Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czytelnicy "Krakowskiej" adoptowali okrutnie skrzywdzonego psa Zafira

Magda Hejda
Krzysztof Konarzewski
Nowi opiekunowie szczeniaka chcieli po prostu pomóc. Wcześniej uratowali już kilka psów i kotów. Zafirowi chcą w przyszłości sprawić protezy, aby mógł w pełni stanąć u nich na czterech łapach - pisze Magda Hejda

Ten pies chyba miał zapisane gdzieś w gwiazdach, że będzie żył i będzie szczęśliwy. Wbrew okrucieństwu świata i ludzi, którzy skazali go na cierpienie, powolne konanie, los okaleczonego, bezpańskiego psa, bez żadnych szans na dom.

Okaleczony pies
O dramacie młodego psiaka Zafira pisałam z końcem sierpnia. Ktoś zadzwonił do Elizy Kwiecień i Agnieszki Lechowicz z Jędrzejowa i powiedział im, że na skraju lasu leży pies z uciętą łapą. Natychmiast pojechały. Nigdy nie zapomną tego makabrycznego widoku. Pies jeszcze żył. Był odwodniony, stracił dużo krwi, rany na łapach zaczynały gnić. To były wyjątkowo upalne sierpniowe dni, wokół psa był potworny smród, kłębiły się muchy.

Kiedy go zabierały, był niesamowicie spokojny. Nie bronił się, nawet nie zawarczał, a przecież każdy ruch sprawiał mu dodatkowy ból. Lekarze długo walczyli o jego życie, wykonali kilka operacji. Zafir nie tylko stracił przednią łapę, w drugiej ma pogruchotane kości śródstopia, lekarze założyli mu dwadzieścia szwów. Tylne łapy też były zmasakrowane, w jednej trzeba było zdrutować kości i założyć gips, w drugiej amputować palec.
Walka lekarzy

Lekarze ocenili, że Zafir leżał bez pomocy w szczerym polu trzy dni. To cud, że przeżył. Niestety, znalezienie dla niego domu też graniczyło z cudem. Eliza i Agnieszka przysłały mi e-maila z wołaniem o pomoc: "Uratowałyśmy psa z uciętą łapą i zmasakrowanymi pozostałymi trzema, nie mamy dla niego domu, jedyne co mamy, to olbrzymi dług w lecznicy".

Po artykule w "Gazecie Krakowskiej" oraz informacjach w internecie znaleźli się ludzie, którzy wsparli finansowo leczenie psa. Nikt nie zdecydował się jednak na adopcję. Zafir kilka tygodni spędził w fantastycznym domu tymczasowym. O pomoc i dom dla psiaka prosiła też Agnieszka Chrzanowska w swojej audycji "Nieobojętna częstotliwość drgań", nadawanej na antenie Radia Kraków.

Po prostu chcieli pomóc
Zafirowi postanowiło pomóc wiele osób. Był coraz bardziej znany, ale ciągle bezpański. Minęły trzy tygodnie i nagle dostałam od Elizy telefon: "Zafir dzięki artykułowi w "Gazecie Krakowskiej" ma dom". I to jaki! Wspaniali ludzie z wielkim sercem dla zwierząt. Mają już dwie suki i, jak mówią, trochę więcej kotów. Wszystkie przygarnięte, często wydarte śmierci w ostatniej chwili.

Umawiam się na wizytę. Nowi opiekunowie Zafira mają wątpliwości, mówią: - My po prostu chcieliśmy mieć tego psa, ale nie wiedzieliśmy, że stał się stworzeniem tak bardzo medialnym - mówią. Są trochę zażenowani zamieszaniem wokół ich nowego domownika. Nie zależy im na rozgłosie, ale w końcu zgadzają się na moje odwiedziny. Przyjeżdżamy razem z Elizą. Zafir kuśtyka na dwóch łapach, radośnie macha ogonem, delikatnie liże Elizę po twarzy. Za chwilę przynosi pluszowego zająca i bawi się nim jak każdy szczeniak.

Nowy dom
Pan Marcin przedstawia Elizie kocią część rodziny, a ja pytam jego żonę, dlaczego dopiero po trzech tygodniach od publikacji w gazecie zdecydowali się na adopcję Zafira. Odpowiedź pani Danuty jest zaskakująca i nieprawdopodobna. - Parę dni temu zapukali do naszych drzwi bezdomni i poprosili o złom - mówi. - Mąż wyniósł im kilka rzeczy i na dnie wózka, którym transportują złom, zobaczył skrawek gazety z fotografią Zafira. Zabrał gazetę do domu, przeczytał, porozmawiał ze mną i decyzja zapadła natychmiast.

Zafir zadomowił się fantastycznie, suki przyjęły go przyjaźnie i już na drugi dzień wszystkie trzy psie ogony przyjaźnie machały. Tina wręcz opiekuje się nowym przybyszem, chodzi za nim krok w krok, bawi się, ale zaraz biegnie do bardziej wycofanej Raszki, liże ją za uchem, jakby chciała jej przypomnieć "Wiesz, ten młody jest fajny, ale ty przecież jesteś moją najlepszą przyjaciółką". W przeciwieństwie do Zafira, który kocha cały świat i ufa ludziom, suczki długo panicznie bały się człowieka. Zagłodzona Tina kilka lat temu przyszła pod garaż pana Marcina, Raszkę wykupił jego syn, była dręczona przez alkoholika. Razem z Elizą słuchamy historii o uratowanych kotach i kociętach.

Szczęście na mordce
Pan Marcin planuje, że po zdjęciu gipsu, gdy psiak już całkiem wydobrzeje, porozmawia z doktorem Jerzym Bakowskim o protezie. - Przywoziłem doktorowi mnóstwo połamańców i stawiał je na nogi, pewnie teraz też coś wymyśli - zaznacza. - My na pewno będziemy starali się, żeby Zafir nie przytył, bo z ciężarem jego ciała muszą sobie poradzić tylko trzy łapy. Po kilku godzinach spędzonych w towarzystwie cudownych ludzi i szczęśliwych zwierzaków nadchodzi moment pożegnania. Ku naszemu zasko- czeniu Zafir wcale nie biegnie za Elizą, tylko kładzie się na swoim posłaniu. Eliza mówi: "To jest już Wasz pies!". Jest zaskoczona i szczęśliwa, Zafir jest przecież w tym domu dopiero trzeci dzień. Bała się, że będzie za nią tęsknił.

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl

60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czytelnicy "Krakowskiej" adoptowali okrutnie skrzywdzonego psa Zafira - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto