Operację usuwania 50-tonowych konstrukcji, przeprowadzi ich właściciel Artur Kierczyński, razem z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Krakowie (RZGW). - Wisła opadła nieznacznie, więc chcemy poczekać do poniedziałku - mówi Artur Kania, wicedyrektor RZGW. - Barki są cały czas monitorowane. Nic złego przy stopniu się nie dzieje - zapewnia.
Przypomnijmy. W nocy z wtorku na środę wezbrany nurt Wisły zerwał barki do przewożenia piasku, które, dryfując, uderzyły w stopień wodny Dąbie. Sytuacja wyglądała dramatycznie. Jedna z barek złamała się, druga została zatopiona w połowie. Pojawiły się obawy, że uderzenie uszkodziło tamę. Zamknięta została więc droga wiodąca przez stopień. Eksperci z nadzoru budowlanego nie stwierdzili jednak zniszczeń, więc rano przywrócono ruch drogowy.
Policja wszczęła w tej sprawie dochodzenie. Barki były bowiem źle zabezpieczone. Ich właściciel może za to nawet trafić na 8 lat do więzienia. Barki stworzyły bowiem realne zagrożenie dla miasta. Kierczyński został już przesłuchany. W tej sprawie powołano też biegłych.
W czwartek wojewoda małopolski zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji wobec właściciela i ogłosił, że występuje przeciwko niemu do prokuratora generalnego. Wcześniej bowiem mężczyzna nielegalnie wydobywał żwir w okolicach Oświęcimia.
Usiłowaliśmy wczoraj porozmawiać z właścicielem barek. - Jestem w drodze do Oświęcimia, znajdę czas w poniedziałek - usłyszeliśmy.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?