Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bezrobotny nie ma łatwo w Lublinie - twierdzi nasz Czytelnik

LucasArt
- Stanowczo nie godzę się na sposób przyjmowania i obsługę interesantów w ten sposób. Jestem człowiekiem i żądam aby obsługiwano mnie jak człowieka - napisał do nas nasz Czytelnik, który próbował zarejestrować się jako bezrobotny w Miejskim Urzędzie Pracy. Miał z tym nie lada problem. Dlatego postanowił to opisać. Przeczytajcie jego relację i oceńcie sami.

Pragnę opowiedzieć Państwu moją historię, która dotyczy poszukiwania pracy i wciąż trwa. Ustalmy na początku fakty:
- mam ukończone 26 lat,
- jestem absolwentem uczelni wyższej
- mieszkam obecnie w Lublinie
- wykonuję zdalne bezpłatne praktyki dla jednej z firm

Podejście pierwsze:
Poszedłem do miejskiego urzędu pracy. Chciałem się zarejestrować jako osoba bezrobotna. W informacji dostaję kartę do wypełnienia i stertę kolejnych papierów - innymi słowy oszczędność papieru. Dowiaduje się także, że dzisiaj się już nie dostanę (jest ok. 11.30), bowiem panie zbierają karty do rejestracji rano - pomimo, że urząd pracuje do g. 15.00. młody człowiek informuje mnie abym przyszedł rano, najlepiej o 7.30 - jak urząd zaczyna pracę. Wychodzę zły, że nic nie załatwiłem.

Podejście drugie:
Jest kilkanaście minut po 12.00, zjawiam się z nadzieją - w końcu jest matką głupich - że może dzisiaj uda mi się dostać. Pierwsze piętro, mijam kolejno pokój 104, 105... przed 106 czeka jakieś 20-30 osób. Pytam się kto ostatni do 106, otrzymuję informację, że dzisiaj już nie zostanę zarejestrowany. Zrezygnowany postanawiam opuścić budynek. Po drodze wstępuję do informacji. Tam młoda kobieta powtarza to samo: panie rano zbierają karty, więc pytam się co ja mam zrobić: skoro wykonuje zdalnie praktyki i często siedzę wieczorami i po nocach w komputerze, a rano chcę się zwyczajnie wyspać. Pani podpowiada mi, że mogę kogoś poprosić aby stanął w kolejce za mną lub jeśli mam orzeczenie o niepełnosprawności to zostanę obsłużony w innym pokoju bez kolejki. Do tego pani mówi, że dzienni przychodzi 200-300 osób - szybko to przerachowałem i wyszło, że w ciągu 3-4 lat miasto wielkości Lublina staje się przy tej ilości osób bezrobotne. Wychodzę zły.

Podejście trzecie:
Czwartek 7 października 2010 - ten dzień pozostanie mi na długo w pamięci, jako dzień wycieczki do czasów PRL-u

6.30 - pobudka, temperatura -3 st. C
7.30 - wychodzę z domu - szybkim krokiem zmierzam do urzędu, jest zimno
7.75 - jestem w urzędzie - znajome pierwsze piętro, mijam 103,104,105... kolejka pod 106 - nawet nie podchodzę pod drzwi - pytam człowiek kto jest ostatni - ten wskazuje mi że w okolicach pokoju 103 jest koniec kolejki. Czekam
8.00 - cały czas dochodzą ludzie - na oko przede mną jest ok. 30-40 osób, za mną ok. 20 osób. Nie widzę czy ktokolwiek wchodzi do 106, czy też nie. Kilka osób bezczelnie wpycha się przede mnie - nawet nie mam siły wykłócać się o miejsce, zresztą co to za różnica 2-3 osoby w tą czy we w tą. Wszyscy czekamy kiedy przyjdzie pani zebrać karty.

9.00 - kolejka przesunęła się o jakieś 3-4 metry z punktu w którym byłem o 7.45. Myślałem, że PKP jeździ powoli... nie PKP to ekspres w porównaniu z tempem kolejki. Teraz mam widok na pokój 106. widzę w oddali jak wychodzi z niego interesantka, zaczepiam ją po drodze. Pytam się o czas: ile czasu spędziła w tym pokoju - około 30min. O której rano przyszła - była o 6.40.... i była wtedy 10tą osobą. Pani ustawia się do kolejnego pokoju 105 - po zaświadczenie że jest się osobą ubezpieczoną, całe szczęście tutaj jest niewielka kolejka. Ludzie do 106 cały czas dochodzą.

9.20 - pojawia się pani zbierająca karty. Agresywnym spojrzeniem chce sparaliżować wszystkich. Pytam się więc pani, czy może im pomóc - w końcu i tak tu nic nie robię, a na komputerach się trochę znam. Pani arogancko odpowiada, że do dyrektora mogę się z tym zwrócić. Pani mówi aby informować osoby które przyjdą, że już nie zostaną obsłużone.
10.00 - kolejka ruszyła się może o niecałe 2m przede mną ok. 20 osób. Panuje ogólna atmosfera rozdrażnienia - każdy narzeka na obsługę. Nieliczni zajęli się czytaniem książek. Część osób rozmawia, cześć siedzi w milczeniu. Kilka osób zrezygnowało. Dowiaduję się, w międzyczasie jak to jest ciężko w tym kraju, jak nie ma pracy, nawet w stolicy oraz o tym, że gość może zarobić 5-7tyś zł nielegalnie, a pomimo to on będzie stał w tej kolejce po zasiłek - bo mu się należy.

12.00 - kolejka przesunęła się o jakieś 2-3m, przede mną ok.15 osób. Atmosfera nieco luźniejsza wśród czekających - można nawet wyczuć, że wytworzyła się jakaś niewidzialna nić porozumienia. W końcu łączy nas jeden i ten sam cel. Panie teoretycznie zakończyły przerwę - teoretycznie, bo wygląda jakby przerwę miały cały dzień - ciągle gdzieś chodzą, wychodzą, przechodzą. Mam wrażenie, że ich pensja jest zależna od przebiegu kilometrów jakie muszą przejść każdego dnia. Woda w toalecie także nie przestaje szumieć - nawet momentami współczuje, bo te kobiety chyba mają problemy z pęcherzem.

13.30 - przede mną już 5 osób. Wychodzi pani i informuje że są 2 kolejki: dla tych co bez prawa do zasiłku i dla tych z prawem. Za kilka minut okazuje się, że jednak jest jedna kolejka - kompletna dezorientacja. Obok pozostałych pokoi nie ma już praktycznie interesantów. Kolejka zaczyna przyśpieszać - w końcu panie mają jeszcze 1,5h pracy.
14.00 - w końcu moja kolej. Jestem zmęczony. Nic nie jadłem i nie piłem od rana - teoretycznie można było wyjść, w praktyce wolałem pilnować kolejki - zwłaszcza, że ludzie wcześniej się wpychali. Wcześniej jeden człowiek powiedział, że zdążył pojechać na drugi koniec miasta do domu zjeść obiad.

W pokoju przyjmuje 5 kobiet. Siadam naprzeciwko kobiety ubranej w czerwony żakiet z miną gestapowca jakbym przyszedł zrobić jej krzywdę. Prosi o dokumenty - podaję jej. Zaczyna przeglądać czy poprawnie wypełniłem kartę i trafia na rubrykę doświadczenie zawodowe... tam znajduje informację o tym, że wykonuję zdalną praktykę. Żąda więc dokumentów potwierdzających wykonywanie tej praktyki.

Mówię jej więc, że na zakończenie dostanę dokument potwierdzający odbycie jej. Natomiast ona jak automat mówi, że potrzebuje umowy, więc jej tłumaczę jak chłop krowie na miedzy, że umowy nie mam, bo jest to bezpłatna praktyka i będę miał tylko wystawione referencje. Mówię więc aby wykreślić ten punkt z karty - kobieta odpowiada, że nie może bo jakby miała kontrole to ona się nie będzie tłumaczyć. W końcu mówi, że mnie nie zarejestruje - zatem pytam się czy jak doniosę jej zaświadczenie to mam jeszcze raz stać 6,5h w kolejce. Ona mówi, że tak. Więc pytam się jej, dlaczego nie pracują - tylko latają jak bombowce od pokoju do pokoju - nic mi nie odpowiada, co sugeruje, że mam rację, gdyż osoba pracująca jednoznacznie zareagowałaby, że pracuje, a nie się obija.

Pytam się czemu to wszystko tak długo trwa, kobieta zaczyna się mieszać, mówi że mają nowy system. Więc pytam się (i pokazuję) czy one te dane wpisują dwoma pazurkami? Kobieta znów zacina się, że mają nowy system - odnajduję więc w dokumentach na biurku mój dyplom i pokazuj mówiąc: "skończyłem informatykę i znam się na komputerach i wiem, że wprowadzanie danych to nie zajmuje aż tak dużo czasu, no chyba że się pisze palcami u nóg" - kobieta milczy. W końcu mówi, że przyjmie mnie bez kolejki. Proszę więc o jakąś karteczkę z pieczątką, że mogę tak przyjść - kobieta odmawia, tłumacząc się, że dziennie wiele osób przychodzi tak bez kolejki.

Mówię więc, że nie chcę zdenerwować ludzi stojących i czekających tyle godzin w kolejce i pytam się czy stała ona kiedyś w niej: mówi mi że tak stała. Wydaje mi się, że tutaj również skłamała (jak w przypadku systemu komputerowego), bo gdyby stała to rozumiałaby sytuacje i nie pracowała tak opieszale. Wychodzę z pokoju 106. Przed drzwiami czeka jeszcze ok. 10 osób. Kieruję się do informacji - pytam o pokój dyrektora. Idę do dyrektora, wchodzę do sekretariatu i pytam czy mogę się widzieć z dyrektorem. W sekretariacie jest kilka osób - pracowników, sekretarka pyta się w jakiej sprawie, mówię więc, że w sprawie skargi na obsługę - zapada konsternacyjna cisza w pokoju. Sekretarka mówi, że dyrektor na szkoleniu.

Pytam się wiec kiedy będzie, odpowiada, że codziennie jest, ale ma dużo obowiązków - proponuje mi złożenie skargi do kierownika (inny pokój). Odmawiam mówiąc, że przyjdę innego dnia - proponuje mi więc, że umówi mnie, z początku niechętnie zostawiam numer do siebie.
Jest 14.30 - wychodzę z urzędu.

Następnego dnia telefon milczy - może dyrektor jest rzeczywiście tak zajęty? Mamy w końcu jeszcze kolejny tydzień. Zaświadczenie o praktykach jest już w drodze, więc w przyszłym tygodniu kolejne podejście do urzędu. Z jakim skutkiem - nie wiem? Nie wiem też czy uda mi się rzeczywiście wejść bez kolejki. Z pewnością odwiedzę dyrekcję i zechcę skargę złożyć.

Dlaczego zdecydowałem się to wszystko opisać?
Otóż chodzi mi przede wszystkim na pokazaniu problemu jakim jest obsługa interesanta w urzędzie pracy. Chcę, aby ci ludzie nauczyli się obsługiwać interesantów tak jak człowieka.

Jednocześnie cisną mi się następujące pytania, które chciałbym zadać dyrektorowi:
- dlaczego nie można przyśpieszyć rejestracji wprowadzając system komputerowy, przecież dzisiaj wiele osób młodych korzysta z internetu. To zdecydowanie przyśpieszyłoby pracę i przyjmowanie interesantów.
- dlaczego 5 kobiet nie może obsłużyć ok. 50-60 interesantów, średnio rozkłada się na ok. 12 osób na jedną urzędniczkę, co przy obsłudze jednej osoby 15-20min, winno dać czas obsługi 12-tu osób max w ciągu 4h
- dlaczego karty do rejestracji są zbierane wedle czystego widzimisię pani - wystarczy bowiem przyjść chwilę przed zebraniem i odpowiednio wkręcić się w kolejkę. Przecież można zainstalować system który wydaje numerki i blokuje się w momencie osiągnięcia maksimum - lub jeśli urzędu nie stać na system komputerowy, to można zatrudnić dodatkową osobę (w końcu urzędnicy lubią tworzyć próżne etaty) do wydawania numerków zrobionych z papieru.
- dlaczego w urzędzie są 2 pokoje informatyków, a jeden pokój do rejestracji - jeszcze aby istniał wyżej opisany system informatyczny to zrozumiałbym taką potrzebę
- dlaczego pod koniec dnia interesanci byli znacznie sprawniej i szybciej przyjmowani niż na początku.

Chciałem się zarejestrować jako bezrobotny tylko dlatego aby mieć ubezpieczenie - nie stać mnie aby płacić miesięcznie do NFZ ponad 300zł, bowiem tyle wynosi składka jeśli chciałbym się prywatnie ubezpieczyć. Nie zależy mi na zasiłku - zresztą okazało się, że nie jestem do niego uprawniony. Dziwi mnie to, że będąc absolwentem nie mogę mieć prawa do zasiłku, natomiast osoba która wyjdzie z więzienia takie prawo może otrzymać. Czy to oznacza, że powinienem popełnić przestępstwo, następnie udać się do więzienia aby otrzymać zasiłek. Na pracę z urzędu również nie liczę, wolę jej szukać sam - zwłaszcza widząc podejście urzędników do interesantów.

Tego dnia otrzymałem ogromną lekcję, że po pierwsze nie należy się chwalić tym co się robi, lepiej skłamać niż napisać prawdę. Otrzymałem też lekcję obsługi interesanta na najwyższym poziomie - tak aby go zniechęcić do dalszego przychodzenia.

Chciałbym, aby ludzie byli przyjmowani w normalnych warunkach jak normalny człowiek. Stanowczo nie zgadzam się na taką obsługę. Mam nadzieję, że moja wiadomość do Państwa przestrzeże inne osoby i pokaże skalę tego problemu, gdyż z tego co rozmawiałem czekając te kilka godzin w kolejce to problem ten jest każdego dnia. Stanowczo nie godzę się na sposób przyjmowania i obsługę interesantów w ten sposób. Jestem człowiekiem i żądam aby obsługiwano mnie jak człowieka.

Kiedyś widziałem film dokumentalny "Urząd" K. Kieślowskiego z 1966r - nic się nie zmieniło od tamtego czasu. Przypominam, też że Lublin jest jednym z kandydatów do europejskiej stolicy kultury 2016 - z taką opieszałością urzędników podejrzewam, że może to być co najwyżej skansen Europy - pokazujący, że od 40 lat NIC się nie zmieniło w urzędach.

Moja kolejna wizyta w przyszłym tygodniu - w sklepie mięsnym widziałem kiedyś mózg cielęcy za 5,5zł/kg, rozważam kupienie 2kg i pozostawienie go tym Paniom z pokoju 106.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto