Wysokość kar jest piorunująca i systematycznie wzrasta. O ile w w 2007 r. była to kwota prawie 3 mln zł, za 2008 r. miasto naliczyło już prawie 6 mln zł. Za to, że budowa nie rozpoczęła się rok temu, firma ma wyłożyć już ok. 9 mln zł. Łącznie inwestor ma więc do zapłacenia ok. 18 mln zł, właściwie za to, że urzędnicy, a teraz towarzystwo ekologiczne, skutecznie opóźniają jakiekolwiek prace.
Przypomnijmy, że wpierw śmiałe plany nadbudowy zablokował konserwator zabytków i Miejska Komisja Urbanistyczno-Architektoniczna. Teraz, gdy po prawie czterech latach negocjacji z tymi instytucjami wypracowano kompromis (zgodzono się podwyższyć wieżowiec do wysokości 102,5 m), na drodze stanęli ekolodzy.
Towarzystwo Na Rzecz Ochrony Przyrody, które uznane zostało za stronę postępowania w sprawie wydania warunków zabudowy dla obiektu, uznało, że nie zgodzi się na podwyższenie nawet o metr (pisaliśmy o tym w listopadzie ubiegłego roku). Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Postępowania toczą się zatem w różnych instytucjach, a tymczasem miasto nalicza kary, bo jak twierdzą urzędnicy, takie ich prawo.
Kinga Sadowska z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa tłumaczy, że umożliwia im to ustawa. To kara za niedotrzymywanie przez spółkę terminów zagospodarowania gruntu. - Jej wysokość to 10 procent wartości gruntu (określonej na dzień ustalania opłaty za pierwszy rok) - precyzuje Sadowska. - Za każdy następny rok opłata zwiększa się o dalsze 10 procent - dodaje.
Oznacza to, że jeśli w 2010 roku nic się nie ruszy na terenie budowy, TreiMorfa może otrzymać kolejną decyzję, tym razem na ok. 12 mln zł. Suma kar zrówna się wówczas z ceną, za jaką spółka kupiła obiekt i działkę (w 2005 r. wygrała przetarg, proponując za działkę i NOT - 30 mln zł).
Lata biegną, kary rosną, a budowa nie rusza, i nie ma szans, aby stało się to w tym roku. Szymon Duda, przedstawiciel firmy GD&K (będącej udziałowcem TreiMorfy) nie chce komentować stanowiska gminy. - Mogę jedynie powiedzieć, że gdy odwołaliśmy się od pierwszej naliczonej kary, SKO nas poparło i przekazało gminie sprawę do ponownego rozpatrzenia - zaznacza. Teraz trafiły tam kolejne ich decyzje. Nie ukrywa, że chciałby zacząć budowę choćby dziś, ale uniemożliwiają ją właśnie toczące się postępowania.
Magdalena Bassara, szefowa dzielnicy Grzegórzki chciałaby, aby szkieletor przestał w końcu straszyć. - Niestety, w naszej dzielnicy wiele inwestycji ciągnie się latami - kwituje. Wacław Andruszko, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Krakowie uważa, że miasto powinno mieć bat, aby inwestycje były kończone. - Ale przecież inwestor w tej chwili jest bezsilny i nie może rozpoczynać budowy. I to nie z własnej winy - zauważa.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?