Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Od pół roku żyją bez wody! Przez sąsiada dewelopera [ZDJĘCIA]

Piotr Rąpalski
Rodzina Orłowskich przez 5 lat nie miała prądu, sąd nakazał dom podłączyć, ale teraz nie mają wody. Problemem jest spór z deweloperem, który kupił sąsiednie działki, chce stawiać blok i utrudnia życie.

Joanna Urbaniec
Rodzina Orłowskich żyje w małym domku przy ulicy Dobrego Pasterza, jakieś 400 metrów od al. 29 Listopada. Kraków, XXI wiek, a dwie kobiety, matka i córka, nie mają dostępu do bieżącej wody. Muszą wozić ją wózkiem w butelkach z osiedlowej studni. Wcześniej, przez pięć lat, nie miały prądu. Powodem problemów jest spór z deweloperem, który wykupił działkę przed ich domem, gdzie chce stawiać blok, oraz udziały... w domu kobiet! Nie pozwala, aby po jego ziemi poszło przyłącze do wodociągu. A to najbliższa droga. Kobiety pragną godnie żyć, w rodzinnym domu, ale trudną sytuację spowodowały niesnaski z krewnymi oraz plany inwestora.

Skupowanie ziemi
Firma Budomat kupiła udziały w działce tuż przy Dobrego Pasterza od części rodziny, która nie mieszka już w tej okolicy. Panie Orłowskie następnie musiały sprzedać swoje udziały firmie po wyroku sądu o zniesienie współwłasności.

Budomat nabył też udział w drugiej działce, dalej od ulicy, gdzie stoi dom. Sprzedał go firmie brat jednej z kobiet. I tak deweloper stał się „współlokatorem” pań. Udziały mają jeszcze dwaj członkowie rodziny, ale tam nie mieszkają.

Budomat kupił ponadto działkę za domem, od strony ul. Dominikanów. Dom rodzinny Orłowskich został więc otoczony z dwóch stron przez nieruchomości firmy.

Bez prądu pięć lat
Zaczęły się problemy. W 2007 roku Budomat poinformował rodzinę Orłowskich, że od stycznia 2008 roku odłączony zostanie im prąd. Kabel przebiegał od starego budynku, który wtedy jeszcze stał przy Dobrego Pasterza, na działce kupionej następnie przez dewelopera. Firma zasugerowała rodzinie podpisanie umowy z Enionem na inne źródło prądu. Ale to nie była łatwa i szybka sprawa.

- Korzystałyśmy ze świeczek lub agregatu, do którego paliwo było jednak drogie, więc nie nadużywałyśmy go. By trochę oszczędzić, wcześniej kładłyśmy się spać, nie czytałyśmy, nie oglądałyśmy telewizji - opowiada pani Justyna Orłowska, córka pani Władysławy Orłowskiej.

- Kwestia związana z prądem była kwestią techniczną, związaną z bezpieczeństwem instalacji. Do momentu odłączenia od prądu pani Orłowska korzystała z naszego prądu i do dzisiaj za ten prąd nie zapłaciła - odpowiada Wojciech Kopta, przedstawiciel Budomatu. Orłowskie twierdzą, że płaciły bratu, który sprzedał działkę ze starym domem, gdzie był licznik energii.

W 2009 roku kobiety wystąpiły o podłączenie prądu do domu. Enion stwierdził, że jest to możliwe, przygotował dokumentację techniczną, ale współwłaściciele działki nie zgodzili się na to. Dalsza rodzina dlatego, bo wolałaby ziemię z domem sprzedać, a sama firma Budomat oświadczyła, że dom nadaje się do rozbiórki i że za mało wiadomo o planowanym przyłączu.

Orłowskie zgłosiły się do sądu o nakazanie wykonania przyłącza, ale w marcu 2011 roku przegrały proces. Odwołały się i już w zimie 2011 roku nakazano podłączyć dom. Prądu nie było jednak przez około pięć lat!

Bez wody od pół roku
Problemy się nie skończyły. W kwietniu 2013 roku Budomat poinformował, że na zakupionej działce, tej bliżej ul. Dobrego Pasterza, likwiduje studnię, z której rodzina czerpała wodę. Oczywiście zasugerował paniom, aby podłączyły się do wodociągu.

Wyraził na to nawet zgodę jako współwłaściciel działki z domem, ale problem w tym, że nie zezwala na poprowadzenie przyłącza przez działkę przy ulicy, gdzie chce stawiać blok. Wskazał działki sąsiadów. Tam jednak stoją już bloki i wyasfaltowane parkingi.

Sprawdziliśmy w krakowskich wodociągach. Tuż obok domu Orłowskich co prawda przebiega magistrala, ale do niej nie można podłączać budynków. Linie, gdzie można się wpiąć, znajdują się wzdłuż ulic Dobrego Pasterza i Dominikanów, ale od nich oddzielają dom ziemie dewelopera. A prowadzenie rur przez inne, sąsiednie działki, jest bardzo kosztowne i karkołomne. Najbliżej jest do Dobrego Pasterza.

Budomat zaznacza, że chciał za własne pieniądze, na swojej działce, ale tak, by nie kolidowało to z planowanym blokiem, wybudować nową studnię, aby do czasu przyłączenia do sieci rodzina miała wodę. Za darmo. Problem w tym, że roboty były prowadzone bez pozwoleń. Orłowskie zgłosiły to do nadzoru budowlanego, a ten nakazał budowę studni wstrzymać.

- Nie chciałyśmy być wplątane w nielegalną budowę, to by jeszcze bardziej nam zaszkodziło - mówi pani Władysława. Kobiety obawiały się też, że budowa studni tak blisko ich domu może zaszkodzić jego konstrukcji.

Przez jakiś czas stara studnia jeszcze działała i panie mogły czerpać z niej wodę. Jednakże, jak twierdzą Orłowskie, w grudniu 2015 roku woda zupełnie zniknęła.

Ale to i tak już nieistotne, bo Budomat pozwał do sądu kobiety w sprawie studni. Pod koniec 2015 roku zapadł wyrok, który nakazał im zaprzestać czerpania z niej wody. Uzasadniono to m.in. tym, że studnia koliduje z budową bloku, a Orłowskie mają możliwość przyłączenia się do wodociągów na drodze sądowej. Błędne koło się zamknęło i tak bez bieżącej wody kobiety pozostają od pół roku!

- Jeździmy wózkiem do studni na pobliskie osiedle, napełniamy kilkanaście baniaków i wracamy, trzeba tak robić kilka razy w tygodniu. Trudno tak żyć. XXI wiek, dom blisko centrum Krakowa, a warunki mamy spartańskie - mówi Justyna Orłowska.

Widmo straty domu
W sprawie działki, gdzie stoi dom rodzinny, również toczy się proces o zniesienie współwłasności. Kobiety boją się, że firma chce przejąć ją pod budowę kolejnego bloku. Budomat jednak zaprzecza.

- Stanowisko firmy w procesie jest takie, aby działkę wraz z domem przejęła pani Orłowska z obowiązkiem spłaty. Podkreślam, że Budomat nie stara się o wykup działki - mówi Wojciech Kopta. Dlaczego zatem wykupił wcześniej w niej udziały? Firma nie odpowiada. A kobiety uważają, że tylko po to, aby utrudniać im życie i skłonić do wyprowadzki.

Problem w tym, że jeśli sąd orzeknie zniesienie współwłasności na rzecz kobiet, będą musiały spłacić pozostałych właścicieli, członków rodziny i firmę, a takich pieniędzy nie mają. A jeśli wyrok zapadnie, będą musiały je znaleźć, bo sąd może zlicytować ich udziały w ziemi i domu.

- To może być paręset tysięcy złotych. Nie mamy takich pieniędzy. Posiadamy co prawda drobne fragmenty ziemi w innych rejonach Krakowa, ale tam też sytuacja prawna jest skomplikowana. Chcemy je sprzedać, by móc wykupić własny dom i dalej w nim mieszkać. Ale to wymaga czasu - mówi pani Justyna.

Jeśli wyrok zapadnie wcześniej, a udział Orłowskich w działce zostanie zlicytowany, może go wykupić firma, bo przecież dom stoi pomiędzy dwiema jej działkami, gdzie można zbudować bloki. A z pozostałą częścią rodziny, która tam już nie mieszka, Budomat może łatwo się dogadać i przejąć całość.

Firma zapewnia jednak, że nie utrudnia życia rodzinie, że starała się polubownie załatwić sprawę.

- Wszelkie próby porozumienia się z panią Orłowską, podejmowane w ciągu ostatnich 8 lat, zarówno przez nas, jak i przez rodzeństwo pani Orłowskiej, nie dały żadnego rezultatu - komentuje całą sprawę Wojciech Kopta z Budomatu. - W związku z powyższym nie pozostaje nam nic innego jak tylko droga sądowa - dodaje.

Przypomina, że nie utrudnia dojścia do domu Orłowskich przez swoją działkę i pozwala na to bezpłatnie.

Jeżeli Budomat nie chce ani wykupić działki Orłowskich, ani usunąć domu, a planuje obok budowę bloku, zapewne z drogą dojazdową, dlaczego nie pozwoli pod nią zrobić przyłącza do wodociągów? Zapytaliśmy o to firmę, ale nie odpowiedziała.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto