Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków: jak w sądzie ludzi odzierają z godności

Maria Mazurek
archiwum
Jeden gabinet, jedna kozetka, dwa biurka, dwóch lekarzy. I dwóch pacjentów badanych naraz w jednym pomieszczeniu. Nawzajem słyszą swoje historie choroby i oglądają się w samej bieliźnie.

Zobacz także:

Taka praktyka to złamanie podstawowych praw pacjenta. Paradoksalnie stosowana jest właśnie w miejscu, w którym prawa się broni - w Sądzie Okręgowym w Krakowie.

- Co z tajemnicą lekarską? Co z prywatnością pacjentów? - Jakub Koczur, który pomieszczenie lekarskie w budynku krakowskiego sądu odwiedził tydzień temu, do dziś pozostaje zażenowany. Kiedy wszedł do gabinetu, okazało się, że w pomieszczeniu znajdują się dwa biurka, a przy każdym z nich przyjmuje inny lekarz.

Koczura zbadał powołany przez sąd biegły lekarz, ortopeda Wojciech Radło.
- W tym czasie drugi lekarz przyjął kolejno dwóch pacjentów, w tym jedną kobietę. Podczas badania doskonale słyszałem ich wywiad lekarski, a oni słyszeli mój - opowiada.

To nie koniec upokorzeń. - Lekarz poprosił mnie o rozebranie się do bielizny i przejście na kozetkę, gdzie kontynuował badanie. Musiałem więc tak paradować przed drugą pacjentką, ta zresztą później widziała również moje badanie - opowiada, dodając, że kobieta wyglądała na równie poniżoną jak on.

Profesor Andrzej Matyja, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie, nie ma wątpliwości: taka sytuacja jest absolutnie niedopuszczalna.

- To naruszenie prawa pacjenta do intymności. Sprawą zajmie się nasz rzecznik odpowiedzialności zawodowej, a lekarz, który prowadził badanie, z pewnością będzie musiał wyjaśnić tę sytuację - zapowiada. - Za naruszenie praw pacjentów grożą dotkliwe kary, w tym wysokie grzywny, a nawet zawieszenie w prawach wykonywania zawodu - dodaje.

O dziwo, nawet sam doktor Radło nie jest zdziwiony skargą pacjenta.
- Powiem więcej: ja się dziwię, że dopiero teraz ktoś zwraca na to uwagę! Ja na miejscu pacjentów nawet nie dałbym się przebadać - ortopeda nie owija w bawełnę. Sam nie czuje się winny.

- Te warunki pracy to kpina! - grzmi. - Sam nosiłem się z zamiarem zawiadomienia odpowiednich organów - zarzeka się.

Faktycznie, według Tomasza Filarskiego, byłego małopolskiego rzecznika praw pacjenta, to właśnie sąd w podobnych sprawach ma obowiązek tak zabezpieczyć pomieszczenie, aby odbywające się w nim badania nie naruszały godności pacjenta.

- Sytuacja, w której dwóch lekarzy przyjmuje jednocześnie, jest złamaniem praw pacjenta, w tym prawa do intymności i regulacji związanych z tajemnicą lekarską. Niedopuszczalne jest, aby pacjenci słyszeli swoje historie choroby, a sąd ma obowiązek tak zabezpieczyć warunki pracy biegłych lekarzy, aby to wykluczały - twierdzi, dodając, że sprawę należy zgłosić nie tylko do rzecznika praw pacjenta i rzecznika odpowiedzialności zawodowej, ale przede wszystkim do prezesa sądu.

Sędzia Beata Górszczyk, jeden z rzeczników Sądu Okręgowego w Krakowie, nie wydaje się jednak sprawą poruszona. Jak twierdzi, po naszym telefonie, pomieszczenie obejrzała. Potwierdza, że są w nim dwa biurka i "nie wyklucza, że lekarze przyjmują tam więcej niż jednego pacjenta naraz".

- Ale my jedynie udostępniamy biegłym lekarzom pomieszczenia, a już ich kwestią jest organizacja pracy - twierdzi. Dodaje, że jeśli lekarze chcą przyjmować pacjentów pojedynczo, powinni to ustalić między sobą. A jeśli nie chcą - sąd nie zamierza się wtrącać.

- Nawet jeśli mają zamiar pracować w dziesięciu, na stojąco, to przecież nikt z nas nie wejdzie do gabinetu i nie będzie z nimi na ten temat rozmawiał - puentuje Górszczyk.

Tyle że - przynajmniej według doktora Radły - lekarze wcale nie mają za wiele w sądzie do powiedzenia, a przyjmować pacjentów pojedynczo najzwyczajniej się tam nie da.

- Takie tam są warunki i nam też nie podoba się w nich pracować. Zresztą, "podwójność" gabinetu to niejedyny problem tego miejsca. Tam wiecznie brak jest mydła, ręczników, jednorazowych narzut na kozetkę, co z oczywistych przyczyn jest niehigieniczne. Dziwię się, że sanepid w ogóle dopuścił to pomieszczanie jako gabinet lekarski - ciągnie lekarz.

Kiedy lekarz i przedstawiciele sądu wzajemnie przerzucają na siebie odpowiedzialność, Jakub Koczur mówi po prostu:

- Bezsilność ludzi w podobnej sytuacji jak ja nie zna granic. Może ten przypadek sprawi, że zmniejszy się ona choć trochę.

Tymczasem Filarski apeluje: - To sytuacja, która jest niedopuszczalna i w ogóle nie powinna się zdarzyć. Ale jeśli się zdarza, pacjenci nie powinni się wahać, ale zgłaszać ją do rzecznika praw pacjenta.

Ostre, kontrowersyjne, zabawne. Czytaj blogi Przemka Franczaka i Pawła Zarzecznego

Chcemy taniego Paliwa! **Podpisz petycję do polityków przed wyborami**

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto