Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków: śmieci na handel. Firmy wolą sprzedać odpadki, niż zapłacić MPO

Anna Agaciak
Okazało się, że na segregowanych odpadach można zarobić
Okazało się, że na segregowanych odpadach można zarobić Anna Kaczmarz
Właściciele krakowskich firm byli zszokowani wysokością stawek za odbiór śmieci, dyktowanych przez miejską spółkę. Szybko znaleźli rozwiązanie i zaczęli odpady sprzedawać. Teraz Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania żali się, że ma mniejsze wpływy i straszy podwyżkami.

Po co płacić, gdy można zarobić

Wygląda na to, że przedsiębiorcy spod Krakowa, zamiast słono płacić gminie za śmieci, zaczęli na nich zarabiać. Na przykład za odpady w sklepie spożywczym i na składzie budowlanym właściciel może dostać nawet 1,5 tys. zł. Tymczasem wywiezienie 2,5 metra sześciennego takich śmieci kosztowałoby go 193,94 zł w przypadku odpadów posortowanych i aż 287,48, gdyby sortować mu się nie chciało.

- Pojawiło się nowe zjawisko, które na pewno zaburzy system gospodarki śmieciowej w Krakowie - zakomunikował na wczorajszej konferencji prasowej poświęconej gospodarowaniu odpadami Henryk Kultys, prezes krakowskiego MPO. - Coraz więcej firm rezygnuje z oddawania gminie segregowanych odpadów i obniża deklarowane wcześniej płatności. Przypuszczamy, że firmy te zaczęły handlować odpadami wtórnymi.

Jak to jest możliwe? Przedsiębiorca zawiera umowę z firmą zajmującą się odzyskiem surowców wtórnych. Dokładnie segreguje wszystkie odpady: papier, tektury, plastiki, szkło.

W ten sposób odpady przestają być śmieciami - są surowcem, czyli towarem, za który odbiorcy płacą coraz więcej. Dochodzi do tego zwolnienie z tzw. opłaty produktowej, którą przedsiębiorca musiałby ponieść, gdyby opakowania z jego firmy nie trafiały do recyklingu. Nieprzerabialnych śmieci zostaje mu mało, więc ich wywóz kosztuje grosze.

Co się stało z ich śmieciami?

W Krakowie - jak poinformowało MPO - część przedsiębiorców oświadczyła gminie, że rezygnują z segregacji, gdyż... nie mają surowców wtórnych. Nazywają je teraz materiałami opakowaniowymi, a one podlegają innej ustawie. Prezes Kultys stwierdza, że firmy te wykorzystały luki prawne w systemie gospodarki odpadami. I podaje przykłady. Jeden ze znanych, dużych hipermarketów, u którego do czerwca wartość faktur za odbiór odpadów sięgała ponad 29 tys. zł, złożył korektę na sumę zaledwie 6,6 tys. zł.

Sklep, który szczyci się, że jest najbardziej ekologiczną firmą handlową świata, złożył deklarację na ponad 16 tys. zł, a teraz skorygował ją na... tysiąc złotych.

Jedna z największych krakowskich spółdzielni mieszkaniowych w ogóle nie zamówiła pojemników na odpady segregowane. Mimo że mieszka tam kilka tysięcy krakowian i segregację zadeklarowali, spółdzielnia odpadów wtórnych gminie nie oddaje.
MPO nie ujawnia ani danych firm, ani dokładnej ich liczby. Usłyszeliśmy jedynie, że "zjawisko się nasila".

MPO straszy chyba bezzasadnie

Prezes Kultys ostrzega, że takie postępowanie firm będzie miało wpływ na przychody całego systemu gospodarki odpadami.
- Ustawodawca jednoznacznie wskazał, że gmina odpowiada za całość odpadów na swoim terenie i ma osiągnąć efekt ekologiczny, czyli przetwarzać wszystkie odpady - stwierdza Kultys. - Jeśli przychody będą mniejsze, nie uda się finansować potrzebnych inwestycji, a to się przykro skończy dla wszystkich.

MPO zakładało, że przychody z podatku śmieciowego wyniosą prawie 17 mln zł. Tymczasem w lipcu do kasy miejskiej wpłynęło 13,6 mln zł.

Paweł Ciećko, wojewódzki inspektor ochrony środowiska, był zdziwiony widząc listę firm unikających gminnej segregacji i zapowiedział ich kontrolę. - Niech się wyspowiadają, co robią z odpadami. Czy mają pozwolenia na taki handel, jeśli je sprzedają.

Inspektor Ciećko poinformował, że minister środowiska obserwuje jak wygląda wdrażanie w życie ustawy śmieciowej i już przygotowuje nowelizację, aby ją usprawnić. Monika Kita z biura ministra środowiska poinformowała jednak, że ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach nie ingeruje w kwestie handlu odpadami komunalnymi między firmami.

Kazimierz Czekaj, wojewódzki radny PO, właściciel dużej piekarni, jest oburzony, że MPO zarzuca kombinatorstwo firmom. - Dotychczas płaciłem ogromne kwoty za wywóz śmieci. Teraz namawiam firmy, aby podpisywały umowy z małymi przedsiębiorstwami zajmującymi się recyklingiem. Zyskają nie tylko finansowo - zapewnia.

Firmy, rezygnując z usług gminy, też chronią środowisko, odzyskują surowce wtórne i dostają kwity, że prowadzą recykling odpadów. Dostają również dokument dla Urzędu Marszałkowskiego, potwierdzający zwolnienie z opłaty produktowej.

- Jakie to kombinatorstwo? Kogo my oszukujemy, co robimy złego? Dbamy o środowisko i o swoje pieniądze - kwituje Kazimierz Czekaj.



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto