Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Beatyfikacja Jana Pawła II: wierni zgromadzeni w Łagiewnikach [ZDJĘCIA, VIDEO]

Katarzyna Janiszewska
Pierwsi pielgrzymi w łagiewnickim sanktuarium pojawili się chwilę po godz. 6. Dopiero po godz. 8 z tramwajów i autobusów zaczęli wysypywać się tłumy. Pogoda nie sprzyjała, więc zaopatrzyli się w parasole i kolorowe peleryny. Już na przystankach i w tunelu wiernych atakowali handlarze: chorągiewki foliowe, wodoodporne po 3 zł - zachęcają.

Taniej, bo za złotówkę można było kupić chorągiewki z... 2006 r. Sprzedawca zrobił "aktualizację" - flamastrem dopisał powyżej "2011". Wzdłuż całej drogi do świątyni ciągnęły się kramy z plastikowymi karabinami na kulki, maszynkami do robienia baniek. Między nimi portrety Ojca Świętego i stoisko z pieczonymi kiełbaskami.

Msza beatyfikacyjna w Rzymie [ZDJĘCIA]

Przy kiosku z różańcami św. Faustyny kolejka. Danuta Szczuka i Urszula Kajda mają już jeden, ale chcą kupić kolejny, bo to szczególne miejsce i okazja. - Syn niedawno brał ślub, więc będzie piękna pamiątka - mówi pani Urszula. - Niech się młodzi modlą, powinni, prawda?

Panie przygotowały się do pielgrzymki. Wzięły ze sobą małe, składane krzesełka, a do plecaków suchy prowiant. Żeby dotrzeć do Łagiewnik z Kraśnika musiały wstać o godz. 2 w nocy. Jechały cztery godziny, ale zgodnie przyznają, że było warto. - W autokarze nie było źle, dobrze się jechało - przekonują. - W domu, przed telewizorem, to nie to samo. Nie da się tego w pełni przeżywać. My przecież jesteśmy Polacy, katolicy. A to taka wspaniała okazja. Trzeba tu być. Zostajemy do godz. 15, a później jedziemy do Zakopanego, na Krzeptówki - cieszą się panie.

Wierni na czuwaniu w Łagiewnikach [ZDJĘCIA]

Zakupione pamiątki można od razu poświęcić, na stoisku obok. Ksiądz Tadeusz Szarek ma sporo pracy. - Bez przerwy ktoś przychodzi - mówi z uśmiechem. - Jak widać pogoda nie przeszkadza. Można poświęcić nie tylko różańce, ale wszystko, co służy do kultu religijnego. Czy ja się cieszę z tej beatyfikacji? A jak się mam nie cieszyć? Jan Paweł II, to pierwsza osoba wyniesiona na ołtarze, z którą rozmawiałem, witałem się, słuchałem jego wykładów. On udzielał mi święceń kapłańskich - podkreśla.
Małgorzata Bargiel z mamą, mężem i dziećmi przyjechała z Tokarni. - Chcieliśmy przeżywać tę okazję razem, wspólnie - mówi. - Jak dzieci dorosną,przypomną sobie, że były w Łagiewnikach, na beatyfikacji. Co roku tu przyjeżdżamy. I gorzej bywało. W zeszłym roku padało, było zimno.

- Ale warto włożyć trochę trudu, bo atmosfera jest specyficzna, bardziej się można wciągnąć - dopowiada Wanda Zambol, mama pani Małgorzaty. - Nie wyobrażam sobie, żeby mnie tu miało nie być.
Z rzeszowskiej parafii garnizonowej pielgrzymka przyjechała dwoma autokarami. - Wygraliśmy turniej piłki halowej lektorów, więc mogliśmy przyjechać za darmo - cieszą się 16-letni Maciej Wilk i dwa lata starszy Damian Piątek. - Nigdy wcześniej nie byliśmy w Krakowie i teraz trafiła się okazja. To wielkie święto i trzeba tu być. Tym bardziej, że Jan Paweł II był wzorem dla młodzieży. Jesteśmy tu z potrzeby serca - dodają zgodnie.

Chłopcy wstali o godz. 2 w nocy. W Łagiewnikach pilnują zostać do godz. 17. - Coś tam w plecaku jest, jakieś bułki - mówi Damian. - Krzesełek nie braliśmy, ale nogi mamy mocne. U sióstr kupiliśmy obrazki i różańce.

Kiedy tylko zaczęły się uroczystości beatyfikacyjne w Rzymie, z nieba nad łagiewnickim sanktuarium lunęło jak z cebra. Mimo to plac przed klasztorem św. Faustyny i kaplica z Cudownym Obrazem, zaczęły się zapełniać. Z minuty na minutę przybywało wiernych. Ściśnięci blisko siebie, parasol przy parasolu, śledzili na telebimach watykańską Liturgię Słowa. - Tak sobie teraz myślę, że może w domu bardziej bym się skupiła na przeżywaniu tych uroczystości, niż na deszczu - mówiła Bożena Szyma, która do Krakowa przyjechała z Wrocławia. - Ten tłum mnie rozprasza. Wydawało się, że pogoda będzie ładniejsza. Ale nie żałuję. Przyszłam, aby zamanifestować moją miłość do chrześcijaństwa i do Papieża. Był niesłychanie mądrym człowiekiem, potrafił dotrzeć do najbardziej zatwardziałych serc. Gdyby żył dłużej, więcej osób by się nawróciło.

Za to Krystyna Hajchel nie miała wątpliwości. - Ludzie przyjeżdżają z całej Polski, ze świata - podkreśla. - Człowiek jest na miejscu, jakby nie poszedł, to by był grzech. Nie mogłam jechać do Rzymu, to przyszłam tutaj. Papież mnie bierzmował, na pielgrzymki non stop chodziłam, na Błonia. Mieszkam pod Wawelem, więc kiedy przyjeżdżał, czekaliśmy z rodziną całą noc na górze, żeby go zobaczyć. Dwa metry ode mnie przejeżdżał. Tych emocji tutaj nie da się opisać, to dla mnie wielkie wzruszenie. Nawet, jakby człowiek chory był, to trzeba przyjść. Ale nie pcham się do przodu. Z boku też wszystko dokładnie usłyszę - dodaje.

Po zakończeniu uroczystości w Watykanie, w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia ruszyła procesja.Na ołtarzu polowym został złożony relikwiarz w postaci płomienia gorejącego, a w nim ampułka z krwią błogosławionego Jana Pawła II. Relikwiarz został przekazany kustoszowi sanktuarium, bp. Janowi Zającowi, przez kardynała Stanisława Dziwisza. Nie wiadomo jeszcze, czy zostanie w Łagiewnikach. - Jeśli ks. Kardynał zażyczy sobie, żeby go oddać, będę bronił - zapewnił bp Jan Zając.
W uroczystej mszy św. uczestniczył Bogdan Klich z żoną i dzieckiem.

Beatyfikacja Jana Pawła II. Nasi reporterzy pracują dla Was w Rzymie. Czytaj relacje, oglądaj zdjęcia i filmy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto