Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Waksmundzki za okupację Oleandrów żąda aż 2 mln zł

Piotr Rąpalski
Zabytek niszczeje, a dostęp do muzeum jest reglamentowany przez Krystiana Waksmundzkiego
Zabytek niszczeje, a dostęp do muzeum jest reglamentowany przez Krystiana Waksmundzkiego Adam Wojnar
Związek Legionistów Polskich, który okupuje Dom im. Piłsudskiego, chce od miasta pieniędzy. Uważa, że promuje Kraków prowadząc muzeum, ale ogranicza do niego dostęp i nie remontuje.

Dom im. Józefa Piłsudskiego przy Oleandrach popada w ruinę. Zabytek, który należy do gminy bezprawnie zajmuje Związek Legionistów Polskich z Krystianem Waksmundzkim na czele. Nie pozwala on urzędnikom na kompleksowy remont budynku. Co prawda prowadzi w nim Muzeum Czynu Niepodległościowego, ale dostęp do niego jest ograniczony. Wpuszczani są jedynie wybrańcy po wcześniejszym umówieniu się przez telefon.

Mimo takiej sytuacji, ZLP uważa, że w latach 1990-2016 promował Kraków i domaga się za to zapłaty od miasta - 1,9 mln zł. Urzędnicy płacić nie zamierzają. Toczą od lat batalie w sądzie o wydanie budynku gminie. Mają też pozwolenie budowlane na remont zabytku (mimo, że ZLP próbował je unieważnić u wojewody i w sądzie, ale bezskutecznie). W budżecie miasta jest też zabezpieczone 500 tys. zł na rozpoczęcie remontu, ale cóż z tego, skoro urzędnicy nie mogą nawet wejść do budynku.

Związek Legionistów Polskich, którego komendantem jest Krystian Waksmundzki, zwrócił się do prezydenta Krakowa o zwrot nakładów poniesionych rzekomo na promocję miasta w latach 1990-2016 (tj. od objęcia w posiadanie Domu im. Józefa Piłsudskiego przy Oleandrach przez ZLP). Chodzi o kwotę wynoszącą 1 944 000 złotych! Związek uzasadnia to tym, że prowadzi w budynku Muzeum Czynu Niepodległościowego, czym miał przyczynić się do promocji Krakowa. Jak wyliczył wskazaną sumę? Nie wiadomo. Ciekawe jest jednak to, że ZLP domaga się pieniędzy po tym, jak nie zapłacił gminie prawie miliona złotych kary za nieuprawnione korzystanie z budynku.

Promocji nie widać

Prawda jest taka, że o muzeum mało kto wie. Nie jest promowane. Trudno znaleźć nawet jego stronę internetową w sieci. Nie można też do niego wejść, tak po prostu, z ulicy. Trzeba wcześniej umówić się telefonicznie. O tym kto może zwiedzić placówkę decyduje komendant. Ten, skonfliktowany z wieloma działaczami patriotycznymi, często nie wpuszcza osób mu nieprzychylnych. Jedyną promocją zabytku przy Oleandrach jest co roczny marsz „Śladami I Kompanii Kadrowej”, która w 1914 roku wyruszyła stąd by rozpocząć walkę o niepodległość Polski. Akcji nie organizuje jednak ZLP, ale miłośnicy historii, harcerze, stowarzyszenia patriotyczne.

Fakt, że zbiory samego muzeum są ciekawe. To m.in. oryginalne mundury, broń biała, sztandary, odznaczenia czy dokumenty z czasów walki o niepodległość Polski oraz XX-lecia międzywojennego. W tym pamiątki po samym marszałku Józefie Piłsudskim.

Cóż z tego, skoro eksponaty wystawione są w ciemnych salach i korytarzach. Bez dobrego pomysłu na ekspozycję. Niektóre pokoje są nawet zaplombowane. O multimedialnych dodatkach można w ogóle zapomnieć. ZLP ma problem z płaceniem rachunków za prąd i ciepło. Ponadto budynek niszczeje, widać pęknięcia na ścianach, zacieki. A to może szkodzić eksponatom.

Gmina chce odzyskać zabytkowy dom, wyremontować go i przeznaczyć potężny, 5-piętrowy gmach, dla wielu organizacji patriotycznych. Waksmundzki jednak na takie propozycje nie przystaje i od lat walczy z miastem o budynek w sądzie. A gmina ma już projekt remontu, pozwolenie budowlane i pieniądze na pierwsze prace, ale urzędnicy nie mogą wejść do budynku.

Miasto nie zapłaci

Nic zatem dziwnego, że magistrat ZLP za promocję nie zamierza płacić. - Nasz Wydział Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie współpracował i nie współpracuje z Muzeum Czynu Niepodległościowego, jak również ze Związkiem Legionistów Polskich przy realizacji jakichkolwiek wydarzeń o charakterze kulturalnym, edukacyjnym, czy naukowym, które mogłyby promować miasto - odpowiada Jan Machowski z biura prasowego magistratu. - Trudno też podzielać stanowisko ZLP, ze względu na ograniczoną możliwość zwiedzania muzeum - dodaje.

Urzędnicy przypominają też, że nie jest to instytucja gminna i nie mogą wydawać publicznych środków na jej działalność.

Przedłużanie procesu

A zabytkowy budynek powinien już dawno znaleźć się w rękach gminy. Już w 2012 roku sąd stwierdził, że ZLP nie jest kontynuatorem związku legionistów założonego w 1918 roku i nie ma prawa do budynku. Niestety gmina musi toczyć kolejny proces o wydanie nieruchomości.

W I instancji sąd zdecydował o oddaniu gmachu gminie, ale ZLP się odwołało i ku zdziwieniu urzędu sąd II instancji nakazał jeszcze raz rozpatrzyć sprawę. Ponadto komendant upomniał się o rzekome nakłady, które poniósł na utrzymanie obiektu. Mówił nawet o 20 mln złotych! Sąd I instancji musi zatem jeszcze raz zbadać sprawę , a ponadto zdecydować, czy jeśli gmina odzyska budynek, będzie musiała zwrócić ZLP pieniądze.

Patrząc na Dom im. Piłsudskiego i jego wnętrza, poniesionych wydatków jednak nie widać. Ale ten proces i tak musi poczekać, bo ZLP sprytnie wystąpił do sądu o zasiedzenie nieruchomości. A ten proces wstrzymuje pierwsze postępowanie.

- Związek podejmuje działania mające na celu doprowadzenie do przewlekłości postępowania sądowego o wydanie zajmowanej nieruchomości - komentuje Jan Machowski. Jeśli miasto nie zapłaci za promocję, związek może i z tą sprawą pójść do sądu. A szykuje się już kolejny proces...

Związek nie zapłacił

W grudniu zeszłego roku prezydent Krakowa w końcu stracił cierpliwość do komendanta. Gmina wezwała ZLP do zapłaty 995 tys. zł za bezprawne korzystanie z nieruchomości za lata 2012-2016. Termin uiszczenia minął 31 stycznia 2017 roku. Do dziś pieniądze nie wpłynęły do gminy. W lutym wysłano kolejne wezwanie do zapłaty.

Urzędnicy mają jeszcze próbować ściągnąć należność z ZLP, ale i ta sprawa może skończyć się w sądzie i egzekucją komorniczą. Możliwe, że domaganie się zapłaty od gminy za promocję jest reakcją na rachunek wystawiony przez urzędników, bo ZLP tak dużych pieniędzy raczej nie ma.

Krystian Waksmundzki nie chciał wczoraj komentować sprawy. To, że zabytek nie służy Krakowowi oburza natomiast innych. - Tu możemy mówić raczej o antypromocji miasta. To ZLP powinno zapłacić Krakowowi za bezprawne zajmowanie pomnika pamięci, narodowego dziedzictwa - komentuje dr Jerzy Bukowski z Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych. - Miasto musi przejąć ten budynek. Przypominam, że w 2018 roku będziemy obchodzić 100-lecie odzyskania niepodległości. Z tego co wiem, rząd planuje w Krakowie ważne uroczystości. I co? Prezydent RP nie będzie mógł tam wtedy wejść?

Zobacz także:Sałatka grecka, wątróbka z fondue i pita, czyli przez żołądek do serca teściowej

Źródło: Dzień Dobry TVN

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto