Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Opieszałość urzędników zabija zielone płuca miasta

Nicole Makarewicz
Anna Kaczmarz
Od 2009 roku nie powstał dokument, który ma chronić Bielańsko-Tyniecki Park Krajobrazowy. Urzędnicy tłumaczą się brakiem pieniędzy, ale wydają 2,4 mln zł rocznie na zarządzanie parkami.

Do 2014 r. powinien powstać plan ochronny dla Bielańsko- Tynieckiego Parku Krajobrazowego. Nie ma go jednak do dziś, a to dokument który pozwala chronić zieleń i wolną przestrzeń przed agresywną zabudową w tym cennym obszarze. Pokrywa on ogromną cześć zachodniego Krakowa, w tym okolice Lasu Wolskiego, Zakrzówka, dolinę Wisły oraz gminę Liszki. Park to zielone płuca Krakowa, gdyż na jego obszarze znajdują się korytarze przewietrzania miasta. Tymczasem coraz więcej właścicieli działek chce tam budować domy.

Parkami krajobrazowymi zarządza Urząd Marszałkowski, który tłumaczy, że wcześniej nie miał pieniędzy na stworzenie planu. Dziwne, bo to stosunkowo niewielki koszt, ok. 600 tysięcy zł. Co ciekawe, od ośmiu lat nie wybrano też nowego dyrektora dla Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Małopolskiego (ZPKWM), który mógłby uporządkować tę sytuację. Jest jednak nadzieja, że nowy zarządca zostanie wybrany, bo wczoraj samorząd województwa ogłosił konkurs na dyrektora Zespołu Parków Krajobrazowych. Utrzymanie tej instytucji co roku kosztuje 2,4 mln zł, z czego 1,7 mln zł pochłaniają urzędnicze pensje.

Po co nam plan ochronny?

Dokument jest ważny, ponieważ określa, które obszary powinny być szczególnie chronione przed wycinką drzew i agresywną zabudową oraz w jaki sposób tereny parku mogą zostać zagospodarowane. To dokument nadrzędny, który byłby cenną wskazówką dla urbanistów przy tworzeniu planów zagospodarowania dla tego obszaru.

O tym, że zakusy na te tereny ma coraz więcej inwestorów, pisaliśmy już w tamtym roku. Wtedy na teren byłego kamieniołomu Bodzów, położonego w parku, wjechał ciężki sprzęt. Inwestor przygotowywał teren, gdzie planuje zrobić ponad 20 kortów tenisowych z zapleczem i amfiteatr. Mieszkańcy okolicy byli zdruzgotani niszczeniem roślinności. Już wtedy Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) alarmowała o złym stanie zieleni. - Teren ten jest wciąż silnie penetrowany i dewastowany - mówił Piotr Wawrzyk, inspektor z RDOŚ po wizji w Bodzowie. Minęło kilka miesięcy, ale mieszkańcy wciąż boją się o to, co powstanie w tej okolicy.

- Na teren kamieniołomu od kilku dni przychodzą geodeci. Wciąż szaleją tam również motocrossowcy. Martwimy się co będzie dalej - powiedział nam wczoraj pan Adam, który mieszka w okolicy. Większość parku to tereny prywatne. Do urzędu miasta wciąż wpływają wnioski o wydanie pozwoleń na budowę w zalesionych częściach, tuż pod Lasem Wolskim w rejonie ulicy Olszanickiej, na Bielanach, w Bodzowie, Tyńcu, Skotnikach.

Zawiedli urzędnicy miejscy, bo brakuje tam ochronnych planów zagospodarowania.A plan miejski jest trudniejszy doobalenia wsądzie przez dewelopera, jeśli jest zrobiony napodstawie planu dla parku krajobrazowego. Atego nie ma.

To spowodowało, że w lutym br., niedaleko kopca Piłsudskiego, przy ul. Chełmskiej, właściciel działki wyciął kilkanaście drzew - na terenie parku.

Dlaczego nie ma ochrony?

Urząd Marszałkowski tłumaczy, że nie mógł przystąpić do sporządzenia planów dla wszystkich parków krajobrazowych w Małopolsce ze względu na „ograniczone środku i brak zainteresowania wykonawców”.

- Samorząd województwa przejął kompetencje w zakresie parków krajobrazowych od1 sierpnia 2009 roku, ale dopiero od 2012 r. Zespół Parków Krajobrazowych mógł się starać o dofinansowanie na takie cele z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska - tłumaczy Marta Przybyło z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego. Dlatego podzielono pracę i do sporządzania planu parku bielańsko-tynieckiego przystąpiono na końcu, bo zapisy dotyczące jego ochrony „mogły stworzyć najwięcej kontrowersji i trudności podczas konsultacji” - napisali urzędnicy. Oczywiście, planowi sprzeciwialiby się prywatni inwestorzy, bo ograniczyłby możliwość realizacji ich pomysłów. Ale o to w nim przecież chodzi.

Urząd wskazuje też na braki kadrowe. Nic dziwnego, skoro w Zespole Parków Krajobrazowych brakuje nawet dyrektora. Od ośmiu lat p.o. dyrektora jest Jerzy Zawartka.

- Nie mam zwyczaju komentować decyzji moich przełożonych - ucina Zawartka, ale to on sam poprosił o kontrolę urzędników w prowadzonej przez niego instytucji. Zapewne widział problem. Cóż z tego, skoro w toku kontroli nie stwierdzono nieprawidłowości. Uznano, że jeszcze do listopada 2018 roku jest czas na sporządzanie planów ochrony. Urzędników uratowała zmiana ustawy w 2015 roku, która wydłużyła terminy, ale faktem jest, że to ostateczna granica, a cenne obszary powinny zostać objęte ochroną jak najszybciej.

Urzędnicy informują, że w listopadzie 2016 roku wybrali wykonawcę planów dla trzech parków, w tym parku bielańsko-tynieckiego. Dokument ma być gotowy do czerwca 2018 roku.

- Nie ma szans, żeby zdążyć do listopada 2018 roku, bo projekt planu zgodnie z prawem musi przejść również uzgodnienia z innymi instytucjami, konsultacje z mieszkańcami i musi zostać uchwalony przez samorząd województwa, łącznie robi się go 2-3 lata - komentuje Jakub Łoginow z portalu PortEuropa.eu, specjalizującego się w tematyce ochrony terenów cennych przyrodniczo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto