Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków kontra PESA. Finał gorącego sporu o "Krakowiaki"

Redakcja
Tramwaje Krakowiaki kursują po stolicy Małopolski od 2015 roku
Tramwaje Krakowiaki kursują po stolicy Małopolski od 2015 roku Fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
14,5 miliona złotych - tyle ostatecznie zapłaciła bydgoska PESA za opóźnienia w dostawie tramwajów Krakowiaków. Krakowskie MPK oczekiwało niemal dwukrotnie wyższej kwoty - 26 mln złotych. Ale sąd zdecydował inaczej.

Przypomnijmy, że cała sprawa ciągnęła się od ponad trzech lat. Bydgoska PESA miała najpóźniej do 15 września 2015 roku dostarczyć do Krakowa 36 nowoczesnych tramwajów „Krakowiaków”. A dla przykładu 20 października 2015 r., czyli ponad miesiąc po wyznaczonym terminie, w Krakowie były zaledwie... cztery zamówione tramwaje.

Sytuacja robiła się coraz bardziej dramatyczna, ponieważ istniało poważne ryzyko, że MPK straci wynoszące ponad 200 mln zł dofinansowanie unijne do całego kontraktu wartego 291 mln zł netto.

Ostatecznie wszystkie pojazdy były w Krakowie tuż przed 1 stycznia 2016 r., czyli ponad trzy miesiące później, niż zakładała umowa. A w niej zawarty został zapis, że kara za opóźnienia wynosić może 0,5 procent wartości każdego tramwaju, za każde 7 dni opóźnienia. Biorąc pod uwagę, że wartość jednego „Krakowiaka” to ponad 8 mln zł, to za każdy tydzień opóźnienia MPK mogło naliczyć ok. 40 tysięcy złotych kary za każdy pojazd. Łącznie MPK naliczyło firmie PESA ponad 26 mln zł, za które przewoźnik mógłby kupić kilka kolejnych tramwajów.

Już na etapie produkcji wychodziły na jaw kolejne problemy firmy PESA, która nie nadążała z realizacją zamówień. Tajemnicą poliszynela było, że wzięła na siebie w krótkim czasie zbyt wiele kontraktów (z opóźnieniem wyprodukowała również m.in. pociągi dla spółki PKP InterCity).

Producent tramwajów konsekwentnie bronił się jednak, przekonując, że przynajmniej w części opóźnienie wynikało z niezależnych od niego czynników. Jednym z nich miały być m.in. przerwy... w dostawie prądu w sierpniu 2015 r. Sprawa trafiła więc do sądu. I w końcu nastąpił jej finał.

Koniec sporu

Sąd orzekł, że kara firmie PESA się należy, ale mniejsza niż oczekiwało MPK. - Orzeczenie jest prawomocne. Łączna wysokość kar umownych dla PESA wyniosła 14 mln 562 tys. zł. Kara ta została pokryta z gwarancji ubezpieczeniowej, która była zabezpieczeniem realizacji tego kontraktu - wyjaśnia Marek Gancarczyk, rzecznik MPK. To oznacza, że de facto MPK już odzyskało pieniądze.

Wyniku całego sporu nie chcieli komentować przedstawiciele PESY. - Postępowanie dotyczące rozliczenia kontraktu pomiędzy PESA a MPK odbywało się przed Sądem Arbitrażowym, a jego przebieg i rozstrzygnięcie objęte są klauzulą poufności. Z tego też względu nie komentujemy tej sprawy - poinformował nas wczoraj Maciej Grześkowiak, szef zespołu PR w PESA.

Mniejsze „wypłacone kary” zapewne nie są w pełni satysfakcjonującą informacją dla MPK. Przewoźnik będzie w najbliższych latach musiał bowiem inwestować setki milionów w tabor. Kraków przez najbliższe dziewięć lat musi bowiem kupić co najmniej 153 autobusy elektryczne. To związane jest z wymogiem, jaki nałożyła ustawa ze stycznia 2018 r. o elektromobilności. Do tego potrzebnych jest 13 stacji do ładowania pojazdów.

Z ustawy wynika, że do 2028 r., 30 proc. autobusów miejskich ma być „zeroemisyjnych”, czyli elektrycznych, napędzanych prądem. Z analizy przeprowadzonej przez samych urzędników wynika, że taka inwestycja - której koszt szacowany jest na około 377 mln zł - będzie... niemożliwa do realizacji, bez pozyskania „bezzwrotnego zewnętrznego dofinansowania”, czyli np. unijnego, na poziomie min. 63 proc. Zakup jednego autobusu elektrycznego to koszt ponad 2 mln zł. Za nowy autobus napędzany silnikiem spalinowym trzeba zapłacić ok. 1,5 mln zł.

Obecnie krakowska flota to 567 autobusów, a tylko 26 z nich (poniżej 5 proc.) to pojazdy elektryczne, czyli nieemitujące szkodliwych spalin. Mając na uwadze tę liczę pojazdów „zeroemisyjnych”, to MPK w ciągu najbliższych dwóch lat musi kupić jeszcze przynajmniej trzy takie pojazdy, by wypełnić normę (5 proc.) do 2021 r. W kolejnych latach zakupy muszą być większe, tym bardziej, że trzeba brać pod uwagę planowane zwiększanie floty. Do zrealizowania jest więc plan: zakup kolejnych 29 autobusów elektrycznych do 2023 r., by było ich łącznie 58 (10 proc. z wszystkich autobusów); zakup kolejnych 59 autobusów do 2025 r., by było ich łącznie 117 (ok. 20 proc,); zakup następnych 64 autobusów do 2028 r., by było ich ok. 180 (30 proc.).

MPK ma nadzieję, że szybko uda mu się uzyskać dotację do zakupu nowych autobusów. 30 stycznia wysłało wniosek o dofinansowanie zakupu 50 autobusów elektrycznych z funduszy unijnych. Jeżeli wniosek uzyska na tyle wysoką ocenę, by znaleźć się na liście projektów podstawowych zakwalifikowanych do dofinansowania, to autobusy przegubowe o dł. 18 m miałyby zostać dostarczone do Krakowa już w 2020 r. Koszt tego zamówienia szacuje się na ok. 160 mln zł, z czego kwota dofinansowania ze środków UE miałaby wynieść prawie 110 mln zł. - Nowe autobusy będą wykorzystywane na liniach, których przebieg wyznaczono w rejonach, gdzie notuje się największy smog. Na pewno będą więc jeździć na Alejach Trzech Wieszczów - zaznaczają w MPK.

Będą nowe tramwaje

W zeszłym roku MPK podpisało umowę z konsorcjum Solaris i Stadler Polska na dostawę do Krakowa nowych tramwajów. Łącznie ma ich być 50.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków kontra PESA. Finał gorącego sporu o "Krakowiaki" - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto