Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Wadowic przedstawił mieszkańcom wizję rozwoju gminy [ZDJĘCIA]

Redakcja
Wadowicka władza promowała się w domu kultury.
Wadowicka władza promowała się w domu kultury. Robert Szkutnik
W piątek w sali kameralnej Wadowickiego Centrum Kultury zorganizowano spotkanie władz miasta z mieszkańcami.Mateusz Klinowski burmistrz Wadowic i Ewa Całus wiceburmistrz miasta podsumowali osiem miesięcy swoich rządów. Powiedzieli też o swoich planach. Na spotkanie przyszło ponad sto osób, głównie ludzi w podeszłym wieku. Mimo to, emocji nie brakowało.

Spotkanie podzielono na trzy części. W pierwszej zaprezentowano dotychczasowe działania administracji miasta w zakresie inwestycji, polityki społecznej oraz kulturalnej, a także zamierzenia władzy. Jak zapowiadano przed spotkaniem władze miasta i gminy chciały pokazać "w jakim stopniu już udało się zrealizować obietnice składane w kampanii wyborczej".

Jak się okazało te spełnione obietnice to głównie wymiana niektórych urzędników i zastąpienie ich swoimi ludźmi. Burmistrz Klinowski pokazał zgromadzonym plakat Inicjatywy Wolne Wadowice, na którym w czasie jesiennej kampanii wyborczej, pokazano zarobki ówczesnej władzy. Zaprezentował także nowy plakat z wizerunkami osób z poprzedniej ekipy, z którymi zmuszony jest nadal współpracować. To Józef Cholewka, przewodniczący rady miasta, Wiesław Ramos, dyrektor pływalni i skarbniczka gminy Bożena Flasz.

Burmistrz twierdził w czasie spotkania, że w porównaniu do byłej władzy jego urząd jest przejrzysty, bo opublikowano w internecie rejestr umów zawartych przez urząd miejski oraz rejestr wniosków zgłaszanych przez mieszkańców, a także rejestr sprostowań prasowych. Zwrócił też uwagę na nowe kanały informacji: blog burmistrza i Facebook. Obiecał również ujawnienie wkrótce zarobków urzędników.

Mateusz Klinowski powiedział też, że zatrudnia pracowników na podstawie kompetencji a nie znajomości i pokazał wizerunki nowych pracowników.

-Nowe kierownictwo naszego urzędu czyli osoby, które zarządzają gospodarką komunalną, inwestycjami oraz ochroną środowiska. Wszystkie te osoby nie mają więcej lat niż burmistrz czyli są trzydziestoparolatkami. Tak wygląda ekipa, która teraz rządzi miastem. Jak widzicie obiecałem wam zamianę pokoleniową i ta zmiana nastąpiła - powiedział burmistrz.

Według niego poprzednia burmistrz nie spotykała się z mieszkańcami, a publicznie widziana była jedynie na procesjach. Na poparcie tych słów burmistrz pokazał slajd z Ewą Filipiak w otoczeniu księży. Dostał za to gromkie brawa od ludzi z wadowickiej lewicy.

Pochwalił się także wymianą ludzi w spółkach gminnych i twierdził, że gmina na tej wymianie skorzystała, bo nowi menedżerowie zarabiają mniej pieniędzy za swoją pracę.

Burmistrz twierdził też, że od początku kadencji przyjął już w urzędzie 220 petentów. Przypomniał również o planach przejęcia dworca PKP, likwidacji przystanków dla busów na placu Kościuszki i zamiarach stworzenia centrum przesiadkowego na dworcu PKS. Mówił także o staraniach o czyste powietrze w gminie.

Z kolei wiceburmistrz Ewa Całus mówiła o bezpieczeństwie, poprawie jakości życia mieszkańców i oświacie.

Jak się okazało mieszkańcy na szybkie zmiany nie mają, co liczyć, bo gmina ma deficyt budżetowy w wysokości od 12 do 15 mln zł. Według Klinowskiego to spadek po rządach poprzedników.

W kolejnej części spotkania, każdy uczestnik miał dwie minuty na zadanie burmistrzowi pytania. A problemów nie brakowało.

Pytano m.in. o powstające dosłownie na każdym kroku dzikie wysypiska śmieci, o regulację rzeki Choczenki i budowę wodociągów do wsi Wysoka, wodę deszczową zalewającą posesje przy placu Westerplatte czy szamba na placu Bohaterów Getta.

Według burmistrza sprawa śmieci jest rozwiązywana, zaś gmina ma pewne sugestie dotyczące regulacji rzeczki ale wiele nie może zrobić, bo Choczenka jest w zarządzie Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Z kolei budowa wodociągów jest rozwiązaniem drogim ale nie wiadomo czy ma sens, bo na przykład gmina wybudowała za czasów poprzedniej burmistrz za ponad 100 mln zł wodociąg do wsi Ponikiew, a mieszkańcy z sieci nie korzystają, bo mają darmową wodę w studniach. A za utrzymanie wodociągu płacą wszyscy mieszkańcy gminy.

Mieszkańcy mieli sporo pretensji do burmistrza. Poczynając od spraw drobnych, czyli braku informacji urzędowych, które wywieszano by w jednym miejscu na tablicy magistratu, bo te są według nich wywieszane na drzwiach urzędu i trudno je czytać gdyż przez drzwi wchodzi się i wychodzi.Spore poruszenie wywołała też wypowiedź mieszkanki ulicy Spółdzielców, która powiedziała, że urzędnicy nie poinformowali mieszkańców o planach przedłużenia ulicy. A o tych zamiarach dowiedzieli się z mediów.

Sprzeciwiono się także planom likwidacji przystanków dla busów pod szpitalem. Mieszkańcy twierdzili, że będzie to duży problem dla ludzi starszych. Zwracano też uwagę na ulicę Zatorską, która miała być reprezentacyjnym deptakiem miasta a jest parkingiem. Poruszono też kwestię edukacji. Jak się okazało burmistrz jest zwolennikiem likwidacji małych szkół i klas, bo to dużo gminę kosztuje. Przy okazji okazało się, że pieniądze zaoszczędzone na oświacie burmistrz chce wydać na remonty i budowę dróg.

Nie brakło zgrzytów. Głosu udzielano według wskazań burmistrza i w ten sposób do słowa nie dopuszczono nie tylko dziennikarzy portali internetowych czy blogerów, gdyż burmistrz twierdził, że nie są oni mieszkańcami i pytania powinni zadawać w części spotkania przeznaczonej dla dziennikarzy ale także byłego starosty Jacka Jończyka a zarazem rywala Klinowskiego w wyborach do fotela burmistrza.

Nie lepiej było gdy nadszedł czas na zadawanie pytań przez dziennikarzy. A ci pytali o brak wakacyjnych koncertów w Ogrodowej i wyniki kontroli RIO.

Burmistrz powiedział, że brak koncertów to nie jest jego zemsta na właścicielach restauracji, z którymi potyka się w sądzie, i że dyrektor WCK może koncerty organizować. Z kolei w przypadku kontroli RIO powiedział, że odwołania nie będzie składał, a szerszych odpowiedzi udzieli mediom po opublikowaniu wyników raportu.

Burmistrz nie dotrzymał słowa danego w internecie i nie pozwolił na dodatkowe pytania z sali i też dobierał sobie rozmówców. W tej sytuacji odczytał tylko odpowiedź na pytanie jakie zadała mu Gazeta Krakowska e-mailem.

Zapytaliśmy burmistrza dlaczego parkuje swój rower wewnątrz urzędu (przed salą sesyjną, w gabinecie lub na schodach urzędu - przyp.red.) a nie przed magistratem w miejscu do tego przeznaczonym. Burmistrz odpowiedział dość arogancko, że parkuje w urzędzie, bo tam pracuje. Ponadto zachęcał wszystkich mieszkańców i pracowników urzędu miasta do używania rowerów i parkowania ich w budynku magistratu. Na pytanie Gazety Krakowskiej, czy gdyby jeździł do pracy konno to też wprowadziłby konia do gabinetu? - odpowiedział pytaniem - czy jeśli redaktor jeździłby na słoniu to czy parkowałby go pod redakcją czy wprowadzał do środka?

Spotkanie trwało ponad dwie godziny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto