Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Atrium w Pile: szefowie skazani. Wyrok w zawieszeniu

Agnieszka Świderska
Atrium w Pile: pierwsze wyroki
Atrium w Pile: pierwsze wyroki Archiwum Polskapresse
W procesie dwóch agencji towarzyskich zapadły już pierwsze wyroki. Szefowie "Atrium" w Pile i "Amazonki" w Wałczu skazani na dwa lata więzienia w zawieszeniu.

Zeznania prostytutek, które pracowały w "Atrium" w Pile i wałeckiej "Amazonce" pogrążyły tych, którzy zarabiali na ich pracy. Śledztwo poznańskiej Prokuratury Apelacyjnej skończyło się dla dwunastu osób na ławie oskarżenia. Byli wśród nich szefowie seksbiznesu: 54-letni Aleksander D., który zorganizował go w Pile oraz 31-letnia Angelika B., która była "dyrektorem zarządzającym" w Wałczu. To właśnie ona rekrutowała dziewczyny do pracy, umieszczała ogłoszenia na portalach internetowych i układała cennik usług. Przede wszystkim była jednak tą, z którą prostytutki musiały dzielić się pieniędzmi. Jako duet Aleksander D. i Angelika B. działali od 2006 do 2011 roku.

W procesie, który w czwartek rozpoczął się przed sądem w Pile, usłyszeli wyroki jako pierwsi. Skorzystali bowiem z możliwości dobrowolnego poddania się karze. Sąd wymierzył im identyczny wyrok: dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata i 18 tys. złotych grzywny. 38-letniego Roberta H. bycie przez trzy miesiące "menadżerem" agencji "Atrium w Pile" i "Amazonka" w Wałczu kosztowało rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Z kolei dwaj barmani - 27-letni Dariusz Z. i 42-letni Krzysztof B., którzy oprócz podawania drinków zajmowali się także ściąganiem pieniędzy od prostytutek, usłyszeli odpowiednio: rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Cała trójka ma również do zapłacenia po kilka tysięcy złotych grzywny.

Na to, żeby kolejny z oskarżonych, 37-letni Sławomir T. , który był prawą ręką Aleksandra D., również dobrowolnie poddał się karze, nie zgodził się prokurator.

- W jego przypadku będziemy wnosić o karę bezwzględnego pozbawienia wolności - wyjaśnia prokurator Magdalena Feist.

A jak od środka wyglądał seks- biznes? Wszyscy oskarżeni, którzy dobrowolnie poddali się karze, odmówili składania wyjaśnień. Wiele wyjaśnił jednak akt oskarżenia. Prostytutki ze swoimi mocodawcami musiały dzielić się połową dziennego utargu. Zdarzało się jednak, że Angelice B. oddawały nawet całość. Nie były jednak bite - na długiej liście zarzutów, które usłyszeli Aleksander D. i Angelika B. nie było użycia przemocy. Nie potwierdziły się również oskarżenia o zmuszaniu do przerywania ciąż.

>>> Zobacz też: Atrium Piła: 12 osób z klubu nocnego przed sądem

Zeznania prawie 30 prostytutek były wprawdzie jedynym dowodem, którym dysponowała prokuratura, ale nie znaczyło to jeszcze, że śledczy traktują je za całkowicie wiarygodne. Zeznania jednej dziewczyny były weryfikowane z zeznaniami pozostałych. To, co się w nich potwierdzało to między innymi fakt, iż taksówkarze, którzy polecali obie agencje i dowozili tam klientów, dostawali premię od szefów.

- To był zorganizowany proceder, w którym wszystkie role były rozpisane - to już komentarz sędzi Kingi Sterczały.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto