Blues z polskiej wsi

Tradycyjna polska muzyka ludowa to muzyka towarzysząca mieszkańcom wsi w ich codziennym życiu ślubach, pogrzebach, obrzędach. Mowa tu o dźwiękach granych przez wieś dla wsi, czyli przez "rdzennych" wiejskich muzykantów.

Andrzej Bieńkowski, etnograf, malarz, wykładowca warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych wraz ze swoją żoną od trzydziestu lat zajmują się zbieraniem takiej muzyki. Nagrywają filmy dokumentalne o artystach, fotografują w ich naturalnym środowisku, a przede wszystkim utrwalają nagrania z prawdziwymi wykonaniami muzyki wiejskiej. Regularnie w serii "Muzyka odnaleziona" wydają płyty CD. Właśnie ukazała się jedenasta z całej kolekcji płyta "Śpiewy, gwizdy, krzyki!" Album dokumentuje głównie muzykę z okolic Rawskich i Radomskich. Poprzednie zbierały nuty z Lubelskiego, Opoczyńskiego, z Rawy Mazowieckiej, z nawet z Polesia, z Ukrainy.

Nowe wydawnictwo jest rewelacją w skali światowej. Zarówno pod względem edytorskim (każdej płycie towarzyszy gruba książka z tekstami piosenek, ciekawostkami i pięknymi, starymi zdjęciami), ale także pod względem merytorycznym. Bieńkowski jest polskim odpowiednikiem amerykańskiego etnografa Alana Lomaxa, który stworzył ogromne archiwum amerykańskiego bluesa i country, kiedy ta muzyka jeszcze się rozwijała. Bieńkowski działając dzisiaj próbuje odnaleźć najlepszych muzyków, którzy mogą pamiętać jeszcze muzykę wiejską z początku XX wieku, wręcza im epokowe instrumenty i utrwala te unikatowe koncerty.

Nowa płyta jest właściwie lustrem dzisiejszej muzyki rozrywkowej. Znaleźć tu można podwaliny hip-hopowych bitew freestylowych - jedna z pieśniarek widząc Bieńkowskiego ze sprzętem nagraniowym improwizuje: ładny pan redaktor i koszula na nim, wszystkie druheneczki spoglądają za nim! W śpiewie Dziadów - polskich trubadurów możemy uszłyszeć początki poezji śpiewanej - rymowanki i gry słowne jakie stosowali mogłby onieśmielić twórczość samej Marysi Peszek! Jest tu też punkowa buta i złość z wulgaryzmami jakich dzisiejsi wykonawcy nawet nie myślą stosować. Blues na polskiej wsi można właściwie usłyszeć na każdym rogu - żalący się na krużganku dziadek, bijący widelcem w bęben, śpiewający o niedoli tekst jest dla polskiego poszukiwacza odpowiednikiem murzyńskiego, niewolniczego grania.

Sam Chopin czerpał z wiejskiej muzyki - cały świat kocha jego mazurki. Ale jak bardzo Fryderyk poprzez swoje genialne interpretacje zawłaszczył oryginały?! W serii "Muzyka odnaleziona" można znaleźć i takie perły - oryginalne mazurki i oberki. Wszystkie płyty z tego wydawnictwa to absolutne skarby dziedzictwa polskiej kultury.

Największym problemem z odbiorem tej muzyki dla słuchaczy przyzwyczajonych do prostych beatów może być brak polskiego odpowiednika już nie Lomaxa, ale DJa Shodowa. Shadow pokazał Ameryce, że w korzeniach ich muzyki (blues, soul, gospel) może tkwić zaczątek nowej jakości. W Polsce próbował zapoczątkować to sam Grzegorz Ciechowski na płycie ojDADAna. Pozostaje nam mieć nadzieję, że przyjdzie i czas na polskiego Didżeja Cienia, który dla masowego widza taką muzykę odkryje na nowo. Póki co dla melomanów odkrywa ją małżeństwo Bieńkowskich.

Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!