18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Młodzi biznesmeni z Krakowa podbijają rynek

Maria Mazurek
Andrzej Banaś
Zamiast pracować dla kogoś, postanowili założyć własne firmy. Wiedzą, że w biznesie liczy się przede wszystkim kreatywność. O nietypowych pomysłach młodych biznesmenów z Krakowa - pisze Maria Mazurek

Mają po dwadzieścia kilka lat, głowy pełne pomysłów i zapał, aby je realizować. Są świadomi, że na dobre czasy dla przedsiębiorców załapało się pokolenie ich rodziców, a nie oni. Ale ta świadomość działa na nich orzeźwiająco. Uważnie obserwują rynek i błyskawicznie się do niego dostosowują. Wiedzą, że aby biznes wypalił, muszą mieć na niego dobry pomysł.

Dlatego zakładają firmy, o których jeszcze niedawno nikomu nawet się nie śniło. Internetowe lumpeksy, myjnie dla psów, cukiernie z modnymi muffinkami, impresariaty organizujące śluby marzeń. Im ciekawiej, tym lepiej.

Bańkowy biznes

Trzy kolorowe sklepy przyciągające klientów mydlanymi bańkami i prężnie działająca hurtownia - to efekt prowadzonych przez zaledwie półtora roku "bańkowych" interesów 26-letniego Jakuba Bochenka.

Pomysłów na biznes nie brakowało mu nigdy. Najpierw, jeszcze podczas studiów, zajmował się produkcją tekturowych domków dla dzieci. Interes do końca nie wypalił, ale to doświadczenia nauczyło Bochenka jednego: w branży dziecięcej warto zostać na dłużej. Wszak dorośli zrobią wszystko, żeby uszczęśliwić swoich milusińskich. A ci na punkcie kolorowych gadżetów mogą wprost oszaleć.

I tak zrodził się pomysł na kolejny biznes: sieć sklepów Tuban z płynami i akcesoriami do puszczania mydlanych baniek. Kiedy wszyscy pukali się po głowie, Bochenek konsekwentnie realizował swój plan.

Dziś z pomysłowego 26-latka nikt jakoś się nie śmieje. Chłopak zatrudnia ośmiu pracowników, a jego firma wciąż się rozwija. Bańkami oczarował zresztą nie tylko dzieci. Sympatycznego krakowiana o niebrzydkiej urodzie szybko zauważyły stacje radiowe, telewizyjne, ogólnopolskie magazyny. Medialny z niego biznesmen.

Literki mogą kręcić

W przypadku 24-letniego Grzegorza Barasińskiego, właściciela firmy Kaligraf.eu, sposób na sukces jest bardzo prosty: pasja, pasja i jeszcze raz pasja. Sam zafascynował się kaligrafią, przygotowując zaproszenia na swój ślub. Każdego gościa chciał wyróżnić ręcznie przygotowanym dziełem. Szybko pojął, że sztuka pięknego pisania może stać się sposobem na życie.

W 2009 roku, wspólnie z żoną, założył firmę zajmującą się organizującą kursów pięknego pisania i sprzedażą materiałów do kaligrafii. Okazało się, że tą trochę staromodną pasją można zarazić setki ludzi. - Zaczynaliśmy od rodzinnego biznesu, teraz jest nas znacznie więcej. Naszą siłą jest to, że wszyscy tym się naprawdę pasjonujemy - mówi.

Ich działalność ostatnio rozprzestrzenia się na kolejne miasta. Barasińki warsztaty prowadzi teraz również we Warszawie, Lublinie i Poznaniu. A w Krakowie przy Grodzkiej 60 właśnie powstało Centrum Kaligrafa, gdzie można zapisać się na warsztaty czy odebrać materiały.

Ale Barasiński deklaruje, że to nie marketingowe sukcesy są tym, co cieszy go najbardziej. - Najważniejsza jest radość. Kontakt z pasjonatami w całej Polsce i to, że uczenie się tych 26 liter alfabetu może trwać bez końca - podkreśla z entuzjazmem.

Pomysł z życia wzięty

27-letni Marcin Podobiński o swojej firmie marzył od zawsze. Moment, w którym zrodziła się idea Ikierowców, wspomina tak: - Czekałem w samochodzie na ojca, który poprosił mnie o zawiezienie na imprezę. I pomyślałem: ilu jest takich ludzi jak on, którzy nie lubią zostawiać samochodu na mieście, a zamiast taksówką z zakrapianych alkoholem spotkań wolą wrócić własnym autem, jako pasażerowie? No i bilans wyszedł mu, że sporo. Tak więc dwa lata temu założył Ikierowców.

Zamawia się ich jak zwykłą taksówkę: dzwoniąc na centralę. Taki ikierowca przyjeżdża na elektrycznym rowerku. Sprawnie składa swoje wehikuł, umieszcza je w bagażniku samochodu klienta, po czym zasiada za kierownicę, wykonując kurs pod wskazany adres. - Pomysł z życia wzięty, prawda? - dopytuje Podobiński. A te są najlepsze, dodaje. Przez dwa lata młody pragmatyk dorobił się ośmiu kierowców. Interes się kręci, a klientów jest z miesiąca na miesiąc coraz więcej.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto