Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kilka godzin po wyjściu z więzienia chwycił nóż i zabił partnerkę. Usłyszał właśnie wyrok

Marcin Banasik
Wyrok 13 lat więzienia usłyszał 58-letni mężczyznę, który kilka godzin po wyjściu z więzienia zabił swoją konkubinę. Mężczyzna musi też odbyć obowiązkową terapię odwykową.

Wyrok nie jest prawomocny. Sąd zaraz po ogłoszeniu orzeczenia przedłużył skazanemu mężczyźnie tymczasowy areszt do czerwca.
Z ustaleń śledczych wynika, że 57-letni Bogusław K. na warunkowe, przedterminowe zwolnienie został wypuszczony 14 listopada 2017 roku. Od lutego odbywał karę roku pozbawienia wolności m.in. za oszustwa. Przed bramą więzienia czekała na niego życiowa partnerka 63-letnia Władysława S. Znali się od 8 lat, planowali ślub, mieszkali razem przy ul. Benedykta równoległej do ul. Czarnieckiego, przy której mieści się więzienie.

Bogusław K. celę opuścił z kolegą Jarosławem W. Cała trójka pierwsze kroki skierowała do sklepu monopolowego, gdzie kupili papierosy i alkohol. W mieszkaniu Władysławy S. pili we troje, zapalili nawet świece. Bynajmniej nie dlatego, by stworzyć romantyczny nastój, ale z powodu braku prądu.

W pewnej chwili doszło do awantury pary. Kobieta powiedziała partnerowi, że z kimś się ostatnio spotykała. Zazdrosny Bogusław K. stracił nad sobą panowanie. Z jego ust padł wulgaryzmy i groźby pozbawienia życia Władysławy S. Potem były rękoczyny i dwa ciosy nożem w szyję. Jarosław W. nie widział momentu dokonania zbrodni, bo stracił świadomość z powodu nadmiaru alkoholu.
Przez sen słyszał jedynie płacz kobiety lub mężczyzny i zapamiętał słowa: „zabiłem ją”, lub „ja ją zabiłem”. Gospodarz odprowadził go na przystanek i Jarosław W. ocknął się w tramwaju na placu Bohaterów Getta. Bogusław K. sam wrócił do mieszkania i szybko zorientował się, że kobieta nie żyje.

Dobijał się do okolicznych mieszkań i dzwonił domofonem, by wezwać karetkę. Obudził jedną z sąsiadek, która zauważyła, że jest pijany i ma krew pod nosem i na ręce. Ta kobieta o godzinie 1 52. po północy wezwała karetkę, pojawiła się też policja. Funkcjonariusze na miejscu zatrzymali Bogusława K.

Na gorąco podawał im sprzeczne informacje na temat przebiegu zajścia. Najpierw twierdził, że, gdy wyszedł z więzienia o godz. 17 to w mieszkaniu znalazł zwłoki partnerki. Potem opowiadał, że w lokalu był jeszcze z kolegą, pili we troje, a gdy wyskoczył dokupić alkoholu to po powrocie znalazł zwłoki Władysławy S, a Jarosława W. już nie było.

Podczas śledztwa przedstawił też kolejną wersję, że jego partnerka sama się pozbawiła życia nożem. Ostatecznie przyznał się do winy. Potwierdził, że po alkoholu bywa agresywny i nieobliczalny. Tłumaczył swój atak na kobietę zazdrością, gdy powiedział mu, że spotykała się z inny mężczyzną. Ten fakt potwierdzili inni świadkowie, bo faktycznie Władysławę S. odwiedzał jakiś 50-latek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kilka godzin po wyjściu z więzienia chwycił nóż i zabił partnerkę. Usłyszał właśnie wyrok - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto