Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramat Wisły Kraków. Kto zapłaci za stadion?

Piotr Tymczak
Stadion Wisły już wkrótce może stać się jeszcze większym problemem dla Krakowa
Stadion Wisły już wkrótce może stać się jeszcze większym problemem dla Krakowa Fot. Wojciech Matusik
Piłkarze Wisły w IV lidze, a miasto od przyszłego roku ze stadionem, za którego utrzymanie nie będzie miał kto płacić - to już bardzo realna wizja dramatu, która zawisła nad Krakowem.

Czterech inwestorów, którzy wspólnymi siłami mieli wyprowadzić Wisłę z finansowych tarapatów ostatecznie nie podjęło tego wyzwania.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wiesław Włodarski: Bardzo chciałem pomóc Wiśle. Jest jednak za mało czasu, a ryzyko finansowe ogromne

- Podejmowanie decyzji w tydzień w przypadku tak ważnego i - nie ukrywajmy - ryzykownego przedsięwzięcia byłoby szaleństwem - mówi Wiesław Włodarski, właściciel firmy FoodCare, znajdujący się na 55. miejscu najbogatszych Polaków w rankingu „Wprost”.

W rozmowach uczestniczył również Wojciech Kwiecień, właściciel sieci aptek „Słoneczna” oraz firmy Dasta Invest i Antrans. Po przeprowadzeniu audytu uznali, że przejęcie sekcji piłkarskiej Wisły jest wyzwaniem przekraczającym ich możliwości.

Krakowski klub zapewnia jednak, że prowadzone są dalsze rozmowy z potencjalnymi inwestorami. Na razie jednak nikt nie podaje szczegółów.

- Rozmawiamy z więcej niż jednym podmiotem. Negocjacje są zaawansowane, lecz objęte zostały stosowną klauzulą poufności. Dla dobra sprawy nie możemy zdradzać żadnych szczegółów - informuje Karolina Biedrzycka, zastępca rzecznika prasowego Wisły.

Ryszard Niemiec, prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, komentuje: - Jest jeszcze jeden wariant brany pod uwagę. Może więc jeszcze nie pora na wywieszanie czarnej flagi.

Brakuje 24 milionów

Przypomnijmy, że Wisła stanęła nad przepaścią z powodu długów. Klub podaje, że jego rzeczywiste zadłużenie wynosi ok. 24 mln zł. Problem w tym, że ok. 4 mln zł potrzeba już teraz, by zapłacić zaległe wypłaty obecnym piłkarzom. Zawodnicy cierpliwie czekają do świąt, ale jeżeli nadal zostaną bez pieniędzy, to wystąpią o rozwiązanie umów z winy klubu i drużyna może się rozpaść. Do tego są zaległości wobec byłych trenerów i piłkarzy.

Wiesław Włodarski podkreśla: - Pieniądze są wymagane już, bo są potrzebne do uzyskania licencji na dalszą grę. A wyciągnięcie natychmiast kilkunastu milionów z firmy, którą się prowadzi jest bardzo trudne. Do tego przecież trzeba regulować bieżące zobowiązania w klubie, które też nie są małe. Ryzyko jest ogromne.

Przypomnijmy, że w ratowanie Wisły bardzo mocno zaangażował się Wojciech Kwiecień, który już wcześniej pożyczał klubowi pieniądze na przetrwanie. Sam nie mógł wziąć na swoje barki finansowania „Białej Gwiazdy” i spłaty jej ogromnych długów. Dołączyły do niego firmy Antrans i Dasta Invest. W grze jako czwarty z inwestorów był wymieniany biznesmen Rafał Ziętek i jego ojciec Stanisław. Ostatecznie Ziętkowie się wycofali. Pojawiła się konieczność znalezienia nowego wsparcia. Wtedy do rozmów zgodził się dołączyć Wiesław Włodarski.

W poniedziałek rozpoczął się audyt w klubie, który trwał cztery dni. - W takim czasie można było się tylko powierzchownie zapoznać z cyframi. A przy takiej transakcji wymagany jest jednak audyt szczegółowy z zapytaniami do wszystkich biznesowych partnerów klubu, czy nie mają jeszcze jakichś dodatkowych roszczeń poza tymi, które widnieją w systemie komputerowym - mówi Wiesław Włodarski.

Po fiasku rozmówi pojawiły się spekulacje, że inwestorzy nie mogli dojść do porozumienia, jak podzielić udziały i kto miałby największą władzę w Wiśle. Włodarski to dementuje: - Panowie, z którymi rozmawiałem to ludzie, którzy są fanatykami Wisły Kraków. Nie ma więc co mówić o problemie dzielenia władzy czy o tym, kto miał mieć największy wpływ na decyzje. Cała nasza czwórka z całego serca chciała pomóc Wiśle. Zadecydował zbyt krótki czas na podjęcie decyzji i o spłaceniu krótkoterminowych zobowiązań. A jeżeli chodzi o zobowiązania długoterminowe, to nawet się o nich nie dowiedzieliśmy, bo ich ten szybki audyt nie wykazał.

Problem ze stadionem

Jeżeli Wisła zbankrutuje i drużyna wyląduje w IV lidze, to jej problem stanie się też kłopotem miasta.

Piłkarze „Białej Gwiazdy” swoje mecze rozgrywają na miejskim stadionie przy ul. Reymonta. Klub ma duże zaległości wobec gminy za jego wynajem - obecnie ponad 5,5 mln zł. Jest umowa, że Ekstraklasa ma spłacić za Wisłę zadłużenie z pieniędzy z transmisji telewizyjnych: 1,6 mln zł nie później niż do 31 października 2019 r., a kolejne 1,6 mln zł - nie później niż do 31 października 2020 r. Jednak jeśli Wisła zbankrutuje to od przyszłego roku nie będzie grać w ekstraklasie, nie będzie transmisji jej meczów, nie będzie pieniędzy.

Od połowy tego roku Wisła płaci 123 tys. zł za każdy mecz rozegrany na stadionie przy Reymonta Jeżeli doszłoby do upadku klubu, to miasto nie mogłoby liczyć na takie wpływy. A stanowią one około połowy pieniędzy, jakie potrzeba na bieżące roczne utrzymanie tego obiektu szacowane na ok. 5 mln zł.

Jeżeli więc zabrakłoby wpłat od Wisły, to do utrzymania obiektu trzeba byłoby dopłacać z budżetu miasta, albo znaleźć jakieś inne rozwiązanie. - Obserwujemy sytuację, ponieważ wiemy, że nadal prowadzone są rozmowy i są rozpatrywane różne scenariusze, które mogą pomóc Wiśle. W tej chwili prezydent nie podejmuje żadnych decyzji czy działań związanych ze stadionem - informuje Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego.

Prezes Ryszard Niemiec przypomina: - Na przełomie wieków miasto bardzo aktywnie podeszło do skrajnych potrzeb Cracovii i wyciągnęło do niej pomocną dłoń.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Święta uderzą nas po kieszeni. Wydamy więcej niż rok temu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Dramat Wisły Kraków. Kto zapłaci za stadion? - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto