Agresja nauczycielki. Z pięściami na ucznia?!

Lekcje matematyki z tą panią to było coś strasznego. Gdy trzeba było iść do tablicy, każdy aż drżał. Gdy ktoś czegoś nie umiał, określenie baran, nieuk było najlżejszym z jej strony - wspomina była już uczennica Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Wągrowcu. Dramat uczniów, którzy nadal chodzą do szkoły, jak wynika z ich relacji trwa nadal.

- Nieraz na lekcji pani wyzywała nas od debili, idiotów. Aż strach wymieniać wszystkie określenia jakie nauczycielka kierowała w stosunku do nas - żali się jedna z uczennic szkoły. Do dyrekcji placówki wpłynął list, w którym to podpisani z imienia i nazwiska uczniowie opisują swoja gehennę podczas zajęć. W szkole zrobiło się głośno, szczególnie o jednym z przypadków z końcówki ubiegłego roku. Wówczas to nauczycielka przygotowywała akademię szkolną. Pech chciał, że z powodu tremy jedna z uczennic pomyliła słowa. Wówczas to nauczycielka z pięściami miała rzucić się na zestresowaną uczennicę.

- Na najbliższej lekcji pani powiedziała mi, że mam zostać po zajęciach w klasie. Nie wiedziałam o co chodzi. Zostałam. Wówczas pani rzuciła się w moim kierunku. Zaczęła mną szarpać, z całych sił potrząsać i krzyczeć, że tym co zrobiłam ośmieszyłam ją przed całą szkołą. Do tego cały czas kierowała pod moim adresem niecenzuralne słowa. Byłam przerażona. Nie wiedziałam co robić - wspomina tamte szokujące chwile uczennica szkoły.

Jak się okazuje, krzyki nauczycielki były słyszane na korytarzu. Do kierownictwa szkoły wpłynęło pismo ze skargą na nauczycielkę od napadniętej uczennicy oraz od jej koleżanek i kolegów z prośbą o zmianę nauczyciela.
- Uważam, że ktoś, kto nie panuje nad sobą i używa takiego słownictwa, nie powinien pracować z młodzieżą. Wiadomo, o nas mówi się wiele złego, ale co powiedzieć o takiej nauczycielce? - zastanawia się jedna z uczennic szkoły.

Sprawy nie zbagatelizował dyrektor ZSP nr 1 w Wągrowcu Jarosław Berendt.
- Od kilku lat docierają do mnie niepokojące sygnały na temat tej pani i jej zachowania. Niestety, moje rozmowy z nią nie przynosiły skutku. Kilkukrotnie dochodziło do przypadku, kiedy to na prośbę uczniów klasy czy też ich rodziców odsuwałem ją od prowadzenia zajęć w danej grupie. Tak było i tym razem. Ta pani już nie uczy w tej klasie. Podobne zdarzenie było także w minionym roku szkolnym. Wówczas to na prośbę rodziców jednej z klas zmieniłem nauczyciela uczącego. Mając tym razem pisma od uczniów, w tym od jednej z uczennic, która opisuje zdarzenie jakie miało miejsce, nie mogłem tak sprawy zostawić. O całym zdarzeniu powiadomiłem prokuraturę oraz kuratorium oświaty - tłumaczy Jarosław Berendt, dyrektor szkoły. Jak zdradził nam dyrektor, nauczycielka aktualnie nie uczy w szkole, gdyż przebywa na zwolnieniu lekarskim. Co jednak ciekawe, prokuratura po wstępnym rozpatrzeniu sprawy nie wszczęła postępowania w tej sprawie.

- Prokurator w zachowaniu nauczycielki nie dopatrzył się znamion przestępstwa. Stwierdził jednak, że jej zachowanie było naganne - wyjaśnia Renata Bocheńska-Bejnarowicz, prokurator rejonowy w Wągrowcu. Od decyzji prokuratury zarówno zgłaszającemu, czyli dyrektorowi szkoły, jak również poszkodowanej uczennicy, przysługuje złożenia zażalenia. Wówczas sprawę rozpatrzy sąd.

Całą sytuację wyjaśnią zaś organy nadzoru nad oświatą. Równocześnie składając doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez nauczycielkę dyrektor szkoły zawiadomił także kuratorium. Kuratorium, jak również rzecznik dyscypliny dla nauczycieli, działający przy wojewodzie wielkopolskim, również mogą ukarać nauczycielkę. Rzecznik dyscypliny może nałożyć na nią karę nagany, ale także zakazać wykonywania zawodu nauczyciela.
Sama nauczycielka wszystkiemu zaprzecza, twierdząc, że to nie prawda.