Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Matka apeluje o pomoc dla swojego chorego syna [LIST]

Piotr Rąpalski
Matka chorego Jasia szuka pomocy. Potrzebuje pieniędzy na lek dla syna. Koszt preparatu to ok. 650 tys. zł. Pani Agnieszka napisała list do naszej redakcji i Czytelników...

Jestem matką dwóch wspaniałych synów Sebastiana 17lat i Janka 13lat. Dwa lata temu Janek mój młodszy syn ciężko zachorował. Na początku pojawiły się lekkie ,ale dokuczliwe bóle w pachwinie..z czasem bóle stawały się coraz silniejsze i zmieniały miejsce...raz bolały kolana..za jakiś czas plecy...innym razem klatka piersiowa.. Po pewnym czasie z narastającym bólem wzrastała temperatura, regularna co dzień gorączka.
Lekarz przepisywał antybiotyki..zlecał badania, z których na początku nic nie wynikało
Powolutku spadała waga ciała...
Najsilniejsze ataki bólu pojawiły się w okolicach świąt Bożego Narodzenia 2015 roku. W sylwestrową noc 2015/2016 w okolicach godziny 0.00, gdy wszyscy witali Nowy Rok Jaś skręcał się z bólu w klatce piersiowej z każdym oddechem bolało go tak bardzo ,że płakał w głos. Nie wiedziałam co robić, gdy już zdecydowałam ,że wezwę pogotowie po drugiej tabletce przeciwbólowej Jaś spokojnie zasnął.Pamiętam jak dziś,gdy siedziałam przy nim przerażona z myślą ,że to coś poważnego..nic "zwykłego" tak bardzo nie boli.
Ale kto mógłby się spodziewać ,ze nadchodzi tak bezwzględny wróg.
Lekarz skierował Janka do szpitala dziecięcego na oddział kardiologiczny,aby wykluczyć problemy z sercem.
Gdy Jaś został z tatą w szpitalu ja szłam na nocną zmianę do pracy, całą noc byłam pełna obaw..niepokoju i pytań. Ale to było nic w stosunku do tego co było przed nami.
Na kardiologii pobrano krew...niskie płytki..niska hemoglobina , powiększona wątroba, śledziona i blasty we krwi.
Nic z tego nie rozumiałam ..Jakie blasty? co to znaczy?
Praktycznie od razu został przewieziony do szpitala uniwersyteckiego na oddział hematologii i ongologii dziecięcej.
21 styczeń najgorszy dzień w życiu..jak grom z nieba - Ostra białaczka limfoblastyczna. Tylko rodzic który miał nieszczęście usłyszeć te słowa jest w stanie zrozumieć jak w jednej chwili świat wywraca się do góry nogami..jak się osuwa ziemia pod stopami..jak bardzo jest nieświadomym jak będzie wyglądało teraz życie całej rodziny.
Leczenie zostało rozpisane na dwa lata. Jaś był leczony grupą wysokiego ryzyka, leczenie długie i ciężkie, dzień po dniu szpital. Gdy wyniki na to pozwalały ,a chemia nie była podawana Jaś łapał oddech w domu.
Potem kolejne bloki chemii.
Były zapalenia płuc,sepsa,wymioty,biegunki,popalona buzia od chemii ,do tego stopnia,że nie był w stanie cokolwiek zjeść, cukrzyca polekowa.. Od jednego do drugiego ciągle "coś", ciągłe zagrożenia.Gdy tylko spadały odpornościowe wyniki do zera izolacja od wszystkich i wszystkiego co może przenieść jakąkolwiek bakterię.To wszystko musiał przejść chłopiec ,który zamiast biegać z kolegami po dworzu i cieszyć się z każdego odkrycia młodego życia został oderwany od wszystkiego i wszystkich,znosząc każdego dnia cierpienia.
Pod koniec maja 2017 r nadszedł długo oczekiwany czas - koniec leczenia szpitalnego..,jeszcze na koniec seria radioterapii "żeby nic się nie wznowiło" i do domu.
Przeszliśmy na chemię podtrzymującą w tabletkach w domu. Co prawda nie mógł jeszcze wrócić do szkoły..rówieśników i zabaw..do normalnego dla dwunastolatka życia, ale skończyły się długie pobyty w szpitalu..przetoczenia krwi..kroplówki i regularne pobieranie szpiku do badania.Był tylko domek brat na co dzień,czasem spacer..czasem wyjście do sklepu, co prawda zawsze w maseczce ochronnej na twarzy, ale jakaś mała namiastka życia , które każdy ma na co dzień i nie zdaje sobie sprawy jaki to ogromny dar.
Miało już być wszystko dobrze..leczenie podtrzymujące miało się skończyć 29 lipca 2018 r. Ale los znów zdecydował inaczej..
Na początku kwietnia Jaś zaczął znowu narzekać na bóle..najpierw kolan..potem żeber..potem głowy..i klatki piersiowej..po kilku dniach pojawiły się regularnie gorączki..a wyniki płytek krwi spadać..
Konieczne było zbadanie szpiku..
18 kwietnia przyszły telefonicznie wstępne wyniki szpiku ..58 % blastów w szpiku. Znowu ziemia osunęła się pod nogami..
Jak my mu powiemy..,ze wszystko zacznie się na nowo..kiedy on czekał na 29 lipec na koniec leczenia.
Kolejny początek kolejnej walki o życie .
Jednak tym razem konieczny jest już przeszczep szpiku.
Na szczęście przy badaniu okazało się, że brat może być dawcą, co zwiększa szanse powodzenia przeszczepu!
Przy czym lekarze mówią wprost: Ratunkiem dla państwa syna jest lekarstwo "Blinatumomab", lek jest nowy i nie jest refundowany a koszt na dwie serie dla Jasia to kwota 650tyś. W głowie się nie mieści skąd zdobyć takie pieniądze...na życie naszego dziecka.
Przecież to jest niewyobrażalna kwota pieniędzy.
Janek ma konto na fundacji "Kawałek nieba" jest także uruchomiona zbiórka na "Siepomaga" .
Wpłacają każdego dnia wspaniali ludzie, którzy chcą pomóc naszemu dziecku,są organizowane akcje i zbiórki pieniędzy , rodzice małej Stefanii..którzy też zbierali pieniądze na lek..,ale malutka Stefania nie zdążyła..pomogli kilkorgu dzieci w tym też Jasiowi..wpłacili na konto Jasia 200 tyś. Kwota do zebrania maleje ,ale wciąż jest dużo za duża.
Na tą chwilę brakuje jeszcze 259 tyś.
Dlatego piszę..i błagam każdą osobę,która może pomóc mojemu dziecku wygrać z tą okrutną i bezlitosną chorobą. Proszę i błagam o jakąkolwiek pomoc."
Agnieszka Wajer

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Poważny program - odc. 22: Kraków zatracony w zieleni. Serio?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto