Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Hareńczyk o prezydenturę rywalizuje z kolegami ze studiów i zaznacza: „Kraków potrzebuje wizjonera”

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Adam Hareńczyk
Adam Hareńczyk Wojciech Matusik
Debata prezydencka. - Każdy ma prawo poruszać się tym, czym uznaje za stosowne. Nie da się babci zawieźć do szpitala autobusem, czy jechać nim na duże zakupy. Jestem za rozwojem komunikacji zbiorowej, ale kierowcom trzeba dać alternatywę - mówi Adam Hareńczyk, kandydat na prezydenta Krakowa z Komitetu Wyborczego Wyborców Zjednoczeni dla Krakowa.

Jakie środowisko Pan reprezentuje jako kandydat na prezydenta Krakowa?

Jestem kandydatem Komitetu „Zjednoczeni dla Krakowa”, zrzeszającego środowiska wolnościowe – formalne i nieformalne, prawicowe, konserwatywne, tradycjonalistyczne, nie wspierane przez żadną siłę polityczną.

Dał się Pan poznać jako jeden z liderów protestów przeciwko wprowadzeniu Strefy Czystego Transportu w całym Krakowie. Startuje Pan, żeby nadal zwracać uwagę na ten temat?
Jestem liderem ruchu „Nie Oddamy Miasta”, działającego nie tylko przeciwko Strefie Czystego Transportu, ale też walczącego o wolny dostęp do gotówki, czy przeciwko dyrektywie budynkowej. Jeżeli chodzi o Strefę Czystego Transportu, to jej zwolennicy powołują się na uchwałę Sejmiku Województwa Małopolskiego. To jest nieporozumienie. W tej uchwale wcale nie jest napisane, że taka strefa musi być w takiej formie. Presja pseudoekologów, którzy uważają, że tylko w taki sposób można wprowadzać ograniczenia jest zupełnym oderwaniem od rzeczywistości. Włodarze Krakowa nie mogąc sobie poradzić z problemami transportowymi od wielu lat, doszli do wniosku, że poprzez zakazy, nakazy, słupki, ograniczenia, wyłączenia pasów ruchu zniechęcą zmotoryzowanych do korzystania z samochodów, nie zapewniając jakiejkolwiek alternatywy.

To jakby Pan został prezydentem w jaki sposób poradziłby sobie z korkami na krakowskich drogach?
Po pierwsze zlikwidowałbym wszystkie ograniczenia dla kierowców. To spowodowałoby, że prędkość poruszania się samochodów po mieście wzrosłaby powiedzmy z 15 km/h do 30 km/h. Zanieczyszczenia spalinami spadłyby dwukrotnie i stanowiły około 5 procent całości. W Krakowie w ciągu 20 lat liczba samochodów wzrosła dwukrotnie, a zanieczyszczenie powietrza zmalało. Obecnie mamy zarejestrowanych około 570 tysięcy pojazdów. Moim zdaniem to już masa krytyczna. Więcej już tych pojazdów nie będzie. Mogę tu podać przykład Berlina. W połowie poprzedniej dekady osiągnięto tam maksymalną liczbę samochodów, która teraz spada. Pozostałe źródła zanieczyszczeń to m.in. palenie w piecach, co prawda w Krakowie jest zakaz, ale smog napływa z sąsiednich gmin. Jest też kwestia lotniska, ale chcemy je przecież rozwijać, bo to nasze okno na świat. Podczas pandemii ruch na drogach zmalał o około 80 procent, a nadal mieliśmy zanieczyszczone powietrze. Inna kwestia, to sposób, w jaki chce się ograniczać smog. Kraków ma takie położenie, że bardzo ważne jest przewietrzanie miasta. Problem w tym, że korytarze powietrzne zostały w dużym stopniu zabudowane, trzeba uchronić to, co pozostało.

Co można jeszcze zrobić?
Nie da się Krakowa przenieść na równinny teren, na jakim jest przykładowo położona Warszawa. Trzeba modernizować sieć ciepłowniczą. Możemy też zainwestować w fotowoltaikę. Nie oszukujmy się, odnawialne źródła energii nie są jednak stałe. Raz słońce świeci, raz nie, raz wieje wiatr, innym razem nie wieje.

Jako prezydent zachęcałby więc Pan do pozostawienia samochodów i korzystania z innych środków transportu?
Każdy ma prawo poruszać się tym, czym uznaje za stosowne. Nie da się babci zawieźć do szpitala autobusem, czy jechać nim na duże zakupy. Jestem za rozwojem komunikacji zbiorowej, ale kierowcom trzeba dać alternatywę. Chodzi o budowę parkingów park&ride. Po Krakowie każdego dnia porusza się średnio około 150 tysięcy samochodów osobowych, wiele z nich to pojazdy spoza miasta. Gdybyśmy 1/3 z nich pozostawili na parkingach na obrzeżach, to by wiele poprawiło, ale trzeba byłoby znaleźć 50 tysięcy miejsc postojowych. A wybudowane parkingi park&ride w ostatnich 20 latach można policzyć na palcach jednej ręki. Bardzo dobrym przykładem są otwarte ostatnio parkingi przy pętlach tramwajowych na Krowodrzy Górce i Górce Narodowej. Powinny powstawać kolejne takie obiekty przy pętlach i stacjach kolejowych.

Tak jak inni kandydaci jest Pan za budową metra w Krakowie?
Jestem wolnościowcem i respektuję wolę wyborców. Krakowianie w referendum w 2014 roku zagłosowali za budową metra. Minęło 10 lat, powstały trzy opracowania techniczne na temat metra. Jest pytanie: „Po co?”. Po to, aby trzy firmy dostały grube pieniądze i nie wbito żadnej łopaty? Uważam, że dwa miasta w Polsce, czyli Warszawa i Kraków będą zwiększały liczbę mieszkańców. Bez rozwoju komunikacji, w tym metra, będzie to niemożliwe. Nie jestem fachowcem, ale uważam, że w Krakowie powinno być metro przebiegające krzyżowo na dwóch liniach wschód-zachód, północ-południe, przechodzące tam gdzie jest to możliwe pod ziemią, a gdzie się nie da - na powierzchni. Należy to połączyć z rozbudowywaną siecią tramwajową i skomunikować z szybką koleją aglomeracyjną.

Gdzie wybudowałby Pan nowe linie tramwajowe?
Potrzebne jest połączenie tramwajowe do osiedla Azory. Mieszkałem tam kiedyś, pamiętam, że plany tej trasy były już w latach 70. Linie tramwajowe powinny też powstać na osiedle Złocień, jak również na Kliny. Wraz z zespołem ekspertów powinna zostać opracowana strategia dotyczącą rozwoju transportu. Kończący urzędowanie prezydent Jacek Majchrowski miał takie możliwości, ale z nich nie skorzystał i zostawia po sobie chaos komunikacyjny oraz powszechną betonozę.

To jakby Pan sobie poradził z tym betonowaniem Krakowa?
Planując nowe osiedla trzeba oprócz bloków uwzględniać nie tylko drogi dojazdowe, ale też parkingi, place zabaw, tereny rekreacyjne, miejsca do wyprowadzania zwierząt. Do tego powinny być w okolicy żłobki, przedszkola i szkoły. Takich obiektów brakuje na obrzeżach i kończy się tym, że wiele dzieci jest dowożonych przez rodziców do szkół w centrum, co generuje korki. Mówi się o tworzeniu miasta 15-minutowego, ale nie chodzi o to, aby tworzyć miasta w mieście z osobnymi lokalnymi rynkami. Po co? Żeby jeszcze więcej tego betonu wylać. Każdy powinien mieć zieleń i podstawowe usługi blisko domu, a jak ktoś chce, to do Rynku może jechać do centrum.

A gdzie powinny powstać parki?
Jeżeli chodzi o tereny zielone, to powinny być wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. To naturalne środowisko, które sprzyja między innymi temu, by w Krakowie powietrze było jak najlepsze. Ekologia nie powinna jednak polegać na tym, że budujemy ścieżki rowerowe, aby zachęcić do tego środka transportu, a przy okazji wycinamy drzewa. Wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig, który nadzoruje inwestycje, z powodu których wycięto tysiące drzew, teraz kandydując na prezydenta powiedział, że zamontuje licznik nasadzeń drzew. To jest aberracja. I to robi mój kolega ze studiów, bo z Andrzejem Kuligiem razem studiowaliśmy prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, podobnie jak z drugim z obecnych wiceprezydentów Jerzym Muzykiem, który zresztą też startuje na prezydenta. Mało tego, razem zdawaliśmy egzaminy u prof. Jacka Majchrowskiego, czyli obecnego prezydenta. Taka sytuacja już chyba nigdzie w Polsce się nie zdarzy, że trzech kolegów z jednego roku kandyduje na prezydenta.

To jakby Pan wygrał wybory, to zostawiłby kolegów ze studiów na stanowiskach wiceprezydentów?
W wyborach to moi konkurenci, a na co dzień koledzy, z którym jestem na ty. Ostatnio Krakowem bardziej od prof. Jacka Majchrowskiego rządził Andrzej Kulig. Jest odpowiedzialny za stworzenie między innymi uchwały w sprawie Strefy Czystego Transportu i za chaos komunikacyjny. Na pewno więc bym go nie zatrudnił. W przypadku wiceprezydenta Jerzego Muzyka, to musiałbym się zastanowić. Na kawę i powspominanie starych dziejów z jednym i drugim bardzo chętnie bym się umówił.

Moglibyście porozmawiać o jednym z pana haseł z ulotki wyborczej „nie dla skansenu, tak dla rozwoju”. Jak by Pan rozwinął ten wątek?
Proszę zobaczyć na Stare Miasto i Kazimierz, tam już zostało niewielu mieszkańców. Jestem za rozwojem turystyki, ale nie może się to odbywać kosztem tego, że zabytkowe centrum zamieni się w skansen. Okres pandemii pokazał, że jak nie było turystów, to zamarło Stare Miasto wraz z Kazimierzem. Jestem też za tym, by preferować w Krakowie inwestorów, którzy płacą tu podatki, krajowych, bo kapitał ma narodowość. Jeżeli chodzi o rozwój, to prezydentem powinien być ktoś, kto ma pomysł nie na jedną kadencję, tylko odległą wizję, której być może nie będzie w stanie zrealizować w okresie swoich rządów. Takim wizjonerem w Krakowie był przed laty prezydent Juliusz Leo. To było 100 lat temu, ale wtedy przyłączono do Krakowa nowe dzielnice, realizowano wielkie inwestycje, powstawał Wieli Kraków. O taką wizję chodzi.

Empatia transmitowana społecznie?

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Adam Hareńczyk o prezydenturę rywalizuje z kolegami ze studiów i zaznacza: „Kraków potrzebuje wizjonera” - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto