Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Urzędnicy słyszą już szum drzew, mieszkańcy wciąż warkot pilarek

Marcin Banasik
Miasto chwali się wielkim planem zalesiania Krakowa do 2040 r., a tymczasem do wycinki przeznacza tysiące drzew rocznie.

Na obrzeżach Krakowa, przy ulicy Bartla, w ubiegłym tygodniu wycięto zagajnik drzew obok osiedla mieszkaniowego. Również kilka dni temu, tym razem w samym centrum miasta, przy Zespole Szkół Energetycznych w rejonie ul. Loretańskiej usunięto stare, dorodne drzewa. To tylko kilka przykładów wycinek, które coraz bardziej bulwersują mieszkańców Krakowa. Internauci często publikują na Face­booku zdjęcia z prac przy usuwaniu drzew. Pod fotografiami aż roi się od komentarzy potępiających takie praktyki.

– Zawsze, gdy tamtędy przechodziłam, zachwycały mnie te drzewa. Do głowy mi nie przyszło, że ktoś się na nie zamachnie. Słów brak, wandale i tępaki bez sumienia – skomentowała wycinkę na ul. Loretańskiej Liliana Sonik, działaczka społeczna i była opozycjonistka.

Miasto uspokaja, że utracie drzewostanu ma zapobiec plan podwojenia zalesienia miasta. Lasy w Krakowie zajmują dziś raptem 4,4 proc. jego powierzchni. Tymczasem w Katowicach – 42 proc., a w Gdyni aż połowę terenu miasta. Urzędnicy zapowiadają, że do 2040 r. drzewa mają pokrywać już 8 proc. terenu stolicy Małopolski. Będzie to trudne, bo trzeba wykupić ok. 830 hektarów gruntów z rąk prywatnych.

Jeśli chodzi o zalesianie miasta kluczowy jest 2019 rok. Zarząd Zieleni Miejskiej zapowiada, że zalesi do końca roku 200 hektarów terenów. Głównie na północy Krakowa, na obrzeżach Nowej Huty.
Inicjatorami zalesienia aktywiści

Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na rzecz Ochrony Przyrody (TnROP) przyznaje, że planowane do 2040 r. zalesienie miasta to bardzo dobry krok w kierunku ochrony przyrody. – Pamiętajmy jednak, że inicjatorami wielkiego sadzenia drzew byli miejscy aktywiści – mówi Waszkiewicz.

Szef TnROP dodaje, że do wycinki drzewostanu wciąż dochodzi zbyt często i to w miejscach, gdzie nie powinno się usuwać lasów, gdyż są one ostatnią zieloną enklawą w okolicy.
– Dotyczy to głównie inwestycji budowlanych. Na przykład na Polanie Żywieckiej wycięto kilka hektarów lasu pod osiedle. Aktualnie jest już wydanych co najmniej kilka pozwoleń ­na budowę bloków w miejscach, które powinny pozostać zalesione lub pozostawione jako teren łąkowy. Na przykład teren w okolicy Łąk Nowohuckich przeznaczony jest pod zabudowę mieszkalną, co może zaszkodzić ekosystemowi Łąk – wyjaśnia Mariusz Waszkiewicz.

Ekolog dodaje, że szanse na wstrzymanie inwestycji są znikome. Przedstawiciele Stowarzyszenia Łąki Nowo­huckie prowadzą jednak z inwestorem negocjacje, aby planowana budowa jak najmniej ingerowała w położone po sąsiedzku użytki ekologiczne.

Sadzonka nie zastąpi drzewa
W ubiegłym roku Wydział Kształtowania Środowiska wydał zezwolenia na usunięcie ponad 8,5 tys. drzew. Wśród nich ok. 2,5 tys. to były chore drzewa, a drugie 2,5 tys. kolidowało z inwestycjami. Pozwolenia na wycinkę pozostałych drzewa były wydawane na wniosek prywatnych osób. W ramach rekompensaty miasto nakazało nasadzić prawie 4,5 tys. nowych drzew. Sęk jednak w tym, że kontrole nasadzeń nie są zbyt rygorystyczne. Poza tym mała sadzonka w pełni zrekompensuje wycięte drzewo najprędzej po kilku latach.

W tym roku miasto zezwoliło już na wycinkę ok. tysiąca drzew. – Drzewa – wnioskowane przez Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie do usunięcia – są sprawdzane przez inspektorów terenowych pod względem stanu zdrowotnego. Przykładowo, wydzielającego się posuszu, występujących owocników grzybów powodujących rozkład, wypróchnień, ubytków czy żerowisk owadów. Te sygnały oznaczają, że drzewa stwarzają zagrożenia dla ludzi i infrastruktury miejskiej – wyjaśnia Justyna Golba, starszy inspektor w zespole „Kraków w zieleni” ZZM.

Zalesianie słono kosztuje
W ZZM przypominają, że dziś część gruntów w Krakowie jest faktycznie lasem, choć nie z nazwy. Wystarczy je więc przekwalifikować. Tylko w ubiegłym roku „zalesiono” na papierze prawie 10 ha. W tym roku urzędnicy spodziewają się, że będzie to nawet 150 ha, a w 2020 r. – kolejnych 50 ha. Przykładem jest Las Borkowski, w którym gmina chciała przekwalifikować grunt, tak by oficjalnie został uznany za las. Nie zgodzili się jednak właściciele – rodzina Ziobrowskich. Sprawa trafiła do sądu. Władze Krakowa prowadzą teraz z nimi rozmowy na temat wykupu lasu.
Ile zapłacimy za lasy? Wstępna analiza dołączona do projektu Powiatowego programu zwiększania lesistości mówi o 71 mln zł na samo kupno sadzonek, przywiezienie ich, posadzenie, utrzymanie lasów i ich ogrodzenie oraz przekwalifikowanie gruntów. Wykup wspomnianych 830 ha pochłonie od 830 mln do nawet 4,15 mld zł.

Kampania radnego i praca ZZM
Asumptem do tego, aby zwiększyć lesistość Krakowa była uchwała kierunkowa autorstwa radnego Dominika Jaśkowca, którą przyjęto w marcu 2016 r. Początkowo zakładała ona podwojenie lesistości miasta do 2023 r., ale ostatecznie termin ten wydłużono do 2040 r. Uchwała była efektem kampanii społecznej Lasy dla Krakowa, za którą odpowiada Jakub Ło­ginow, obecnie radny z Czyżyn. – Duży las w Branicach na wschodzie Nowej Huty już powstaje, Las Witkowicki nieznacznie powiększono, trwają prace nad przekwalifikowaniem gruntów w okolicach Witko­wic tak, aby miasto mogło je wykupić i zalesić. To najważniejsze konkrety związane z realizacją głównego postulatu naszej inicjatywy – mówi Kuba Łoginow. Niezależnie od uchwały Dominika Jaś­kowca, nad planem zalesiania pracował ZZM. Aktualnie realizuje on zalecenia Biura Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej, które wykonało na zlecenie miasta Program Zwiększenia Lesistości Krakowa na lata 2018-2040.

Autor: Joanna Urbaniec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków. Urzędnicy słyszą już szum drzew, mieszkańcy wciąż warkot pilarek - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto