Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jazda pod prąd bez kontrapasa jest bezpieczna

laku82
laku82
Urzędnicy twierdzą, że jazda pod prąd bez wymalowanego na jezdni kontrapasa jest niebezpieczna. Rzeczywistość weryfikuje ich wizje.

Przypomnijmy, Marcin Hyła w swoim opracowaniu wyraźnie stwierdza, że ruch rowerów pod prąd bez kontrapasa, powinien być dopuszczony na wszystkich ulicach jednokierunkowych stref zamieszkania i ulic z ograniczeniem prędkości do 30 km/godz. Jedynie dla ulic z dużym natężeniem ruchu samochodowego, lub ulic z dozwoloną prędkością większą niż 30 km/h powinno się projektować kontrapasy.

"Minimalna szerokość jezdni drogi publicznej, w której można dopuścić ruch rowerowy pod prąd to 3,75 m - niezależnie od tego, czy parkują na niej pojazdy czy nie. W strefach zamieszkania i na drogach wewnętrznych (centra miast) nie ma ograniczeń prawnych co do minimalnej szerokości jezdni. Można tu korzystać z doświadczeń belgijskich - szerokość jezdni powyżej 2,6 m w takiej sytuacji jest wystarczająca."

Tymczasem urzędnicy zgodnie twierdzą, jakoby manewr wymijania się rowerzysty i kierowcy bez wyznaczonej po środku linii rozgraniczającej jest niebezpieczny.
Tymczasem sam jeżdżę po Krakowie rowerem na co dzień i z takimi sytuacjami spotykam się właściwie codziennie.

W Krakowie istnieje wiele ulic dwukierunkowych bez oznakowania poziomego (bez pasów po środku). Przykładowo Klasztorna, Płaszowska, Grunwaldzka. Pewnie jest ich więcej, niż tych z oznakowaniem poziomym.

Urzędnicy twierdzą, że rowerzysta, nie mając linii rozgraniczającej kierunki ruchu, będzie jeździł po całej szerokości ulicy, jak w takim razie radzą sobie rowerzyści na ulicach dwukierunkowych, gdzie brakuje takiej linii?

Jeżdżę codziennie po takich drogach i rowerzyści zawsze poruszają się przy prawej krawędzi drogi. Gdybym sam jeździł tak, jak to sugerują urzędnicy, już dawno bym nie żył, a rowerzysta chce przede wszystkim żyć, dlatego nie ma powodów by wjechać na przeciwny pas i taranować nadjeżdżający samochód.

A teraz włączmy w to pojazd blokujący pas ruchu.
Ostatnio na ul Przewóz zepsuł się TIR. Kierowcy i rowerzyści byli zmuszeni jakoś zorganizować sobie ruch wahadłowy. O dziwo nikt nie zginął. Przyblokowany przez TIRa kierowca widząc na przeciwległym pasie rowerzystę nie taranował go i odwrotnie: rowerzysta ustąpił pierwszeństwa przejazdu kierowcy, jeśli TIR stał na pasie po którym poruszał się rowerzysta.

Analogiczne zachowania obserwowalibyśmy na drogach jednokierunkowych, gdzie dopuszczony byłby dwukierunkowy ruch dla rowerów. Nic nie wskazuje na to by było odwrotnie.

Inny wariant: Jadę dwukierunkową ulicą bez oznakowania poziomego, chcąc skręcić w lewo z tej ulicy ustawiam się rowerem przy środku drogi, gdzie brak pasa, a jednocześnie sygnalizuje ręką zamiar skrętu w lewo. Wymijają mnie samochody w stosunkowo niewielkiej odległości ode mnie. Nikt mnie nie taranuje, ale i ja - rowerzysta nie taranuje nadjeżdżających z naprzeciwka samochodów. To działa!

Problem z zaparkowanymi samochodami
Ulica Bohdana Zaleskiego - droga publiczna, dwukierunkowa. Jednak w godzinach 7-15 właściwie jednokierunkowa dla samochodów (co ciekawe kierunek ruchu zmieniają sami kierowcy wzajemnie sobie ustępując).

Wynika to z parkingowej specyfiki Zaleskiego - wąskie chodniki powodują, że parkujące samochody sporo wystają za obszar chodnika skutecznie blokując ruch 2 kierunkowy na tej ulicy.

Nadjeżdżający z naprzeciwka kierowcy muszą ze sobą współpracować i jeden drugiemu musi ustąpić chowając się w wolnej przestrzeni chodnika, czy wyjazdu z posesji. Co ciekawe, analogiczna współpraca występuje też na linii kierowca - rowerzysta, choć urzędnicy twierdzą, że to niemożliwe.

Dodatkowo w momencie, gdy zaparkowany samochód uniemożliwia jazdę 2 samochodów na raz, najczęściej w dalszym ciągu możliwe jest wyminięcie się rowerzysty i samochodu i jest to manewr bez żadnej linii rozgraniczającej, najczęściej z niewielką odległością między samochodem, a rowerzystą (często zapewne jest tam te 3,75 metra wolnej przestrzeni, o której pisał Marcin Hyła i jest to bezpieczne). Ulic takich jak Zaleskiego są w Krakowie dziesiątki.

Samochód wyprzedza rowerzystę

Policzmy: rower zajmuje ok. 0,5 metra szerokości jezdni, samochód zajmuje standardową szerokość pasa drogowego dla samochodu, a pomiędzy nimi przepisowy 1 metr odległości.

Jeśli zsumujemy znowu wyjdzie nam to 3,75 m szerokości o których pisał Marcin Hyła i brak jest tam jakiejkolwiek linii rozgraniczającej między pasem jaki zajmuje rower, a pasem zajętym przez samochód.

I teraz porównajmy:
Samochód wyprzedza rowerzystę:
- rowerzysta nie widzi samochodu więc widząc dziurę w drodze może wjechać tuż pod samochód
- dozwolona prędkość to np 70 km/h
- kierowca słabo widzi wyprzedzanego rowerzystę, ponieważ siedzi z przeciwnej strony samochodu.

Samochód wymija rowerzystę na drodze jednokierunkowej z dopuszczonym ruchem rowerów pod prąd bez wyznaczonego kontrpasa:
- rowerzysta widzi samochód, cały czas ma kontakt wzrokowy, więc nawet jeśli zauważy na swojej drodze dziurę to prędzej w nią wpadnie lub zahamuje niż wjedzie pod koła samochodu.
- dozwolona prędkość to np 30 km/h
- kierowca świetnie widzi wymijanego rowerzystę, ponieważ siedzi z tej strony samochodu z której wymija go rowerzysta.

W obu przypadkach samochód i rowerzysta są w identycznych odległościach i bez linii informującej o przeznaczonym dla poszczególnych uczestników ruchu pasie do jazdy!

Czemu więc, wyprzedzanie jest wg urzędników bezpieczne, a wymijanie już nie
? Moim zdaniem jest zgoła odwrotnie ! Dodajmy, że ta przepisowa odległość 1 metra przy wyprzedzaniu to często jedynie pobożne życzenie.

Wąskie drogi
W Krakowie istnieje wiele wąskich dróg dwukierunkowych, gdzie swobodnie nie miną się 2 samochody osobowe, np. ulica Lasówka i Żołnierska na Płaszowie, ulica Żaglowa i Stare Wiślisko w Mogile, czy ulica Księżycowa i Pustynna na Klinach (to tylko kilka przykładów z wielu w Krakowie).

Wszystkie te ulice są dwukierunkowe, zarówno dla ruchu samochodowego, jak i rowerowego, nie ma na nich żadnych ograniczeń co do parkowania po obu stronach drogi. Szerokość tych dróg sporo odbiega od standardów, więc by mogły się na nich minąć samochody - jedno z mijających się aut musi się schować w jakimś wjeździe na posesję lub na poboczu.

Ostatnio przebadałem kilka takich ulic pod względem ich szerokości i wyniki są interesujące:
Cichociemnych AK 2,93 m
Lasówka 3 m
Syrachowska 2,9 m
Michała Hutnika 2,55 m
Żaglowa 2,5 – 3,25 m

Żadna z tych ulic nie jest oznakowana jako droga wewnętrzna.

Dla porównania: jednokierunkowa Szczecińska ma szerokość 3,5 – 3,9 m i na niej ZIKiT nie zgodził się dopuścić ruchu pod prąd, mimo, że jest równie mało ruchliwa jak położona nieopodal, a węższa i dwukierunkowa ul. Lasówka – paradoks?

Odnoszę wrażenie, że urzędnikom nie przeszkadza mijający się samochód i rowerzysta na drodze o szerokości 4 metrów, która jest dwukierunkowa. Natomiast analogiczna sytuacja na drodze jednokierunkowej to dla ZIKiT olbrzymi problem. Nie rozumiem dlaczego? Przecież szerokość jedni jest identyczna, więc analogia nasuwa się sama.

Nie zapominajmy, że na takich ulicach, jak Żaglowa, jest pełno rowerzystów - w końcu po Żaglowej przebiega zielony szlak rowerowy, a brakuje tam jakiejkolwiek linii rozgraniczającej między jednym kierunkiem drogi, a drugim. Nie możemy traktować kierowców i rowerzystów jak robotów, które nie umieją się wyminąć na wąskiej drodze, na której brak jest pasów rozgraniczających kierunki ruchu. Dla jednych i drugich jest oczywiste, że muszą się przesunąć maksymalnie do prawej krawędzi jezdni, a jeśli równoczesny przejazd jest niemożliwy (bo uniemożliwia go zaparkowany samochód), to jedna ze stron musi poczekać (każdy radzi sobie z tą sytuacją doskonale).

Zwracam uwagę, że "chwilowe" pasy ruchu dla kierowcy i rowerzysty wcale nie są zorientowane względem symetrycznego środka jezdni (bo jezdnia jest za wąska)
Czemu 2,5 metrowa Żaglowa jest bezpieczna, a 4 czy 5 metrowa Mikołajska jest już niebezpieczna?

Co ciekawe zauważyłem dziwną taktykę organizatora ruchu, który czasami wąskie ulice oznacza jako ślepe, mimo że wcale ślepe nie są: tak jest na np. ul Cichociemnych AK i Żołnierskiej po której w ostatnim czasie jeżdżą nawet ciężarówki (ciekawe, że jakoś się tutaj wymijają z rowerzystą, albo innym samochodem), ale to już temat na inny tekst.

Konkluzja:
Ciężko wywnioskować z czego wynika ten urzędniczy opór. Strach? Niewiedza? Zabobony i uprzedzenia? Przekonanie o własnej nieomylności ? Warto podejść do sprawy z bardziej praktycznego punktu widzenia i zamiast siedzieć za biurkiem, można wybrać się rowerem na wycieczkę po Krakowie – wtedy na wiele spraw popatrzymy z innej perspektywy, a tym tekstem mam nadzieję, że obaliłem ten szkodliwy mit o niebezpieczeństwach wynikających z jazdy pod prąd na ulicach jednokierunkowych bez kontrapasa.


W czerwcu w Krakowie: Krakowski Festiwal Filmowy | Selector Festival | Art Boom Festival | Noc Teatrów | Wianki 2010 | Festiwal Kultury Żydowskiej
od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto