Dość szybko udało się ustalić sprawców. Jeden z nich szczegółowo opisał przebieg wydarzeń. Później swoje zeznania odwołał. Śledztwo zakończyło się umorzeniem. To spowodowało, że parafia z Ptaszkowej złożyła zażalenie, a sąd nakazał ponownie przeprowadzenie śledztwa. W środę odbył się eksperyment, którego celem było ustalenie przebiegu zdarzeń.
- Dobrze się stało, że sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia – mówi proboszcz parafii w Ptaszkowej ksiądz Józef Kmak. - Jeszcze dziś kiedy pomyślę co mogło się stać z kościołem, tak pięknym, tak podziwianym przez wiernych i gości, to mi serce pęka. Ratowaliśmy świątynię śniegiem, bo woda w potoku była zamarznięta, później przybyli strażacy i uratowali kościół. Ludzie dokonywali cudów, aby ogień się nie rozprzestrzenił. Udało się i to jest najważniejsze. Jednak nie może być tak, że sprawcom ujdzie to na sucho. Mam nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość.
Eksperyment miał dwa etapy. W pierwszym niewiele dymu pojawiło się wewnątrz kościoła. Okazało się po pożarze część spalonej ściany wyremontowano, a pod deskami znalazła się folia izolacyjna. Kiedy została zdjęta i znów uruchomiono urządzenie wytwarzające dym wewnątrz, wtedy świątyni zrobiło się ciemno.
- Trudno przewidzieć, co dalej będzie - dodaje ks. Józef Kmak. - Trzeba poczekać na opinię biegłych.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?