Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieli wziąć ślub, a był pogrzeb. Bogusław K ma proces o zabójstwo partnerki

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
57-letni Bogusław K. zalewał się łzami na sali rozpraw, gdy padły pytania jak to się stało, że uśmiercił „swoją Władzię”, z którą planował ślub. - To wszystko przez ten pi…ony alkohol - mówił wulgarnie i dalej łkał. Teraz grozi mu dożywicie.

Z ustaleń śledczych wynika, że recydywista wyszedł na warunkowe, przedterminowe zwolnienie 14 listopada ub. roku i 8 godzin później zabił partnerkę. Był o nią zazdrosny. Gdy Bogusław K. opuścił mury więzienia przy ul. Czarnieckiego w Krakowie to przed bramą czekała na niego 63-letnia Władysława S. Parą byli od 8 lat i z jej inicjatywy planowali ślub w najbliższym czasie. Mieszkali razem przy ul. Benedykta równoległej do ul. Czarneckiego, przy której mieści się więzienie, pięć minut drogi od miejsca odsiadki wyroku

Bogusław K. celę opuścił z kolegą Jarosławem W. Kupili papierosy i alkohol, w mieszkaniu Władysławy S. pili we troje i to przy świecach. Bynajmniej nie dlatego, by stworzyć romantyczny nastój, ale z powodu braku prądu.

W pewnej chwili doszło do awantury pary. Kobieta powiedziała partnerowi, że z kimś się ostatnio spotykała. Zazdrosny Bogusław K. stracił nad sobą panowanie. Jego ust padł wulgaryzmy i groźby pozbawienia życia Władysławy S. Potem były rękoczyny i dwa ciosy nożem w szyję. Jarosław W. nie widział momentu dokonania zbrodni, bo stracił świadomość z powodu nadmiaru alkoholu. Przez sen słyszał jedynie płacz kobiety lub mężczyzny i zapamiętał słowa: „zabiłem ją”, lub „ja ją zabiłem”. Gospodarz odprowadził go na przystanek i Jarosław W. ocknął się w tramwaju na placu Bohaterów Getta. Bogusław K. sam wrócił do mieszkania i zorientował się, że kobieta nie żyje.

Dobijał się do okolicznych mieszkań i dzwonił domofonem, by wezwać karetkę. Obudził jedną z sąsiadek, która zauważyła, że jest pijany i ma krew pod nosem i na ręce. Ta kobieta o godzinie 1 52. po północy wezwała karetkę, pojawiła się też policja. Funkcjonariusze na miejscu zatrzymali Bogusława K.

Na gorąco oskarżony podawał im sprzeczne informacje na temat przebiegu zajścia. Najpierw twierdził, że gdy wyszedł z więzienia to w mieszkaniu znalazł zwłoki partnerki. Potem opowiadał, że w mieszkaniu był jeszcze z kolegą, pili we we troje, a gdy wyskoczył dokupić alkoholu to po powrocie znalazł zwłoki Władysławy S., a Jarosława W. już nie było. W toku śledztwa przedstawił też kolejną wersję, że jego partnerka sama się pozbawiła życia nożem, rzekomo z zazdrości o niego.

Ostatecznie przed Sądem Okręgowym w Krakowie przyznał się do winy, ale przekonywał, że nie pamięta okoliczności zajścia. - Byłem w całkowitym szoku- nie krył płacząc. Dodał, że bardzo kochał Władzię, pomagał jej w zdobyciu emerytury i w opiece medycznej, a po nowym roku mieli się przeprowadzić w inne miejsce i planowali ślub. Tych planów już nie zrealizowali.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

WIDEO: Jak się zachować w przypadku kolizji, a jak w czasie wypadku? - rady policjanta

Autor: Joanna Urbaniec, Gazeta Krakowska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mieli wziąć ślub, a był pogrzeb. Bogusław K ma proces o zabójstwo partnerki - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto