Kraków: wiceprezes TS Wisła z zarzutami. Utrudniał pracę policji
Do incydentu doszło podczas meczu Wisły z Ruchem Chorzów. Nieustaleni do tej pory sprawcy wystrzelili w kierunku stadionu race. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale śledztwo w tej sprawie prowadzi krakowska prokuratura.
Na celowniku policji znalazł się m.in. wiceprezes TS Wisła Piotr Wawro, który został zatrzymany po wydarzeniu w restauracji obok stadionu, z której terenu wystrzelono race. Był podejrzewany o utrudnianie pracy policji, która szukała chuliganów od rac.
Wisła Kraków - Ruch Chorzów. Kibice wystrzelili race [ZDJĘCIA]
Wisła - Ruch. Policja wyjaśnia wydarzenia na stadionie Wisły [ZDJĘCIA]
Prezes Wisły ostro o pseudokibicach: Nie mogą wygrać tej wojny!
Wiceprezes trafił na 24 godziny do aresztu, rozpisywały się o tym wtedy wszystkie lokalne media.
Tymczasem prokuratura nie uznała jego winy. - Brak na to wystarczających dowodów - mówi Małgorzata Lipska z Prokuratury Rejonowej Kraków-Krowodrza.
Sam Wawro komentuje tę sprawę tak: Policjanci szukali sprawców kilka godzin po wszystkim. Nie szarpałem się z funkcjonariuszami, stwierdziłem jednak, że zajście było dużo wcześniej, więc kogo szukają w restauracji? W dodatku z psami podeszli do stolika, przy którym wraz z żoną i przyjaciółmi świętowaliśmy jej imieniny - opowiada wiceprezes TS Wisła. Dodaje, że kibole z racami nie uciekli przez niego, ale przez opieszałość policji.
Wawro wytoczył policji sprawę za bezprawne, jego zdaniem, zatrzymanie. We wrześniu ma się odbyć kolejna rozprawa.
Śledztwo w sprawie zajść z racami nadal jest prowadzone. Prokurator Lipska nie była wczoraj w stanie określić terminu jego zakończenia.
Atak z 8 marca był punktem zapalnym wojny między kibicami a zarządem Wisła SA (czyli spółki, do której należy piłkarska drużyna Białej Gwiazdy, nie mylić z TS Wisła, przy którym działają pozostałe sekcje sportowe przy ul. Reymonta). Chodzi m.in. o zakazy wejścia na stadion. Kolejnym jej przejawem są napisy obrażające prezesa SA Jacka Bednarza. Ostatnio pojawiły się na budynku przy ul. Stachiewicza, gdzie znajduje się m.in. siedziba krowoderskiego oddziału straży miejskiej.
Jak to możliwe, że chuligani wymalowali wulgarne graffiti tuż pod nosem stróżów porządku? Okazuje się, że żaden z funkcjonariuszy nie zauważył kiboli w akcji.
- Napisy są na bocznej ścianie budynku, w miejscu, którego nie widać z okien - wyjaśnia Mariusz Janik, naczelnik oddziału Krowodrza. - W dodatku prawdopodobnie powstały w nocy. Wtedy do dyspozycji mamy patrol, który musi pilnować czterech dzielnic - dodaje.
Poprosił już zarządcę budynku o zamalowanie obraźliwych napisów.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?