Wizyta senatora w krakowskim magistracie to skoordynowana akcja. W całej Polsce odbywają się podobne wizyty w samorządach. W Krakowie Markowi Pękowi towarzyszyła kamera TVP Kraków, a całość była transmitowana na żywo w mediach społecznościowych.
Marek Pęk, powołując się na mandat senatorski, poprosił prezydenta i jego urzędników o różne informacje. Ciekawią go m.in. nagrody dla członków zarządów miejskich spółek, premie dla wiceprezydentów, wykazu umów (umowy zlecenie i o dzieło) zawartych przez miasto i jego jednostki, wykaz służbowych telefonów wraz z rachunkami czy dokumentacji związanej z pozyskiwaniem kredytów przez miasto.
Prezydent i urzędnicy odpowiedzieli, że nie mają nic do ukrycia, a senator odpowiedzi dostanie w ustawowym terminie 14 dni. Zwłaszcza, że podobne pytania zadają radni PiS w interpelacjach i odpowiedzi częściowo są już gotowe.
Na pytanie, dlaczego Marek Pęk kontroluje Urząd Miasta Krakowa, ten odparł, że kierowanie takim magistratem to wielkie wyzwanie. - W związku z tym jest wiele pytań i kontrowersji, wiele jest pytań o finanse miasta - tłumaczył senator Pęk.
Większość informacji, o które pyta senator można znaleźć w krakowskim BIP-ie, a także w lokalnych mediach. Na naszych łamach pisaliśmy ostatnio chociażby o rosnącym deficycie budżetowym Krakowa czy premiach dla wiceprezydentów.
Ale senator zaskakująco stwierdził, że media lokalne nie krytykują rzetelnie i kompleksowo rządów Jacka Majchrowskiego. - Mam takie wrażenie, że media internetowe szczególnie, to obszary, gdzie prezydentowi wystawia się laurki - mówił senator Pęk. Konkretnego przykładu nie chciał podać - wskazał tylko na media, gdzie "w lekceważący sposób jest przedstawiana kandydatura Małgorzaty Wassermann".
Na koniec Marek Pęk przyznał, że uzyskane informacje od miasta posłużą... w kampanii wyborczej. Choć najpierw mówił o merytorycznej dyskusji o mieście. - Dlaczego uważa Pan, że takich informacji nie można wykorzystywać w spotach wyborczej? - zwrócił się do nas senator Pęk. - To podstawowy aspekt kampanii, merytoryczna ocena, konkretne liczby i problemy. Tak funkcjonuje demokracja. Nie ma tu nic nadzwyczajnego - stwierdził.
Zwiedzając magistrat podczas kontroli doszło do dość nieoczekiwanego spięcia senatora z wiceprezydentem Andrzejem Kuligiem. Ten zarzucił senatorowi, że nie zna się na prawie konstytucyjnym. Dyskusja była dość gorąca. - Ja robię swoje, a pan robi swoje – powiedział senator na koniec. – Pan zdał prawo konstytucyjne na trzy, a ja na pięć – odparł mu Andrzej Kulig.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Poważny program - odc. 5: kariera w Krakowie
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?