Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O piątej rano mieszkańców Żar obudziły kościelne dzwony. Na Rynku rozpoczęły się uroczystości w hołdzie obrońcom Lwowa

Szymon Kozica
Na porannych uroczystościach na Rynku w Żarach nie mogło zabraknąć pocztów sztandarowych
Na porannych uroczystościach na Rynku w Żarach nie mogło zabraknąć pocztów sztandarowych Szymon Kozica
W czwartek, 22 listopada, o piątej nad ranem we wszystkich kościołach w Żarach zabiły dzwony. Na Rynku rozpoczęły się uroczystości w hołdzie obrońcom Lwowa - w setną rocznicę wyzwolenia miasta. To był pomysł braci Krzysztofa i Zbigniewa Kopocińskich, świetnie znanych nie tylko w Żarach.

Był piątek, 22 listopada 1918 roku, godzina piąta nad ranem, gdy porucznik Roman Abraham na znak zwycięstwa zawiesił biało-czerwoną flagę na lwowskim ratuszu. Równo sto lat później to wielkie wydarzenie zostało w należny tej chwili sposób uczczone w Żarach. Punktem kulminacyjnym było wciągnięcie na maszt biało-czerwonej flagi. Uroczystość odbyła się w asyście honorowej 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej, przy udziale ponad stu mieszkańców Żar, ale i Bieniowa, Biedrzychowic, Zielonej Góry, Wschowy, Głogowa...

- Setna rocznica Lwowa, która nas tu dzisiaj zgromadziła, jest wydarzeniem, które jest fundamentem polskiej niepodległości. Bez polskiego Lwowa nie byłoby Polski niepodległej. Jednocześnie obrona Lwowa jest wzorcem postepowania obywatelskiego i patriotycznego dla wszystkich współczesnych - podkreślał Zbigniew Kopociński.

- W nocy z 31 października na 1 listopada 1918 roku ukraińscy strzelcy siczowi podstępnie zajęli główne, strategiczne punkty Lwowa: ratusz, dworzec główny, Koszary Ferdynanda, Cytadelę, gmach Sejmu. Po mieście zaczęły chodzić ukraińskie patrole, rozwieszono żółto-sine flagi i odezwę Ukraińskiej Rady Narodowej, z której to mieszkańcy nagle dowiedzieli się, że Lwów od tej pory jest miastem ukraińskim - przypominał historię Zbigniew Kopociński. - Polacy, którzy 1 listopada jak co roku ze zniczami podążali na groby swoich krewnych, ze zdziwieniem spostrzegli, że miasto jest udekorowane jakimiś dziwacznymi flagami, wisi jakaś dziwaczna odezwa, która mówi, że ich miasto, polskie miasto, nagle ma być ukraińskie.

- Ja przypomnę, że Lwów to od 600 lat wielkie centrum polskiej nauki, kultury i sztuki, rdzeń polskości. Miasto, które jest sercem, płucami niepodległej Polski - zaznaczał Zbigniew Kopociński. Tego serca nie pozwolili wyrwać sami mieszkańcy, którzy stanęli w obronie miasta. Zbigniew Kopociński opowiadał o najmłodszym Orlęciu Lwowskim, czyli Jasiu Kukawskim, lat 9, który nosił karabin większy od siebie - zginał... I o Antosiu Petrykiewiczu, lat 13, który został najmłodszym kawalerem Orderu Virtuti Militari - zmarł wskutek odniesionych ran... Antoś wchodził w skład najdzielniejszego z dzielnych oddziału „Góry Stracenia”, którym dowodził porucznik Roman Abraham, ten sam, który 22 listopada 1918 roku zawiesił biało-czerwoną flagę na lwowskim ratuszu.

Jednym z uczestników porannej uroczystości był Henryk Domaradzki z Bieniowa. - Wrażenie bardzo emocjonujące, wzruszające, ponieważ pochodzę z okolic Lwowa, tam się urodziłem. Nie żałuję tej nocy, bo trzeba było czuwać, aby na godzinę piątą tutaj przybyć - mówił nam na gorąco. - Cieszę się bardzo, że była tak wspaniała oprawa, że doktorzy Kopocińscy to tak świetnie zorganizowali, i była kompania honorowa, wiele wspaniałych przemówień, poruszających. Piękna historia... I mam wrażenie, że będzie to wspaniały przekaz dla naszej młodzieży.

- My mamy też swego bohatera, Orlę Lwowskie, księdza Sieńkę świętej pamięci, którego dzisiaj też przypomnieliśmy zebranym, rozdaliśmy folderki, by pokazać, że wśród nas, w naszym regionie, był taki człowiek, który uczestniczył w obronie Lwowa. Przekazał nam wiele informacji na temat jego walki. Później jeszcze walczył w bitwie warszawskiej. Cieszymy się bardzo i szczycimy z tego powodu, że mamy takiego bohatera w naszym środowisku - przyznał Henryk Domaradzki.

Dodajmy, że bracia Kopocińscy, pomysłodawcy porannej imprezy na Rynku, zawodowo są lekarzami, specjalistami chorób oczu, doktorami nauk medycznych, pracują w 105. Kresowym Szpitalu Wojskowym w Żarach. Prywatnie zaś - miłośnikami historii. Krzysztof Kopociński jest prezesem Klubu Tarnopolan Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Żarach. Zbigniew Kopociński szefuje Stowarzyszeniu Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów w Żarach.

Żary. Co dalej z ruinami pałacu Promnitzów stojącymi w środku miasta. WIDEO:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto