Bolesławiec: Dworzec PKS za drogi dla busów

Gdy nie mogli dogadać się z PKS w Bolesławcu, by na jego dworcu stawiać auta, w sukurs postanowił przyjść im prezydent miasta Piotr Roman. Zaproponował, że miasto kupi dworzec PKS i obniży cenę za wjazd na jego teren.
- Jeśli miasto kupi dworzec, ceny za wjazd nie byłyby wyższe niż złotówka - tłumaczy Piotr Roman.

Prezes bolesławieckiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej Stanisław Cempura zaproponował przewoźnikom opłatę 3,50 zł brutto za wjazd na dworzec. Dla nich to wciąż zbyt drogo. - Musielibyśmy podnieść ceny biletów, by opłacić PKS - mówi Robert Góra, właściciel Autolinii, największego prywatnego przewoźnika w Bolesławcu. -Nie chcemy również uzależnić się od PKS, bo ceny mogą znowu wzrosnąć.

Prezydent Bolesławca złożył już ofertę kupna dworca staroście bolesławieckiemu Cezaremu Przybylskiemu. Powiat jest właścicielem obiektu. I okazało się, że sprawa nie jest taka prosta. Staroście pomysł wcale się nie podoba.

- Czy jest sens, dla kilku tysięcy złotych, jakie prywatni przewoźnicy wniosą do miejskiej kasy, kupować dworzec wart kilkanaście milionów? - pyta Przybylski. - My też mamy koncepcję na zagospodarowanie tego placu - dodaje.

Zdaniem starosty, jeśli Piotr Roman chce polepszyć przewo-źnikom warunki, może do tego wykorzystać inny plac. Na razie samorządowcy nie porozumieli się więc w sprawie dalszych losów dworca.

Projekt spodobał sie natomiast pasażerom. - Na dworcu PKS jest przynajmniej sucho i są stanowiska - mówi Marek Zachar, który codziennie jeździ busem do szkoły. Decyzję trzeba podjąć pilnie, bo to, co jest teraz na placu przy ulicy Zgorzeleckiej, który pełni w Bolesławcu funkcję pseudo dworca dla prywatnych przewoźników, woła o pomstę do nieba.

- Tam jest jak na poligonie, wstyd tolerować takie warunki - mówi Marek Zachar.