Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dariusz Wdowczyk: W drużynie nie ma świętych krów

Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Trener Wisły Kraków Dariusz Wdowczyk cieszy się z wyników „Białej Gwiazdy” pod jego kierunkiem, ale już myśli o nowym sezonie. Również o tym, jak zatrzymać Rafała Wolskiego i przekonać Arkadiusza Głowackiego, żeby ten nie kończył jeszcze kariery. Nam opowiedział w obszernym wywiadzie o swojej filozofii pracy z zespołem, o tym czy nazwa Korona Kielce kojarzy mu się tylko źle, jak żyje mu się w Krakowie i o czym rozmawiał z Danem Petrescu podczas spotkania na jednym ze zgrupowań.

- Po tak udanym starcie ma Pan poczucie, że udało się Panu przekonać do siebie przede wszystkim piłkarzy? Jeden z nich powiedział, że gdy usłyszał, iż Wisła chce Pana zatrudnić, złapał się za głowę, a teraz uważa, że to był świetny wybór, bo w szatni jest charyzmatyczny szef, w dodatku taki, który wie, o co w piłce chodzi.

- Takie opinie oczywiście bardzo mnie cieszą. Nie zapominam jednak, że ci, którzy pracowali w Wiśle przede mną, też z pełnym poświęceniem wykonywali swoją pracę. Marcin Broniszewski jest tutaj od trzech lat i chce jak najlepiej dla Wisły Kraków. Jest Maciek Musiał, związany z Krakowem i klubem od lat. Można wymieniać dalej, Tadeusz Pawłowski, Kaziu Moskal. Oni wszyscy chcieli, żeby Wisła grała jak najlepiej. Czasami w tym wszystkim potrzebny jest łut szczęścia. Powiedziałem zresztą piłkarzom, że tego im przede wszystkim brakowało. Być może jest tak, że ja wniosłem właśnie to szczęście. Jak popatrzę na te nasze mecze, to przypominam, że trochę tego szczęścia mieliśmy.

(…)

– Panu udało się w piłkarzach Wisły obudzić entuzjazm. Oni znowu cieszą się grą, co widać nawet po sposobie, w jaki okazują radość po strzelonych bramkach. Ma Pan jakiś specjalny sposób, żeby trafić do głów zawodników?

– Nie mam specjalnej recepty na wygrywanie. Stawiam jednak na szczerość i uczciwość w kontaktach z zawodnikami. Jeśli mamy sobie coś do powiedzenia, to mówimy o tym otwarcie. Jeśli omawiamy błędy, to nie mówimy, co my powinniśmy, ale konkretnie, co ty powinieneś zrobić lepiej. Nie ma świętych krów w tej grupie. Jeśli trzeba zwrócić na coś uwagę Arkowi Głowackiemu, to mówimy o tym wprost, tak samo jak Krzyśkowi Drzazdze czy każdemu innemu piłkarzowi. Dużą rolę odgrywają emocje i trzeba nauczyć zawodników, jak sobie z nimi radzić. Dzisiaj mamy takie czasy, że nie szuka się już piłkarzy szybkich lub wytrzymałych, ale przede wszystkim inteligentnych.

(…)

– Jak Pan widzi swoją przyszłość w Wiśle, która ciągle wychodzi z finansowego zakrętu, ale w której oczekiwania są wciąż bardzo duże? Wystarczyła tylko szansa na sukces, by na mecz z Zagłębiem Lubin przyszło ponad 20 tysięcy ludzi. To chyba pokazuje skalę oczekiwań.

– Nie mam wątpliwości, że w Krakowie jest ogromne zapotrzebowanie na dobrą piłkę. Teraz bronimy się jeszcze przed tym, żeby nie spaść. Nikt, kto kibicuje Wiśle, nie wyobraża sobie, żeby ta drużyna opuściła ekstraklasę. Tak jak wszyscy w Krakowie, w przyszłym sezonie chciałbym widzieć drużynę walczącą o coś więcej. Niektórzy mówią mi jednak, żebym głośno nie opowiadał, że będziemy walczyć o mistrzostwo, bo tutaj odczytuje się to jako jednoznaczną deklarację, z której później się rozlicza.

Więcej w czwartkowej gazecie i naszych serwisach internetowych

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto