O tej dramatycznej historii na parkingu centrum handlowego "Gazeta Krakowska" pisała w sierpniu ubiegłego roku. - Zdzisław K. przewoził 10 szczeniaków w blaszanej przyczepie bez wody, w temperaturze ponad 30 stopni Celsjusza. Dwa starsze były zamknięte w aucie - mówi Bogusława Marcinkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej.
Pisk psiaków "gotujących" się w koszmarnym ukropie usłyszeli przechodnie, którzy wezwali straż miejską i Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Biegły lekarz weterynarii uznał, że przebywały one tam co najmniej 3 godziny.
Stwierdził u psiaków m.in. podwyższoną temperaturę i kłopoty z oddychaniem. Dorota Dąbrowska z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dodaje, że psy trafiły do schroniskowego szpitala, gdzie zostały odratowane. - KTOZ rozpoczął starania o ich prawne odebranie - opowiada inspektorka.
- Sześć oddał nam dobrowolnie. Pozostałych nie chciał się zrzec, gdyż nie należały do niego. Do dziś czekają więc w schronisku na prawne rozwiązanie sprawy ich własności - wyjaśnia Dąbrowska. Zdzisław K. nie przyznał się do winy. - Twierdzi, że zwierzęta przebywały w przyczepie około 10 minut, a z tyłu miała ona otwory, by lepiej im było oddychać - mówi prokurator Marcinkowska. Zdzisław K. zeznał, że wiózł je z giełdy.
Grozi mu grzywna, ograniczenie wolności lub do roku więzienia.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?