Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków: tragedia na ul. Mazowieckiej. Matka wyskoczyła z córeczką z wieżowca [NOWE FAKTY]

Katarzyna Janiszewska
Katarzyna powiedziała mężowi, że idzie się przejść. Zabrała ich trzymiesięczną córeczkę. Była sobota, godz. 8 rano. Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień, początek długiego weekendu. Czy kobieta wychodziła już z zamiarem samobójstwa? A może to był impuls?

Czytaj także: Kraków: tragedia na ul. Mazowieckiej. Matka wyskoczyła z okna z dzieckiem na rękach [ZDJĘCIA]

Długo spacerowała. Mąż zaczął się niepokoić. Szukał żony u rodziny, ale tam jej nie było. Chwilę po godz. 13, razem z dzieckiem wyskoczyła z 10. piętra bloku przy ul. Mazowieckiej. 31-latka zginęła na miejscu. Jej córeczka żyła jeszcze chwilę po upadku. Została przewieziona do Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu, ale nie udało się jej uratować. Zmarła ok. godz. 17. - Jej stan był dramatycznie ciężki - mówi chirurg Zdzisław Kawecki.

Katarzyna i Dawid nie mieli problemów. Sprawiali wrażenie kochającego się małżeństwa. Finansowo też sobie radzili. To było ich pierwsze dziecko.- Z relacji męża wynika, że nie było żadnych symptomów, które mogłyby zwiastować tragedię - mówi Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji. - Kobieta nie leczyła się psychiatrycznie.

Możliwe, że Katarzyna cierpiała na tzw. depresję poporodową, groźne schorzenie, które może się rozwijać przez kilka miesięcy po porodzie.

Mieszkała przy ul. Lea, a tu nie miała ani bliskich, ani znajomych. Mógł zdecydować zwykły przypadek. To jeden z niewielu wieżowców w okolicy, a drzwi na klatkę były akurat otwarte. Wprowadzali się nowi lokatorzy, ciągle ktoś coś wnosił, nikomu nie chciało się ich zamykać. Więc weszła do środka. Maleńką windą wjechała na samą górę. Okno na klatce do połowy przegrodzone jest barierką. Musiała wziąć krzesło, które stało na korytarzu. Jeśli spojrzała w dół pewnie poczuła nieprzyjemne mrowienie w całym ciele. Ale może nie patrzyła, zamknęła oczy? Maleńką córeczkę przycisnęła do piersi...

Sobotnie popołudnie. Miejsce tragedii oddzielają żółte, policyjne taśmy. Ciało Katarzyny leży zasłonięte niebieskim parawanem. Karawan zabiera je dopiero wtedy, gdy technicy i prokurator kończą pracę. Ale pod blokiem przy ul. Mazowieckiej jeszcze długo kłębi się tłum gapiów. Ludzie roztrząsają fakty, snują hipotezy. - Trzy razy szłam tędy z psem i drzwi do klatki były otwarte - opowiada starsza kobieta. - Ta dziewczyna nie była od nas. Tyle lat tu mieszkam, kojarzyłabym ją z widzenia. Czemu tu przyszła odebrać sobie życie?

- Podobno wyszła na spacer. Ale jak to, bez wózka? - zastanawiała się inna lokatorka.- Usłyszeliśmy straszny huk - opowiada Bożena Horodyska-Madej. - Sąsiedzi robią remont, myślałam, że to im jakaś szafa spadła. Mąż poszedł sprawdzić, co się stało. Wpadł do mieszkania i krzyczy: nie wychodzić! Ale ja wyszłam. Zobaczyłam tę dziewczynę. Pobiegłam po prześcieradło, żeby ją przykryć. Nie miała butów. Balerinki leżały rozrzucone kawałek dalej.

31-letnia Katarzyna zginęła na miejscu. Jej córeczka żyła jeszcze chwilę po upadu. Dziewczynka została zaintubowana i przewieziona do Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Nie udało się jej uratować. Zmarła ok. godz. 17.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto