Jarema? A co to za jeden, czy może jedna? No tak, mieszkam przy ulicy Jaremy, ale pojęcia nie mam, czym ta osoba sobie na to zasłużyła. Może to postać z którejś powieści? - zastanawia się pan Marek. Przy Jaremy na Azorach pan Marek mieszka od niedawna, poznał tu swoją przyszłą żonę Olę, urodziła im się śliczna córka, zresztą też Ola. I na spacery rodzinne chodzą też na Jaremy. - Niech mnie już pani nie męczy i powie w końcu kim jest Jarema. Jedno wiem na pewno, że nie jest mechanikiem. Głowę daję. Bo sam z zawodu jestem mechanikiem. A tę dziedzinę mam w jednym palcu - śmieje się pan Marek.
Maria Jarema nazywana Jaremianką to jedna z wybitniejszych polskich artystek. Wszechstronna - rzeźbiła, malowała, wykonywała grafiki i scenografie. Wielka indywidualistka i po prostu śliczna kobieta. Większość życia była związana z Krakowem. I za to ma swoją ulicę w naszym mieście. - Widział Pan taki duży blok z lat 60. przy Jaremy?- dopytuję. - Największy na osiedlu. Na fasadzie obraz, ni to graffiti, ni malunek. To reprodukcja fragmentu obrazu Jaremianki "Penetracje". I wszystko staje się jasne.
Mural akurat na tym bloku został nieprzypadkowo namalowany. Powstał w ramach specjalnego projektu edukacyjno-estetycznego "Ulicami do sztuki", który zrodził się w głowach pracowników Muzeum Narodowego w Krakowie. Zasady? Na fasadach bloków czy kamienic przy ulicach mniej lub bardziej znanych artystów powstaną murale - reprodukcję znanych dzieł. Mieszkańcy osiedla dostaną do skrzynek pocztowych ulotki z informacją o patronie ulicy. Kim był, co robił, za jakie zasługi uhonorowało go miasto. I najważniejsze - gdzie i kiedy można zobaczyć dzieła artysty oraz zaproszenie do bezpłatnego zwiedzania ekspozycji, w których można oglądać prace tych twórców.
Pomysł, zdaniem Marioli Szklarskiej, właścicielki biura reklamy, wydawnictwa "Studio EM" przy ulicy innego znanego artysty - Henryka Siemiradzkiego, jest strzałem w dziesiątkę. Dlaczego? - Kolorowy mural ożywi naszą dość ponurą ulicę - to pierwsza zaleta - wylicza Mariola Szklarska. - Mieszkańcy przy okazji dowiedzą się kim jest patron ich ulicy - to druga zaleta. Bo proszę uwierzyć, że niewielu lokatorów bloków słyszało o twórczości Siemiradzkiego. Ktoś może wie, że był autorem kurtyn w krakowskim teatrze im. Słowackiego i teatrach we Lwowie, ale czy wszyscy? - zastanawia się Mariola Szklarska.
Po Jaremiance kolej właśnie na mural Henryka Siemiradzkiego. - Jesteśmy to mu winni - mówi Zofia Gołubiew, dyrektor Muzeu Narodowego w Krakowie. - W1879 roku ofiarował obraz "Pochodnie Nerona" miastu Kraków. Był to pierwszy eksponat do krakowskiego Muzeum Narodowego. Już nawet wiem, na której kamienicy umieścimy ten mural - dodaje dyrektor Gołubiew. Nie wiadomo tylko kiedy. Bo jak we wszystkich projektach kulturalnych i tu problemem są pieniądze. Dyrektor Gołubiew czeka na hojnego sponsora. - Sami nie udźwigniemy tej akcji - tłumaczy. Może znajdzie się chętny, dzięki któremu Siemiradzki, Grottger, Malczewski, Wyspiański czy Axentowicz doczekają się swoich murali na ścianach.
Dyrektor Gołubiew czeka: proszę dzwonić pod nr tel 12 29 55 620, a wtedy jest szansa, że ulicami dojdziemy do sztuki.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?