Pływające butelki po napojach, papierki po ciastkach, śmieci. Tak wygląda Wisła, która przepływa przez samo centrum miasta. Urzędnicy nie mają ani pieniędzy, ani pomysłu, jak walczyć z tą plagą. - Szedłem wzdłuż Wisły i nie mogłem się nadziwić temu, co widziałem. To wstyd, aby w drugim co dowielkości polskim mieście nikt nie potrafił zadbać o czystość rzeki! - mówi nasz Czytelnik, pan Zygmunt.
Urzędnicy rozkładają ręce. Rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie Konrad Myślik uważa, że całej sytuacji winni są mieszkańcy, a jedyne, co może poprawić sytuację, to "zmiana pokoleniowa".
- Obywatele wrzucają śmieci do wody, bo do tego są przyzwyczajeni od pokoleń. Niestety, społeczeństwo wciąż się nie nauczyło, jak powinno się dbać o środowisko - mówi Myślik. Dodaje, że wyrzucanie śmieci do rzeki jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. - Polacy nadal także nie wiedzą, jak powinno się segregować odpady - podkreśla.
Urzędnik narzeka, że RZGW nie dostaje osobnych środków na sprzątanie zanieczyszczonej Wisły. Jak twierdzi, istnieją bardziej palące problemy, na które trzeba przeznaczyć pieniądze z budżetu.
Żeby choć trochę poprawić czystość rzeki, wprowadzono zasadę, że każdy, kto chce zakotwiczyć swoją barkę na Wiśle, musi zobowiązać się do posprzątania najbliższego rejonu. Niestety, nie wszyscy przestrzegają tego przepisu.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?