Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Deweloper wpłacił na kampanię prezydenta. Urzędnicy mu pomogli

Redakcja
Miejsce, gdzie może powstać droga i zabudowa mieszkaniowa. Teraz jest zamknięte
Miejsce, gdzie może powstać droga i zabudowa mieszkaniowa. Teraz jest zamknięte Fot. Piotr Ogórek
Urzędnicy dali zgodę na budowę drogi korzystając ze specjalnej procedury. Z korzyścią dla inwestora, który łożył na kampanię Jacka Majchrowskiego.

Prezydent Krakowa w 2013 roku wydał pozwolenie na budowę drogi na Zabłociu, która miała być ulicą dojazdową do bloków. I kończyć się przy nich. Mimo że w planach miejskich powinna stworzyć nowy układ komunikacyjny dla mieszkańców okolic ul. Dąbrowskiego.

Prezydenccy urzędnicy w tej sprawie wydali decyzję sami sobie, by następnie zlecić wykonanie drogi deweloperowi. By uzyskać zezwolenie na budowę ślepej ulicy, zastosowali specustawę dotyczącą Euro 2012. Ta powinna służyć wielkim inwestycjom, a nie interesom jednego dewelopera.

Pierwszą umowę z nim urzędnicy zawarli pod koniec 2010 roku. Zaledwie kilka tygodni po tym, jak biznesmen Artur Sobol wpłacił na kampanię wyborczą Jacka Majchrowskiego prawie 20 tysięcy zł. Od decyzji prezydenta odwoływała się krakowska prokuratura, ale dokument cały czas jest ważny. Teraz sprawą zainteresowała się Prokuratura Krajowa.

Siedem lat temu
Historia sięga roku 2010. Wtedy, trzy dni przed sylwestrem, Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu podpisał umowę z inwestorem, która zakładała darowiznę na rzecz miasta gruntu pod drogę. Inwestor, którym była firma krakowskiego biznesmena Artura Sobola, zobowiązywał się też do jej budowy jako tzw. wykonawca zastępczy dla ZIKiT i przygotowania niezbędnej dokumentacji. Droga była potrzebna Sobolowi, aby mógł obok wybudować bloki i sprzedać mieszkania. To teren na Zabłociu, przy ul. Dąbrowskiego. Magistrackiemu Wydziałowi Architektury pozostało tylko wydać pozwolenie na budowę, poprzez ZIKiT, w ręce dewelopera.

ZIKiT-em w 2010 r. kierowała Joanna Niedziałkowska. Umowę z inwestorem podpisał m.in. ówczesny wicedyrektor ZIKiT Jerzy Marcinko, do niedawna szef tej jednostki, a obecnie wiceprezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.

Z kolei nazwisko Artura Sobola pojawia się na liście osób, które jesienią 2010 roku współfinansowały kampanię prezydencką prof. Jacka Majchrowskiego. Sobol, obok trzech innych osób, wpłacił najwięcej - 19 tys. 800 zł.

Artur Sobol jest lokalnym deweloperem. Prowadzi firmę od 1995 roku. Na swojej stronie internetowej informuje, że dotychczas wybudował ponad 500 mieszkań i 70 domów jednorodzinnych w różnych lokalizacjach Krakowa, głównie na zabetonowanym Ruczaju.

Trudno o pozwolenie
ZIKiT pierwsze podejście do zdobycia pozwolenia budowlanego podjął w wakacje 2011 r. Ale pojawił się problem. W tym rejonie Krakowa, obowiązujący już od 2006 roku plan zagospodarowania przestrzennego „Zabłocie” zakłada istnienie drogi „Dąbrowskiego-boczna”, która powinna łączyć się z inną planowaną drogą, poprowadzoną wzdłuż torów kolejowych. Na tej podstawie powinien powstać nowy, lepszy układ drogowy dla tej okolicy.

ZIKiT powinien więc dążyć do budowy całego zaplanowanego układu drogowego zgodnie z planem miejscowym. Zamiast tego, urzędnicy ZIKiT-u wystąpili do urzędników Wydziału Architektury o pozwolenie na budowę tylko jednej, ślepej drogi prowadzącej do bloków, które planował wybudować Artur Sobol.

Dodatkowo postanowiono ulicę przesunąć względem tego, co zakładał plan. Inaczej bloki mogłyby być szerokie tylko na cztery metry.

Dlaczego? Na czym zależało ZIKiT-owi? Wszystko wskazuje na to, że urzędnikom zależało na zapewnieniu dojazdu do nowych mieszkań i umożliwieniu budowy jak największej liczby mieszkań. Na pewno nie mieli zamiaru poprawić układu komunikacyjnego w okolicy, co zakładał plan miejscowy.

Żeby dostać pozwolenie budowlane na drogę i w „zgodzie” z prawem obejść postanowienia planu miejscowego, urzędnicy skorzystali z tzw. decyzji ZRID, czyli powołali się na specustawę drogową z 2003 roku. Została ona później znowelizowana, aby przyspieszyć budowę dróg na Euro 2012, które odbywało się w Polsce. Co wspólnego z turniejem piłkarskim miała mała uliczka na Zabłociu? Nie wiadomo. Specjalnych przepisów użyto, by przyspieszyć budowę drogi dojazdowej do bloków.

Starosta wytyka błędy
Sprawa pozwolenia trafiła do starosty krakowskiego, bo zgodnie ze specustawą, to on decyduje o budowie dróg gminnych i powiatowych. Starosta bardzo krytycznie ocenił wniosek ZIKiT i zgody nie dał. Wskazał wiele uchybień. Najważniejsze to brak wykazania, że planowana droga jest publiczna - a tylko wobec takich obowiązuje specustawa.

Drogi publiczne może ustanowić Rada Miasta, ale w tym przypadku tak się nigdy nie stało. Starosta wymagał uchwały podjętej przez radnych, ale ZIKiT sprawy na sesję rady miasta nie wniósł.

Urzędnicy sami sobie
Urzędnicy miejscy do sprawy wrócili w 2013 roku i... sami wydali sobie decyzję ZRID. A dokładnie zrobił to Prezydent Miasta Krakowa po rozpatrzeniu wniosku... Prezydenta Miasta Krakowa. W pierwszym wypadku w jego imieniu wystąpiła kierownik referatu w wydziale architektury Małgorzata Schab, a w drugim z upoważnienia Jacka Majchrowskiego działała Joanna Niedziałkowska, szefowa ZIKiT.

Sprzeciw wobec decyzji prezydenta wniosła Prokuratura Rejonowa dla Krakowa-Podgórza, która chciała jej unieważnienia. Wniosek trafił do wojewody małopolskiego, ale ten w 2014 roku odmówił stwierdzenia nieważności. Prokuratura odwołała się zatem do ministra infrastruktury (taka jest procedura w przypadku specustawy). Ówczesny minister w marcu 2015 roku podtrzymał decyzję wojewody. Ani wojewoda, ani minister nie dostrzegli problemu w tym, że droga, o którą toczy się cała sprawa, nie jest publiczna.

Nikogo nie zdziwiło to, że w sprawę budowy niewielkiej, ślepej uliczki, zaangażował się prezydent miasta, a jego urzędnicy sięgnęli po procedurę przewidzianą specustawą. Minister uznał, że „zarzut rażącego naruszenia prawa musi wynikać z przesłanek nie budzących wątpliwości”. Takich się nie dopatrzył.

Zdaniem mieszkańców i prokuratury prawo jednak naruszono.

Mieszkańcy zaniepokojeni
Po decyzji ministra prokuratura odpuściła, nie było już odwołania. Sprawę chcieli dalej ciągnąć mieszkańcy, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny nie uznał ich za stronę w postępowaniu.

Wysłaliśmy do urzędu miasta szczegółowe pytania w tej sprawie. Pytaliśmy m.in. dlaczego wydano decyzję ZRID na mocy specustawy, choć podaliśmy że nie ma przesłanek do uznania drogi za publiczną. Chcieliśmy też wiedzieć, czy zdaniem urzędników nie naruszono przepisów prawa oraz czy droga miała być tylko drogą dojazdową dla bloków dewelopera.

Wydział Architektury odpowiedział tylko, że decyzję prezydenta podtrzymał wojewoda, a potem minister i WSA. Urzędnicy nie wyjaśniają, dlaczego najpierw próbowali uzyskać decyzję przez starostę, a gdy ten zgłosił zastrzeżenia, prezydent wydał ją sam sobie.

Urząd nie widzi problemu
Brak jest podstaw do kwestionowania prawidłowości wydanej decyzji przez prezydenta Krakowa, jak i zastosowanego trybu - napisała dyrektorka Wydziału Architektury Jadwiga Warat-Hapońska.

Z decyzją urzędników od lat walczą okoliczni mieszkańcy, którzy boją się, że w gęstą zabudowę wciśnie się kolejny blok. Zrzeszyli się oni w Stowarzyszeniu Własny Dom, które liczy już około 140 członków. Apelują teraz do Prokuratury Krajowej o zajęcie się sprawą. Ta podjęła temat, ale czeka na dodatkowe dokumenty od mieszkańców.

„Jako działające na rzecz społeczności lokalnej stowarzyszenie jesteśmy lekceważeni przez urzędników, którzy wyżej cenią sobie prywatne potrzeby inwestorów, niż przepisy prawa. Kuriozalne uzasadnienia decyzji, w których pozoruje się wnikliwą ocenę stanu prawnego, a faktycznie nie udziela się odpowiedzi na postawione zarzuty, pokazują jak można pod pozorem legalnego działania zrealizować dowolną inwestycję, nawet wbrew obowiązującym przepisom” - napisali Zbigniew Cyza (przewodniczący stowarzyszenia) i Stanisława Leniewicz-Susuł (członek zarządu).

Mieszkańcy apelują też do Ministerstwa Infrastruktury, aby skontrolowało sprawę odwołania z 2015 roku. Liczą, że po zmianie rządu będzie to zrobione bardziej rzetelnie. O wszystkim poinformowali ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.

Radni oburzeni
- Prokuratura nie powinna się zajmować zgodnością ZRID z prawem, tylko niejasnościami związanymi z całą tą sprawą - uważa radny PiS Michał Drewnicki. Zwraca uwagę, że decyzje ZRID są wydawane w Krakowie w bardzo niejasny sposób. Szef klubu PiS złożył interpelację do prezydenta miasta w sprawie liczby takich decyzji. Na odpowiedź musiał czekać trzy miesiące, a i tak nie była pełna. - Dziwne zachowanie, tak jakby miasto miało coś do ukrycia - zauważa radny Drewnicki. Dodaje, że sprawa opisana przez nas powinna być wyjaśniona przez odpowiednie organy państwa. - Sytuacja jest bardzo niejasna - nie ma wątpliwości.

Podobnego zdania jest radny Dominik Jaśkowiec (PO). - Miasto już nieraz samo sobie wydawało decyzje. To nie jest dobra praktyka - zauważa. Dodaje, że gdyby urzędnicy wydali decyzję na cały zaplanowany w tym rejonie miasta układ drogowy, to nie byłoby problemu. - A to jednak tylko ślepa ulica. Przez to rodzą się pytania o cały ten proces - zaznacza.

Groźba zabudowy
Ryzyko zabudowy cały czas istnieje, bo w 2016 roku Artur Sobol sprzedał teren deweloperowi z Wrocławia. Zapewne wraz z decyzją ZRID, która cały czas jest ważna. Nowy właściciel nie złożył jeszcze wniosku o pozwolenie budowlane, ale prawdopodobnie jest to kwestia czasu. Plan pozwala w tym miejscu na wyższą zabudowę, a pozwolenie można otrzymać w ciągu 65 dni.

Próbowaliśmy uzyskać komentarz Artura Sobola w tej sprawie, ale nie odpowiedział na naszą prośbę.

Komentarz
Sytuacja opisana przez nas powyżej pokazuje, że - parafrazując „klasyka”- miasto Kraków istnieje tylko teoretycznie. Bo funkcjonuje (bo musi, siłą inercji i procedury), ale treść i znaczenie wydawanych decyzji zależą od układów i układzików, którymi krakowski magistrat obrósł w czasie 15 lat rządów Jacka Majchrowskiego. Wystarczy umiejętnie „zakręcić się” koło prezydenta i jego urzędników, by dostać np. pozwolenie na budowę drogi.

Przyzwyczailiśmy się, że spółka, która ma budować parkingi, nie buduje żadnego. Że prezydent tuż po wyborach kupuje sobie lexusa. Że urzędnicy wydają pozwolenia budowlane dzień przed wejściem w życie planów miejscowych, które mogłyby pokrzyżować szyki deweloperom. Że mężowie dyrektorek Zarządu Budynków Komunalnych kupują od ZBK mieszkania. Że miasto reklamuje prywatną firmę z publicznych pieniędzy.

To teraz przyzwyczajmy się, że jeśli deweloper finansuje kampanię prezydenta, to potem może liczyć na korzystną dla siebie decyzję. Dziwi to Państwa? Nas w ogóle. Żyjemy przecież w mieście teoretycznym.

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto