Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Sąd surowy dla pechowego rabusia

Artur Drożdżak
Karol J. doprowadzany na salę rozpraw krakowskiego sądu. Przyznał się do winy
Karol J. doprowadzany na salę rozpraw krakowskiego sądu. Przyznał się do winy Andrzej Banaś
23-letni Karol J. dorabiał sobie jako spawacz w Niemczech. Po powrocie do Polski postanowił utrzymywać się z dokonywania przestępstw.

Ze wspólnikiem, 40-letnim Sławomirem C., w marcu 2012 r. zaplanowali napad na hotel Lipsk na os. Albertyńskim w Nowej Hucie. Ubrali kominiarki, pogrozili recepcjonistce atrapą broni i rozbili kasę fiskalną. W środku był marny łup, ledwie kilkaset złotych. Zabrali więc rzutniki i laptop pozostawione na ladzie przez pielęgniarki przygotowujące się do konferencji naukowej. Uciekli.

Potem obaj napadli na stację paliw przy ul. Makuszyńskiego. Poszarpali i pobili pracownika, grozili mu atrapą pistoletu. Nie zabrali jednak pieniędzy, bo Karol. J. upuścił pistolet, który się rozbił na kawałki. Pracownik stacji pogonił wtedy rabusiów.

Także trzeci napad wspólników zakończył się dla nich pechowo. Napadli na Kredyt Bank na os. Kazimierzowskim, sterroryzowali personel i nawet poddusili jednego z klientów, który przyglądał się im zbyt natarczywie. Żadnych pieniędzy jednak nie zabrali, bo spłoszył ich alarm.

Zniechęcony Sławomir C. zrezygnował z kolejnych napadów. Karol J. pożyczył od niego auto i jeszcze tego samego dnia dokonał skutecznego skoku na placówkę SKOK-u na ul. Dobrego Pasterza. Zrabował 5600 zł.

Rozzuchwalony sukcesem, przez trzy miesiące rabował gotówkę, gdzie tylko się dało. Ubierał kominiarkę i rękawiczki, brał pistolet na kulki i straszył, że użyje broni. Przerażeni ludzie dawali mu pieniądze. Obrabował aptekę, kolejny hotel, pocztę w Nowej Hucie, a z banku BPH na os. Wandy zabrał rekordową sumę 20 tys. zł.

Kilka kolejnych rozbojów na banki zakończyło się fiaskiem. Raz pracownicy włączyli alarm, innym razem wystraszył go ochroniarz, w kolejnej placówce kasjerki odmówiły mu wydania gotówki. Na os. Tysiąclecia usiłował obrabować ajencję PKO, ubrał kominiarkę, ale na ten widok panie nie otworzyły mu drzwi. Wpadł po kolejnym nieudanym tego dnia napadzie na ten sam bank na os. Wandy. Został ujęty w pościgu. Przyznał się do winy i podał dane wspólnika.

- Z tych napadów miałem ze 40 tysięcy złotych. Wydałem je w restauracjach, na papierosy, benzynę. Kilka tysięcy dałem mamie, ale ona nie wiedziała, że gotówka pochodzi z przestępstwa - nie krył.

W sumie Karol J. dziewięć razy napadał na banki, ale aż pięć rozbojów zakończyło się fiaskiem i z placówek wyszedł bez żadnych pieniędzy.

Krakowski sąd i tak był dla niego surowy i wymierzył mu karę więzienia oraz zobowiązał do naprawienia szkody finansowej poszkodowanym.

- Gdyby zsumować wszystkie kary za poszczególne czyny, oskarżony miałby do odbycia 33 i pół roku więzienia. Jednak w polskim systemie prawa wydaje się wyrok łączny, stąd taka właśnie kara 7 lat pozbawienia wolności - stwierdził sędzia w uzasadnieniu wyroku.

Za współudział w trzech napadach oskarżony Sławomir C. został skazany na trzy lata więzienia. Teraz odbywa jeszcze karę czterech lat za inne przestępstwa. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.


Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto