Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Pożar na os. Tysiąclecia [NOWE ZDJĘCIA]

Paulina Piotrowska, jkl
Do pożaru doszło w poniedziałek w bloku na os. Tysiąclecia. Łącznie do szpitala trafiło pięć osób. Z budynku o własnych siłach wyszło 24 mieszkańców.

Kraków. Pożar bloku na os. Tysiąclecia [ZDJĘCIA INTERNAUTÓW]

Około godziny 12 mieszkańcy 10-piętrowego bloku na os. Tysiąclecia 63 poczuli dym. Zaraz potem usłyszeli wyjące syreny straży pożarnej. - Akurat usypiałam wnuczkę, gdy mąż kazał mi szybko wybiegać z mieszkania. Mała nie miała nawet bucików - mówi Helena Błażejczyk, mieszkanka trzeciego piętra. To nad jej mieszkaniem wybuchł pożar.

Z bloku ewakuowano 23 osoby, przed budynkiem momentalnie zebrała się grupa gapiów, nagrywali filmiki i robili zdjęcia. Jeden z nich wysłano do naszej redakcji. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, mieszkańcy wciąż byli w szoku. Głośno debatowali, jak mogło dojść do tragedii.

Lokatorka z problemami

Kobieta, której lokal spłonął, nie cieszyła się dobrą opinią wśród sąsiadów. Wszyscy jednogłośnie potwierdzają, że nadużywała alkoholu, często się awanturowała. - Wiedzieliśmy, że źle to się skończy. To fajna dziewczyna, ale zmieniała się po pijanemu - mówi mieszkająca w tym samym bloku pani Lidia.

Od niedawna jej sąsiadka - lokatorka mieszkania, które spłonęło - mieszkała z konkubentem. Mieszkańcy twierdzą, że mężczyzna o nią dbał, kupował jedzenie, próbował jej pomagać. Jednak kiedy umarła matka kobiety, sprawy zaczęły wyglądać gorzej.

- Po śmierci matki całkowicie się stoczyła. Tam każdego dnia przychodziło podejrzane towarzystwo - mówi jedna z sąsiadek. Przyjeżdżała też policja - mieszkańcy bloku sami często po nią dzwonili.

Wczoraj kobieta miała gotować obiad na kuchence elektrycznej i przypadkiem podpalić firankę. Tak twierdzą sąsiedzi. Ogień przeniósł się on do pokoju obok i szybko rozprzestrzenił po całym mieszkaniu.

- Na tym etapie nie jesteśmy w stanie ustalić dokładnej przyczyny pożaru - mówi Paweł Knapik, naczelnik Wydziału Operacyjnego Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie.

Akcja ratunkowa trwała kilka godzin. Mieszkanie doszczętnie spłonęło. Jego lokatorka nie ma już do czego wracać.
- Gdyby nie szybka reakcja strażaków, wszystkie mieszkania poszłyby z dymem. Spisali się na piątkę - mówi Barbara Obirek, mieszkanka bloku.

Bohaterski policjant

Pierwszy na pomoc pobiegł policjant, który był wtedy na służbie. To jeden z pięciu poszkodowanych w pożarze. Do szpitala trafiło też dwóch innych policjantów, którzy znaleźli się na miejscu zdarzenia, oraz właścicielka mieszkania i jej konkubent. Ich stan nie pozwalał na złożenie zeznań.

- Pacjentom nic nie zagraża. Policjanci wyjdą dziś do domu. Na obserwacji zostanie u nas jedna osoba z powodu licznych poparzeń, ale jej stan także jest stabilny - mówi Bożena Kozanecka ze Szpitala im. Rydygiera, w którym przebywa czworo poszkodowanych. Piąta ofiara pożaru jest w Szpitalu Żeromskiego.

Koszmar wciąż trwa

Koszmar mieszkańców nie skończył się jednak na ugaszeniu pożaru. Mieszkania poniżej są zalane, wczoraj przez kilka godzin nie było prądu ani gazu. - Mąż bardzo się zdenerwował, kiedy zobaczył, co się u nas dzieje. Po ścianach płynie woda, kapie też z sufitu. Wszystko jest w ruinie, nie wiemy, co z tym zrobić - mówiła nam wczoraj pani Helena. - Próbowaliśmy prosić strażaków o wypompowanie wody ze spalonego mieszkania. Jednak stwierdzili, że to nie należy do ich obowiązków.

- My tylko gasimy, nie będziemy tam przecież sprzątać - powiedział nam dyżurujący pod numerem alarmowym strażak.

W spółdzielni mieszkaniowej, do której mieszkańcy próbowali się dodzwonić, nikt nie odbierał telefonów.
Jakie będą konsekwencje zajścia? Policja musi ocenić, w jakich okolicznościach doszło do pożaru. - Prowadzimy czynności wyjaśniające, powołamy także biegłego z zakresu pożarnictwa - mówi Elżbieta Znachowska z zespołu prasowego małopolskiej policji.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto