Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Walka o mandat trwa już dwa lata

Piotr Ogórek
Dariusz Gdesz / Polskapresse
Pan Bartłomiej dostał mandat za przekroczenie prędkości. Od decyzji odwoływał się wielokrotnie. W końcu sąd nakazał wszcząć śledztwo odnośnie możliwości przekroczenia uprawnień przez policję.

Bartłomiej Zobek w sierpniu 2014 roku dostał mandat za przekroczenie prędkości na ul. Stella-Sawickiego. Mężczyzna nie przyjął go, ponieważ uznał, że pomiaru prędkości nie przeprowadzono prawidłowo. Sprawa trafiła więc od sądu, gdzie przegrał. Pan Bartłomiej uznał jednak, że policja przekroczyła swoje uprawnienia i złożył doniesienie na prokuraturę. Ta stwierdziła inaczej i nie wszczęła śledztwa. Pan Bartłomiej nie odpuszczał i odwoływał się dalej. Po ponad dwóch latach od zdarzenia sąd uznał, że prokuratura nie zajęła się sprawą należycie i zalecił wszczęcie śledztwa.

Pan Bartłomiej mandat dostał za przekroczenie prędkości w rejonie ulic Stella-Sawickiego i Nowohuckiej. Normalnie obowiązuje tam ograniczenie prędkości 70 km/h. W sierpniu dwa lata temu trwał remont i na części drogi obowiązywała inna organizacja ruchu, w tym ograniczenie prędkości 50 km/h. Problem w tym, że nie wiadomo na jakim odcinku dokonano pomiaru.

Pan Bartłomiej w sierpniowy wieczór 2014 r., przed północą, rozwoził znajomych po koncercie w Tauron Arenie. Najpierw jechał Nowohucką na północ w stronę Stella-Sawickiego. Odbił w Medweckiego, po czym zawrócił na Stella-Sawickiego. Przejechał przez nawrotkę i z powrotem ruszył w stronę Nowo-huckiej. Znak z ograniczeniem do 50 km/h ustawiony był nad nawrotką, więc pan Bartłomiej nie mógł go zobaczyć. Pierwszym, jaki zobaczył, było ograniczenie do 70 km/h. Przejechał pod al. Jana Pawła II i następnie został zatrzymany przez drogówkę, której patrol stał na zjeździe do AWF. Usłyszał od funkcjonariuszy, że przekroczył prędkość o ponad 30 km/h na odcinku Stella-Sawickiego, gdzie było ograniczenie 50 km/h. Czyli pomiar miał być wykonany dla odcinka odległego o ponad kilometr, za zakrętem i z przeszkodą w postaci wiaduktu.

Pan Bartłomiej przyznaje, że przekroczył prędkość, ale o ponad 10 km/h przy ograniczeniu 70 km/h. Dlatego nie zgodził się na przyjęcie mandatu w wysokości 200 zł. Policjanci doszukali się przepalonej żarówki w jego aucie. I zabrali mu dowód rejestracyjny za jazdę niesprawnym pojazdem.

- Tu nie chodzi o pieniądze, ale o sprawiedliwość - mówi pan Bartłomiej. Gdy nie zgodził się przyjąć mandatu, sprawą zajął się sąd. Sędzia zasugerował dobrowolne poddanie się karze. Wejście w proces oznaczało ryzyko kary w nawet do 5 tys. zł.

- Przestraszyłem się, więc zapłaciłem łączną karę 600 zł - mówi. Ale cały czas walczył z zarzutem przekroczenia prędkości. Skierował sprawę do prokuratury, bo uznał, że policjanci przekroczyli swoje uprawnienia. Prokurator nie dopatrzył się przewinienia i śledztwa nie wszczął. Pan Bartłomiej jednak się nie poddawał i decyzję prokuratury zaskarżył. I sąd pod koniec września tego roku skargę uznał i nakazał prokuraturze przeprowadzić postępowanie.

- Pokrzywdzony ani funkcjonariusze policji nie określili precyzyjnie, który odcinek drogi w tym rejonie podlegał pomiarowi i jaka obowiązywała na nim prędkość - czytamy w postanowieniu sądu. Sędzia zwrócił uwagę, że z dokumentów nadesłanych przez Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu wynika, iż w lecie 2014 r. odbywał się remont w tym rejonie, co jednak bardziej potwierdza wersję pana Bartłomieja niż policji. Sąd uznał, że nie wiadomo, gdzie doszło do wykroczenia - na Stella-Sawickiego, na Nowohuckiej czy w rejonie węzła Rayskiego?

- Prowadzący postępowanie powinni wyjaśnić wszelkie okoliczności, mogące rozstrzygnąć, jaka była dopuszczalna prędkość, a w konsekwencji, czy kontrole drogowe przeprowadzano tam zgodnie z prawem - zaznacza mecenas Mateusz Gałka, który reprezentuje pana Bartłomieja. Dlaczego prokuratura wcześniej nie zajęła się sprawą?

- Przeprowadzone czynności nie dostarczyły informacji uzasadniających wszczęcia śledztwa - tłumaczy Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury okręgowej. Dodaje, że pan Bartłomiej kwestionował wyrok sądu, który go ukarał, a wcześniej nie podnosił zastrzeżeń, co do prawidłowości postępowania policjantów.

Dla policji sytuacja jest prosta: był mandat, odmowa jego przyjęcia, a potem sprawa w sądzie zakończona ukaraniem.

W 2014 roku funkcjonariusze krakowskiej drogówki zatrzymali podczas kontroli 13 tys. 527 kierujących, którzy przekroczyli dozwoloną prędkość, natomiast w 2015 roku tych wykroczeń było już 28 tys. Policja nie prowadzi statystyk na temat miejsc, gdzie najczęściej popełniane są takie wykroczenia.

Zobacz też:

Autor: Anna Kaczmarz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto