placówek przybywa, powstają nowe oddziały, które wymagają utrzymania i konserwacji. - Jeśli nic się nie zmieni, zrobi się niebezpiecznie. Największy problem będziemy mieć z Miasteczkiem Galicyjskim, które jest dużym zbiorem obiektów - mówi Roman Kucia, zastępca dyrektora Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu.

Nowosądecka placówka, która otrzymuje blisko 4,5 mln zł rocznej dotacji, to wielkie muzeum: osiem oddziałów. W tym mieści się Miasteczko Galicyjskie wybudowane za 20 mln zł, a także skansen Sądecki Park Etnograficzny, zajmujący ponad 19 hektarów powierzchni.

- Łatwiej jest pozyskać pieniądze na nową inwestycję w kulturze, niż na utrzymanie tego, co już jest, na konserwację - tłumaczy Marek Świder, kierownik administracyjny sądeckiego skansenu. - Dawniej słoma na dachach wytrzymywała 30 lat. Dziś, z powodu skażenia środowiska, tylko 15. Potem trzeba ją wymienić, co kosztuje 250 zł za metr kw. A my mamy 4 tys. mkw. dachów ze słomą.

Konieczność oszczędzania doprowadziła do problemów kadrowych. - Gdy osoba pilnująca ekspozycji w oddziale idzie na urlop, pracownik merytoryczny musi tam jechać na zastępstwo - mówi Marek Gronkowski, starszy konserwator zabytków z Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem.

- Zdarza się nawet, że musimy czasowo zamknąć oddział, bo nie ma kto pilnować ekspozycji. W większości placówek mamy obsady jednoosobowe. Choroba, urlop i jest problem - podkreśla Anna Wende-Surmiak, dyrektorka Muzeum Tatrzańskiego. - Łatamy braki w zatrudnieniu stażystami, których opłacają urzędy pracy. Korzystamy z wolontariuszy.

Muzeum Tatrzańskie, wraz ze swoimi jedenastoma oddziałami, otrzymuje obecnie dotację w wysokości 1,8 mln zł. To mniej niż w 2009 roku. Pieniądze na działalność trzeba zdobyć samemu. Dlatego pracownicy robią, co się da. - Piszemy projekty, pozyskujemy pieniądze z różnych funduszy, zdobywamy sponsorów - tłumaczy Anna Wende-Surmiak.

Pracownicy muzeów od lat nie mogą liczyć na finansowe bonusy, a premie są rzadkością. Zawodowe awanse okazują się jedynie na papierze. Podwyżek nie było od 10 lat. Średnie wynagrodzenie pracowników merytorycznych w muzeach wynosi od 2,3 tys. zł do 2,8 tys. zł brutto; najniższa płaca muzealnika to 1,6 tys. zł brutto.

- Nawet gdybym chciał dać podwyżkę, to nie mogę. Zabrania tego dyrektywa z ministerstwa, według której mam utrzymywać płace na poziomie 2010 roku - mówi prof. Antoni Jodłowski z Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce.


Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto