18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków: akcja adopcyjna psów uratowanych z pseudoschroniska w Szarowie [ZDJĘCIA]

Redakcja
Lolek budzi zachwyt całej rodziny. Trwa dyskusja nad zmianą imienia, zdania są podzielone, najmłodszy przedstawiciel rodu optuje za Kubusiem. Jak dostanie paszport, opuści nasz piękny kraj i jedzie do Paryża.
Lolek budzi zachwyt całej rodziny. Trwa dyskusja nad zmianą imienia, zdania są podzielone, najmłodszy przedstawiciel rodu optuje za Kubusiem. Jak dostanie paszport, opuści nasz piękny kraj i jedzie do Paryża. fot. Krzysztof Konarzewski
15 lipca na buwarach wiślanych, podczas akcji adopcyjnej psów uratowanych z pseudoschroniska w Szarowie koło Kłaja, aż dziesięć czworonogów znalazło nowe, szczęśliwe domy.

Obawiałam się, że tym razem cała para pójdzie w gwizdek. Przecież mamy środek lata, czas urlopów, wyjazdów i niestety, czas porzucania zwierząt. Tak na zdrowy rozum, akcja adopcyjna w trakcie wakacji to zaklinanie rzeczywistości, ale z drugiej strony 66 psiaków zabranych w opłakanym stanie przez Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (KTOZ) ze schroniska w Kłaju nie może czekać na koniec lata.

Wyciągnięte z brudnych kojców i klatek bez wybiegu, z ciemnej wilgotnej hali, potrzebują kontaktu z człowiekiem i normalności, natychmiast, a nie za dwa trzy miesiące. Dlatego razem z KTOZ-em zaprosiliśmy w ubiegłą niedzielę przyjaciół czworonogów pod pomnik Dżoka. Pomyślałam, jeśli nikt nie przyjdzie, to trudno. Dla zwierzaków zamkniętych przez kilka miesięcy w klatkach długi spacer nad Wisłą to też wielka frajda. Trzeba dać szansę szczęściu.
Okazało się, że dobroć ludzka nie robi sobie wakacji. Dziesięć psów z niedzielnego spaceru nad Wisłą podreptało u boku nowych opiekunów wprost do wymarzonego domu. Patrzyliśmy jak szczęśliwe przytulają się do swojego człowieka, przecieraliśmy oczy ze zdumienia, a czasem ze wzruszenia.
Z Kłaja do Paryża

Lolek to najsłabszy szczeniak wyciągnięty podstępem przez wolontariuszkę, jeszcze przed likwidacją schroniska w Kłaju. Był odwodniony, miał biegunkę, wszoły, zapalenie krtani i tchawicy. Karina wyrwała go śmierci. Przeżył, wyzdrowiał, przyjechał pod pomnik Dżoka, trafił w serdeczne ręce i odtąd będzie pieskiem francuskim. Nowa opiekunka mieszka pod Paryżem i po stracie poprzedniego psa, którego również przywiozła z Polski, przyjechała pod pomnik Dżoka w poszukiwaniu czworonożnego przyjaciela.

Pod pomnikiem Dżoka ubywa psów z Kłaja, przybywa pieniędzy w puszkach kwestarskich, rośnie góra darów. W ciągu czterech godzin przyjaciele zwierząt przynoszą ponad 600 kg karmy, mnóstwo koców, legowisk, akcesoriów dla psów. Do puszki trafia ponad 2700 złotych.
Podchodzi do mnie kobieta. - Chcę to pani przekazać osobiście - mówi. Cztery lata temu znalazłam na ulicy portmonetkę, w środku jest 500 złotych. Chciałam oddać, długo szukałam właściciela, ale nie udało się. W puszce ląduje 500 złotych. Za chwilę inna kobieta przynosi w woreczku mnóstwo grosików - zbierałam to przez kilka lat, wszystko znalezione na ulicy, przyniosłam "na szczęście' - śmieje się i wsypuje je do puszki.

Szczęśliwy Dziadzio
To są już ostatnie minuty akcji, pakujemy dary, psy, których nikt nie chciał czekają na transport do krakowskiego schroniska, albo do hotelu. Wśród niechcianych - Dziadzio. Całkiem siwy kilkunastoletni kundelek przypominający jamnika. Niemiłosiernie chudy, z odgryzionym kawałkiem ucha. Wzrusza wiele osób, ale wszyscy odchodzą. Mówią, nie weźmiemy go, nie chcemy przeżywać rychłego rozstania.
Wiola i Jacek mają już dwa psiaki, przyjechali pod Dżoka na rowerach tylko przyjrzeć się akcji. Inne psy bawią się ze sobą, albo ciągną do ludzi. Dziadzio jakby przeczuwa, że nie ma szans. Siedzi spokojnie, odwrócony tyłem, nie narzuca się ludziom, nie prosi. Obok staruszka przykucnęła Wiola, jakoś tak przylgnęli do siebie, mijają minuty i nie trzeba słów, wszyscy już wiemy - Dziadzio ma swoich ludzi. Jako ostatni spod pomnika Dżoka jedzie do swojego domu. Ta ostatnia odmiana psiego losu pod Dżokiem to taka wisienka na torcie.

Stary, wyniszczony pies bez szans na adopcję. Nawet gdybyśmy nie zebrali ani jednego kilograma karmy i tylko on Dziadzio znalazł dom, to było warto organizować niedzielną akcję. 26 sierpnia między godziną 14 - 18 pod pomnikiem Dżoka znów będą czekały na jlepszy los psy ze schroniska w Kłaju. O tym spotkaniu, które może odmienić niejedno psie życie, będzie Państwu przypominał "Kundel bury i kocury" w "GK" i TVP Kraków.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto