W końcu marca 2005 roku wydawało się, że świat zwolnił. Już wiedzieliśmy, że Jan Paweł II pisze swoim życiem ostatnią encyklikę. O odchodzeniu. Już się z nami pożegnał - widzieliśmy jego niemą bezsilność, kiedy na watykańskim balkonie bezskutecznie jeszcze raz chciał pobłogosławić ludy ziemi. Nie mógł. Potem trwaliśmy w oczekiwaniu, nasłuchując komunikatów papieskich lekarzy. Wiedzieliśmy, że drzwi nieba już są otwarte dla papieża z Polski, pielgrzyma, który podczas swojego pontyfikatu trudził się przemierzając świat z dobrą nowiną. Mimo to - jak zawsze - pozostawała nadzieja. Modliliśmy się.
2 kwietnia to była sobota. Poranne serwisy podtrzymywały ton wcześniejszych raportów o stanie zdrowia Ojca Świętego. Tego wolnego od pracy dnia zajmowaliśmy się własnymi sprawami, wciąż jednak czujni, wypatrując w mediach wieści z Watykanu. Śmierć przyszła o 21.37. Jak zwykle cicho i z zaskoczenia. Świat się zatrzymał.
Od sześciu lat 2 kwietnia wraca pamięć o tym wydarzeniu. Jan Paweł II na odchodnym zostawił nam wszystkim dar: Lekcję o dobrej śmierci, której nie trzeba się bać.
Więcej przeczytasztu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?