Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Prezydent pomaga koledze z SLD budować „smart city”

Piotr Rąpalski
Krzysztof Klimczak, zdjęcie z 2013 roku
Krzysztof Klimczak, zdjęcie z 2013 roku Anna Kaczmarz / Dziennik Polski
Spółka, której właścicielem jest Krzysztof Klimczak, były działacz SLD, dostała pełnomocnictwa prezydenta na wykonywanie projektów „inteligentnego miasta”. Ma ona m.in. stworzyć miejską wypożyczalnię aut.

Miasto potajemnie współpracuje z firmą Smart City Polska (SCP), która ma zająć się innowacyjnymi projektami dla Krakowa. Podpisano list intencyjny w tej sprawie (którego nie podano do publicznej wiadomości), a firma dostał pełnomocnictwa udzielone przez Jacka Majchrowskiego do współpracy z jego urzędnikami i pozyskiwania wszelkich potrzebnych informacji. Ponadto podpisano już z nią umowę na zajęcie słupów oświetlenia ulicznego pod nadajniki, dzięki którym firma ta może zarabiać na reklamach internetowych.

Spółka planuje też stworzyć liczne aplikacje na telefony komórkowe dla krakowian i turystów oraz miejską wypożyczalnię samochodów elektrycznych, system tzw. car-sharingu (ang. współdzielenie aut). W tej ostatnie sprawie zostało podpisane porozumienie pomiędzy SCP, a gminą Kraków. Już 13 lipca br., ale urzędnicy jakoś się nim nie pochwalili, dlaczego?

Wszystko powyższe ustalono w zaciszu urzędniczych biur, a nie drogą otwartych konkursów i przetargów, gdzie rywalizowałyby różne firmy. Ponadto okazuje się, że właścicielem SCP jest Krzysztof Klimczak, do niedawna działacz SLD i szef tej partii w Małopolsce, powiązany z Jackiem Majchrowskim, wspierający go od lat w wyborach, człowiek który w latach 2007-2013 pełnił funkcję wicedyrektora w magistracie. Z wykształcenia magister historii.

Tymczasem w innych miastach tworzenie projektów tzw. smart city, w tym wypożyczalni aut, prowadzi się drogą przetargów i oficjalnych negocjacji, a każdy kolejny krok ogłasza na konferencjach prasowych. Wygląda na to, że intratny biznes w ramach tzw. inteligentnego miasta, ma przypaść ludziom od lat wspierającym prezydenta Krakowa.

Poufne porozumienie

Magistrat od dawna ma strategię smart city - listę rozwiązań mających zmienić Kraków w inteligentne, skomputeryzowane miasto, ale realizacja tych zamysłów kuleje. Przełomem miała stać się wypożyczalnia aut elektrycznych. System ma odciążyć ruch w centrum Krakowa i poprawić jakoś powietrza. W maju 2016 roku magistrat ogłosił, że przymierza się do jego stworzenia. Informował, że rozmawia z 6 firmami (choć chętnych było 12, ale ponoć 6 nie spełniło wymogów formalnych), aby dowiedzieć się jak wypożyczalnia miałaby funkcjonować. Założono, że ma powstać 70 stacji z punktami doładowania dla 100 pojazdów. Głównie wewnątrz II obwodnicy, co wzbudziło emocje, bo przecież Kraków miał stawiać na ograniczenia ruchu w centrum. Ponadto w mieście sprawnie działa już firma Traficar z 200 pojazdami, wypożyczając auta na minuty. Z usługi korzysta sporo mieszkańców, a miasto nie musi wykładać ani złotówki, promować firmy i udostępniać miejsc postojowych.

Były plany, rozmowy, ale temat miejskiej wypożyczalni jakoś ucichł. Magistrat 19 sierpnia 2016 roku poinformował, że jest już po rozmowach z zainteresowanymi firmami i na przełomie 2016 i 2017 roku ogłosi przetarg na firmę, która wypożyczalnie aut ostatecznie zrealizuje. Przetargu nie ogłoszono do dziś.

Ale już 5 sierpnia 2016 roku gmina podpisała list intencyjny ze spółką Nomad Management GmbH z siedzibą w Krakowie. To fundusz inwestycyjny, który finansuje innowacyjne, ale ryzykowane projekty prywatnych firm.

List dotyczył współpracy Nomad z gminą przy opracowaniu systemu Smart City Kraków. W liście ustalono, że strony będą wymieniać się dokumentami oraz to, że Nomad może realizować zadania przez inny podmiot, wybrany przez siebie. Zaznaczono, że współpraca będzie nieodpłatna. Choć w innym punkcie napisano, że strony delegują pracowników do wykonywania zadań, a przecież urzędnikom za pracę płaci się z kasy miasta.

Prezydent Jacek Majchrowski udzielił pełnomocnictwa firmie do kontaktowania się z wydziałami, jednostkami i spółkami miasta oraz udzielania jej informacji. Co ciekawe, w liście intencyjnym zastrzeżono, że sam list, współpraca, jak i „treść oferty na realizację systemu” to dane poufne!

A przecież z reguły, gdy dochodzi do współdziałania miasta w sprawie nowych projektów, urzędnicy hucznie ogłaszają to na konferencjach prasowych. Tu jednak sprawę utajniono. Dlaczego? Już 6 grudnia 2016 roku spółka Nomad przekazała pełnomocnictwa od prezydenta firmie… SCP Krzysztofa Klimczaka. Dla realizacji postanowień listu intencyjnego, na czas nieokreślony.

Próbowaliśmy się skontaktować z Nomad. Wysłaliśmy pytania mailowo, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Wybraliśmy się zatem do siedziby spółki przy ul. Grzegórzeckiej 21. Tam jednak mało kto o niej słyszał. Przypadkowa osoba kojarzyła, że firma miała tam biura, ale jakieś 3 lata temu. Dzwoniliśmy też na warszawski numer podany na stronie Nomad, ale połączenie automatycznie ulegało rozłączeniu.

Firma Klimczaka

Przyjrzyjmy się zatem SCP. Według KRS funkcjonuje od 2013 roku, ale tuż przed przekazaniem pełnomocnictwa, w listopadzie 2016 roku, tajemnicza spółka Temisto Prim przekształciła się (zmiana w KRS) w SCP z siedzibą przy ul. Orłowskiego w Krakowie. Możliwe, że została ona wchłonięta przez spółkę Klimczaka. Siedzibą spółki stał się dom w Łuczanowicach, a 100 procent udziałów w firmie, o kapitale zakładowym zaledwie 5 tys. zł, przejął Krzysztof Klimczak i stał się nowym prezesem. Co ciekawe wcześniejsza firma była spółką budowlaną, prowadziła też rozbiórki budynków, dzierżawiła maszyny budowlane, zajmowała się zarządzaniem i obrotem nieruchomościami oraz sprzątaniem obiektów przemysłowych. Nowa firma w działalność wpisała sobie zarządzanie urządzeniami informatycznymi, reklamę i działania z zakresu technologii informatycznych.

I kolejna zmiana w KRS z lutego 2017 roku - zmiana siedziby spółki z ulicy Orłowskiego na ul. Izaaka 5/1. A to... dawny adres Małopolskiej Rady Wojewódzkiej SLD!, choć ciągle widnieje na stronie internetowej partii. Ugrupowanie wyprowadziło się, ale to jednak oficjalny adres SCP. Byliśmy na miejscu. O firmie tej nikt tam nie słyszał. W budynku działają organizacje pozarządowe.

SCP tłumaczy sprawę w imieniu Klimczaka: „Działalność społeczną, w tym związaną z członkostwem w SLD, pan Krzysztof Klimczak zakończył w połowie 2016 roku. Firma zarejestrowana jestw tym miejscu ze względu na dostępny lokal”. Zaznacza się, że firma jest w fazie zmian i rozwoju.

Wydaje się zatem, że niewielka spółka SCP pozyskała inwestora, który ma wyłożyć pieniądze i przyszła z nim do miasta, gdzie pan Klimczak ma znajomości. Równocześnie firma przekształciła się, formalnie, w przedsiębiorstwo niemal idealne do realizacji projektów z dziedziny informatyki. Ale jakie ma doświadczenie?

Jej prezes, Krzysztof Klimczak, to były działacz SLD, w 2014 roku został szefem małopolskich struktur partii. Jednym z pierwszych działań Klimczaka na nowym stanowisku przewodniczącego Małopolskiej Rady Wojewódzkiej SLD była likwidacja krakowskich struktur ugrupowania. Obarczono dawnych działaczy winą za porażkę w wyborach samorządowych w 2014 roku. Jednakże, mimo że SLD jest słabe, to od lat jej członkowie i sympatycy lewicy wspierają prezydenta Majchrowskiego w utrzymywaniu się na stanowisku. Klimczak dalej ma wpływy w tym środowisku, choć członkiem SLD już nie jest.

A skoro SLD nie działa prężnie, Krzysztof Klimczak zajął się biznesem, i pomóc mu w nim może prezydent Krakowa, który zwykł nie zapominać zasług swoich współpracowników.

Umowa na słupy

Pierwsza umowa na bazie listu intencyjneggo została podpisana w maju 2017 roku. Między SCP, a Zarządem Infrastruktury Komunalnej i transportu. Bez przetargu. Chodzi o udostępnienie firmie Klimczaka części słupów oświetleniowych w Krakowie, na których spółka ma zainstalować urządzenia, nadajniki, potrzebne do rozwoju inteligentnego miasta, ale też dzięki, którym będzie mogła przesyłać reklamy np. na telefony komórkowe. Nie sprecyzowano, które słupy może przejąć. Ma to zostać określone w przyszłości.

Wiadomo, że za wynajem jednego słupa i umieszczenie na nim nadajnika ZIKiT policzył stosunkowo niewiele - od 35 do 37 zł miesięcznie (w zależności od rodzaju drogi). Stawki wyliczono zgodnie z cennikiem ZIKiT, traktując nadajniki jako „pozostałe reklamy”.

Jednakże w umowie jest zapis o wyłączności, mówiący, że żadne inne, podobne urządzenia, innych firm, instalowane na słupach być już nie mogą. Dziwi brak przetargu na oddanie słupów w mieście jednej firmie, szczególnie, że urządzenia Klimczaka ograniczą możliwość instalowania innych reklam, na których miasto powinno zarabiać.

- ZIKIT nie zamawiał ani nie planował zamawiania tego typu usług, do gminy zgłosiła się firma Smart City z propozycją współpracy, a więc nie było potrzeby ogłaszania przetargu. Odbyło się to na zasadzie zajęcia pasa drogowego - mówi Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Krakowa.

Wiadomo też, że nadajniki mogą posłużyć do tworzenia różnych internetowych aplikacji i budowania inteligentnego miasta - dziwi to, że ma się tym zająć mała firma SCP Klimczaka, a nie na przykład uznana na rynku IT krakowska firma Comarch, która już współpracowała z miastem. Stronę firmy SCP trudno znaleźć w internecie. Gdy nam się już to udało zobaczyliśmy krótkie, ogólnikowe artykuły o projektach „smart” oraz życzenia noworoczne na 2017 rok.

SCP zapewnia, że doświadczenie ma. „Smart City Polska tworzy zespół doświadczonych pracowników z doświadczeniem w realizacji projektów z zakresu Smart City w miastach UE” - odpisano nam w imieniu Krzysztofa Klimczaka. Dalej czytamy, że wszelkie projekty SCP są komercyjne, ale „w związku z tym, że jesteśmy firmą krakowską pragniemy wnieść w rozwój miasta wartość dodaną, nawet jeśli wiąże się to z kosztami dla samej spółki”.

Zapewne SCP będzie musiała pozyskiwać partnerów, którzy są biegli w branży IT, stanie się ich pośrednikiem w relacjach z miastem, za co może z czasem otrzymywać wynagrodzenie.

Wielkie plany

Ale nadajniki na słupach, to dopiero początek współpracy SCP z miastem, to niezbędna do dalszej działalności infrastruktura. Firma Klimczaka chce stworzyć system informacji dotyczącej zmian w organizacji ruchu, planowanych remontów. Poza informacjami wysyłanymi na komórki, przy ulicach mają pojawić się też tablice wyświetlające takie dane. Do tego dołączą informacje dla turystów, o lokalizacji miejskich toalet, postojów taxi, hoteli itd.

Ponadto planuje się wprowadzenie sprzedaży elektronicznej biletów do placówek Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Tworzy się wizję różnych aplikacji na telefony - przewodników po restauracjach, zabytkach, wydarzeniach, a nawet wirtualnej wycieczki po spalarni odpadów w Nowej Hucie!

I tak dochodzimy do miejskiej wypożyczalni aut elektrycznych. Udało nam się uzyskać informację od Urzędu Miasta w tej sprawie, która o dziwo nie została nagłośniona wcześniej.

- Ze Smart City Polska podpisane zostało porozumienie o rozwoju systemu car-sharing oraz sieci stacji do ładowania pojazdów elektrycznych, które nie powoduje żadnych skutków finansowych dla gminy. Całość kosztów spoczywa na spółce zgodnie z warunkami rynkowymi - podaje Monika Chylaszek.

Planowane jest, jeszcze w roku 2017, uruchomienie 20 stacji ładowania wraz z ok. 40 pojazdami. Szczegółowe lokalizacje są w trakcie przygotowywania. To mniejszy zakres prac niż początkowo zakładali urzędnicy.

Zapytaliśmy też, czy gmina po latach odkupi stacje od spółki Krzysztofa Klimczaka i sama będzie zarządzać systemem. Problem w tym, że baterie do ładowania aut zużywają się jak te w telefonach komórkowych i miasto może po latach kupić coś co samochód zamiast 40 minut, będzie ładować dwie godziny. A mimo to wyda miliony złotych.

- Miasto nie zamierza odkupywać kiedykolwiek infrastruktury zbudowanej przez firmę Smart City Polska - zaznaczyła rzeczniczka prezydenta.

Miasto ma nie płacić, ale szeroko promować system stworzony przez SCP, robić mu darmową reklamę, oraz pomagać firmie znaleźć miejsca pod stacje ładowania aut, zarówno na terenach gminnych, jak i prywatnych.

Dotarliśmy do projektu informacji prasowej dotyczącej realizacji smart city przez firmę Krzysztofa Klimczaka. Datowany jest na czerwiec 2017 roku, zatem faktycznie miasto i Klimczak ciągle nie dopięli wszystkich szczegółów, bo o systemie aut na prąd nie informowano od miesięcy. Ani o liście intencyjnym, ani o wspomnianym porozumieniu. Z dokumentów, do których dotarliśmy wynika, że SCP chce do współpracy przy wypożyczalni pozyskać firmę Volkswagen.

W innych projektach materiałów prasowych możemy przeczytać o kolejnych pomysłach: system monitoringu smogu w oparciu o czujniki (zapewne te na słupach), cyfrowa karta miejska, na której znajdą się bilety okresowe na komunikację miejską, na parkingi miejskie, do muzeów, a ponadto będzie nią można płacić w sklepach i urzędach. Jest też mowa o cyfrowym indeksie, na którym studenci mają rejestrować swoje aktywności.

Klimczak doświadczony

Przygotowano też informację prasową o samym Klimczaku i jego doświadczeniu: „Prezes Smart City Polska Krzysztof Klimczak wyrasta ze środowiska politycznego. Dzięki dużemu doświadczeniu rozumie mechanizmy rządzące strukturami legislacyjno-prawnymi, szczególnie w samorządach. Był urzędnikiem miejskim. Przez wiele lat działaczem SLD, pełnił funkcję szefa kampanii wyborczej Aleksandra Kwaśniewskiego. Ten pakiet doświadczeń pchnął go w kierunku działań biznesowych, które prócz celów finansowych mają misję poprawiania przestrzeni miejskiej, ułatwiania życia mieszkańcom.”

Trudno nie zapytać urzędników o powiązania Klimczaka z prezydentem, i czy dzięki temu to właśnie on przejął realizację smart city w Krakowie. Urzędnicy zaprzeczają. - Prawdą jest, że jest byłym pracownikiem Urzędu Miasta. Nie każdy z kolei pracownik urzędu jest współpracownikiem prezydenta. Krzysztof Klimczak nigdy nie pracował w najbliższym otoczeniu prezydenta. Jak każdy ma prawo do działalności zawodowej - tłumaczy Monika Chylaszek. Zapewnia, że list intencyjny i porozumienie z firmą SCP mogą zostać upublicznione, ale nie wyjaśnia przy tym dlaczego nie zrobiono tego wcześniej.

Jak finansowane mają być działania Smart City Polska? To też planuje się wytłumaczyć mieszkańcom w komunikacie:

„Prezes Krzysztof Klimczak reprezentuje firmę w relacjach z otoczeniem zewnętrznym. Inwestorem Smart City Polska jest fundusz Nomad. Finansowanie Funduszu w 50 proc. składa się ze środków prywatnych (tu nie pojawia się informacja skąd dokładnie będą pochodzić - red.). Druga połowa należy do Krajowego Funduszu Kapitałowego. KFK w całości należy do Banku Gospodarstwa Krajowego, podlegającego Ministerstwu Gospodarki. Krajowy Fundusz Kapitałowy dotowany jest ze środków pochodzących ze Szwajcarii.”

Co z tego zatem będzie miał Klimczak, za swoje usługi? O tym pisze się lakonicznie: „Smart City Polska czerpie zysk z zaoszczędzonego czasu i zaoszczędzonych środków finansowych użytkowników.”

Jest też coś o tym dlaczego spółka wybrała Kraków: „Przychylność władz miasta, które ma pomysł na rozwój. Prezydent Jacek Majchrowski, widzi to blisko takich miast jak Amsterdam, Kopenhaga.” Dalej wymienia się problem smogu i korków do rozwiązania, dużą liczbę mieszkańców i studentów, i itd.

A w innych miastach...

W Gdańsku firmę do współpracy z miastem dla tworzenia smart city wybrano w przetargu, co ogłoszono na konferencji. Nie przekazano jej słupów miejskich. „Miasto we własnym zakresie wykorzystuje słupy oświetleniowe do montażu sensorów i detektorów” - pisze do nas gdański magistrat. I dalej: „Jeśli chodzi o wypożyczalnie miejskie aut to obecnie jest wdrażany projekt car-sharingu, w którym samorządy udzielają wsparcia w wejściu na rynek podmiotom prywatnym. List intencyjny został podpisany 28 sierpnia br. przez 12 podmiotów (!)”. W tym są liczne gminy, stowarzyszenia oraz firmy. List został upubliczniony.

Wrocław już wybrał firmę, która stworzy wypożyczalnie, również w otwartym przetargu. Podano, kto startował, kto odpadł w rywalizacji. Do 2018 r. system ma obsługiwać 200 pojazdów. Poznań również ma już firmę, która zapewni jego mieszkańcom do użytku 200 aut.

Warszawa nie oddała swoich latarni ulicznych pod smart city prywatnej firmie. - Jeśli chodzi o car-sharing jesteśmy w trakcie postępowania na udzielenie koncesji firmie prywatnej, która poprowadzi taki system - informuje Mikołaj Pieńkos, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej z warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich. - Miasto nie będzie płaciło za system, a jedynie oferuje preferencje dla aut publicznych na drogach oraz promocję systemu. Założenia są takie, aby system obejmował ok. 500 aut - dodaje.

W Krakowie wskazano jedną, zaprzyjaźnioną, choć małą firmę, bez doświadczenia, bo jak podaje Monika Chylaszek: „Współpraca pomiędzy miastem a partnerem nie wiąże się dla gminy z żadnymi zobowiązaniami finansowymi, stąd też nie było potrzeby rozpisywania przetargów na tego typu współpracę”.

Firmie Klimczaka nie stawia się też od razu wygórowanych warunków, jak widać pojazdów pod Wawelem będzie mniej niż pierwotnie zakładał plan i mniej niż w innych miastach.

WIDEO: Mówimy po krakosku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto